Reprezentacja Polski siatkarek zaczyna rywalizację w Lidze Narodów. Pierwszy turniej rozegra w Chinach, a jej rywalkami będą gospodynie, Turczynki, Belgijki oraz zawodniczki z Tajlandii. Na co w Azji będzie stać biało-czerwone?
Pierwszy turniej w Chinach
Siatkarki reprezentacji Polski zaczynają rywalizację w kolejnej edycji Ligi Narodów. Przystępują do niej z szóstego miejsca w rankingu FIVB, ale też po niedosycie na igrzyskach olimpijskich, w których zostały zatrzymane przez Amerykanki w ćwierćfinale. Teoretycznie Stefano Lavarini mógłby w fazie interkontynentalnej dać szansę gry młodzieży, bowiem Polki jako gospodynie turnieju finałowego mają zapewnioną w nim grę. Jednak Włoch w dużej mierze postawił na sprawdzone zawodniczki, choć do międzynarodowego grania wkraczają chociażby Alicja Grabka, Paulina Damaske czy Aleksandra Gryka. Za biało-czerwonymi turniej w Koszalinie, w którym pokonały rywalki z Bułgarii, Francji oraz Szwecji, co jest dobrym prognostykiem przed pierwszym tygodniem zmagań. A z kim biało-czerwone zagrają w Chinach?
Tajlandia
Siatkarki reprezentacji Polski od meczu z Tajlandią rozpoczną zmagania w tegorocznej edycji Ligi Narodów. To obecnie trzynasta drużyna rankingu FIVB, która jeszcze kilka lat temu potrafiła ogrywać czołowe drużyny świata. W ostatnim okresie obniżyła nieco loty, zajmując dopiero czternaste miejsce w fazie interkontynentalnej poprzedniej edycji Ligi Narodów. Dzięki temu, że była gospodarzem turnieju finałowego, to zagrała w ćwierćfinale, ale nie sprostała w nim Brazylijkom. Mimo wszystko szybka i kombinacyjna gra tej azjatyckiej drużyny bardzo często sprawiała problemy biało-czerwonym. Wystarczy wspomnieć, że po raz ostatni Polki przegrały z siatkarkami z Tajlandii podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Mimo że w nowym cyklu olimpijskim w tamtejszej kadrze pojawiło się trochę nowych nazwisk, to są też doświadczone zawodniczki, które przez lata stanowiły o jej sile, by wspomnieć chociażby Chatchu-On Moksri, Ajcharaporn Kongyot, Pimpichayę Kokram czy Hattayę Bamrungsuk. Nie ma co ukrywać, że dla podopiecznych Kiattiponga Radchatagriengkai Liga Narodów będzie tylko uwerturą przed tegorocznymi mistrzostwami świata, które odbędą się w Tajlandii. Gospodynie zmagań liczą w nich na dobry wynik, ale już w VLN nie można ich lekceważyć, bo jeśli pozwoli im się grać, to mogą sprawić niespodziankę.
Chiny
W drugim meczu biało-czerwone zmierzą się z gospodyniami turnieju – Chinkami. To jedna z czołowych drużyn świata, co potwierdza ranking FIVB. W nim plasują się na piątym miejscu, ale w ostatnich latach nie odnosiły zbyt wielu znaczących sukcesów. Wystarczy wspomnieć, że na igrzyskach olimpijskich w Paryżu przepadły już w ćwierćfinale, a medalu nie wywalczyły również na ostatnich mistrzostwach świata. Pod wodzą Lavariniego biało-czerwone potrafiły je już pokonywać, ale ostatniego meczu z nimi nie będą wspominały zbyt dobrze, bowiem Azjatki udzieliły im lekcji siatkówki na finiszu fazy interkontynentalnej ubiegłorocznej Ligi Narodów. Obecnie Chinki myślą już o igrzyskach olimpijskich w Los Angeles, a ich nowy trener, Yong Zhao znacząco odmłodził kadrę, stawiając w dużej mierze na mistrzynie świata U21. W Lidze Narodów zabraknie kilku gwiazd takich jak Zhu Ting czy Xinyue Yuan, ale będą Yingying Li, Xiangyu Gong i Yuanyuan Wang, które wsparte zdolną młodzieżą mogą pokusić się o dobry wynik.
Turcja
Teoretycznie Turczynki powinny być najgroźniejszym rywalem Polek podczas pierwszego tygodnia zmagań. To obecne mistrzynie Europy i zwyciężczynie Ligi Narodów z 2023 roku. Niedosyt odczuwają po igrzyskach olimpijskich, które skończyły poza podium. Mimo tego za ich wyniki w dalszym ciągu będzie odpowiadał Daniele Santarelli. To drużyna, która plasuje się na czwartym miejscu w rankingu FIVB, ale w Chinach nie wystąpi w swoim najmocniejszym składzie. Daniele Santarelli nie zabrał do Azji chociażby Melissy Vargas i Ebrar Karakurt. Nie oznacza to jednak, że Turczynki będą łatwym rywalem. W ich barwach zagrają między innymi Hande Baladin, Alexia Carutasu czy Saliha Sahin. To zawodniczki, które mogą sprawić biało-czerwonym sporo problemów, a starcia z Turczynkami w ostatnich latach były niezwykle zacięte. Większość z nich Polki przegrywały, ale pokonały zawodniczki znad Bosforu w turnieju finałowym Ligi Narodów w poprzednim roku. A jak będzie tym razem?
Belgia
Po przerwie do rywalizacji w Lidze Narodów wracają Belgijki, których brakowało w elicie przez 2 lata. W ostatnim okresie zaliczyły wyraźny regres, a przecież jeszcze kilka lat temu potrafiły zdobywać medale mistrzostw Europy. W poprzednim roku walczyły w Challenger Cup, w którym w półfinale nie sprostały Portorykankom i tylko reforma Ligi Narodów umożliwiła im powrót do elity. Obecnie są one dopiero czternastą drużyną rankingu FIVB, ale w przeszłości sprawiały biało-czerwonym już wiele problemów i odnosiły z nimi zwycięstwa. Teraz obie drużyny są w zupełnie innym położeniu, a wygrywanie z rywalkami pokroju Belgijek stało się wręcz obowiązkiem dla Polek. Bez wątpienia największą gwiazdą „żółtych tygrysów” jest Britt Herbots. Oprócz niej podczas pierwszego turnieju Kris Vansnick desygnuje do gry między innymi Nathalie Lemmens, Silke Van Avermaet, Pauline Martin i Britt Lampelberg. W Chinach zabraknie za to Charlotte Krenicky, która doznała urazu nadgarstka. W czternastce zastąpiła ją Eline Van Elsen. Bez wątpienia Belgijki nie będą grały pierwszych skrzypiec w rywalizacji w Chinach, ale żadna z drużyn do meczu z nimi nie może podejść na pół gwizdka, bo może czekać ją niemiła niespodzianka.
Zobacz również:
Polskie siatkarki już w Pekinie. Ligę Narodów czas zacząć