Dominika Pierzchała była jedną z najlepszych zawodniczek zakończonego wiosną sezonu TAURON Ligi. Dostała powołanie od Stefano Lavariniego i zagrała w pierwszym turnieju fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. Od tej pory na boisku już jej nie widzieliśmy. W rozmowie ze SPORT TVP tłumaczy swoją sytuację.
Debiut i emocje
Dominika Pierzchała ma za sobą znakomity sezon w TAURON Lidze i nie było wątpliwości, że znajdzie się na liście trenera Lavariniego. Młoda środkowa zagrała w pierwszym turnieju Ligi Narodów. -– Przede wszystkim czułam adrenalinę i szczęście. W praktyce mecz z Turcją to był mój debiut na boisku w Lidze Narodów. Pierwszych akcji i generalnie całego pierwszego seta nie do końca pamiętam. Emocje były naprawdę ogromne. Poniekąd byłam z siebie zadowolona po dwóch meczach, które zagrałam. Dałam drużynie tyle, ile miałam – mówi TVPSPORT.PL.
– Myślę, że każda z nas pracuje na treningach i meczach po to, by dostawać jak najwięcej szans na bycie na boisku. Każda z nas liczy na to, że pokaże się z jak najlepszej strony. Robimy to, by dać jak najwięcej zespołowi – koniec końców to gra drużynowa. To jest także mój cel – być w kadrze – podkreśla środkowa kadry.
Pomijana przez trenera
W kolejnych turniejach Pierzchała była już przez Stefano Lavariniego pomijana, nie zagrała także w Łodzi w turnieju finałowym. W kuluarach mówiło się o problemach zdrowotnych. – Miałam drobne problemy zdrowotne, ale nie wykluczały mnie one na tamten moment z gry. Kiedy trener wybrał inne zawodniczki do gry, zadbałam o swoje zdrowie. Miałam na to możliwość i czas – wyjaśniła zawodniczka Developresu Rzeszów.
Co było przyczyną jej braku w składzie? – Wydaje mi się, że każdy przyjeżdżający na zgrupowanie kadry dostał czystą kartę, rozpoczynał od zera. Trener chciał dać nam szansę. Wobec mnie podjął takie, a nie inne decyzje, chciał postawić na inne zawodniczki. Musiałam się z tym pogodzić – dodaje środkowa. Nie wiemy, czy Dominika Pierzchała będzie w składzie grupy przygotowującej się do mistrzostw świata? – To, o czym rozmawialiśmy z trenerem, chciałabym zostawić dla siebie – kończy zawodniczka.