Reprezentacja Polski siatkarzy ma już za sobą ostatni przedolimpijski sparing. Rywalami biało-czerwonych w Ergo Arenie byli Amerykanie. W dwóch pierwszych setach podopieczni trenera Sperawa zdominowali Polaków, których gra pozostawiała wiele do życzenia. Podopieczni Nikoli Grbica zdołali wyrwać zwycięstwo w końcówce trzeciego seta. Następnie poszli za ciosem i doprowadzili do tie-breaka, którego wygrali i tym samym z 0:2 wrócili na 3:2. Teraz zespół czeka ślubowanie i wyjazd do wioski olimpijskiej.
MARAZM W CZYSTEJ POSTACI
Początek spotkania w ataku należał do Bartosza Kurka. Pomyłki Polaków jednak pozwoliły zdobyć też punkty rywalom, a więc było 2:2. Błąd w ofensywie szybko zrekompensował na zagrywce Leon i momentalnie gospodarze prowadzili czterema oczkami. Amerykanom udało się kilkukrotnie znaleźć sposób na polski blok i mogliśmy oglądać ich mocne uderzenia w polu serwisowym (6:6). Znów odezwały się problemy w przyjęciu Biało-Czerwonych. Rywalizacja punkt za punkt toczyła się przez dłuższą chwilę, aż na zagrywce pomylił się Christenson, a później Holta zatrzymał potrójny blok (14:11). W siatkówce wszystko może się zdarzyć i tym razem udowodnili to podopieczni Johna Sperawa, zdobywając dziesięć (!) punktów z rzędu przy serwisie Aarona Russella… Praktycznie do końca seta Polacy byli niewidoczni z wyjątkiem pojedynczych przypadków. Po skutecznym ataku Averilla set zakończył się 25:18 dla Amerykanów.
WCIĄŻ BEZ PRZYJĘCIA
Drugą partię od początku zaczęli ustawiać pod siebie zawodnicy Stanów Zjednoczonych – 4:1. Z boiska zszedł Wilfredo Leon. Gra skrzydłami zaczęła funkcjonować po polskiej stronie, ale tylko przy dobrym przyjęciu, którego wciąż było mało. Najjaśniejszym punktem reprezentacji był Kurek, po jego ataku Polacy zbliżyli się na jedno oczko różnicy. Wreszcie też zafunkcjonował blok na Andersonie, ale z kolei w polu serwisowym polska ekipa odnotowała trzy błędy z rzędu. Gdy przeciwnicy zatrzymali długo bezbłędnego Kurka, zrobiło się 11:8 dla nich. Trochę nadziei znów dał kapitan Polski gdy stanął na dziewiątym metrze. Cały czas prym wiedli jednak Amerykanie (14:16, 18:21). Końcówka seta była wręcz męcząca pod względem wyprowadzenia dobrej akcji. Rywale nieśmiało podawali rękę, ale i tak set padł ich łupem.
NIEŚMIAŁE PRZEŁAMANIE GOSPODARZY
Ze środka pokazał się Mateusz Bieniek, a po ciasnym skosie zaatakował Semeniuk i otwarcie trzeciej partii zaczęło się pod przewagi 4:2. Amerykanie wbrew pozorom też popełniali błędy. Po ataku Christensona bezpośrednio w ręce Bieńka wciąż przewaga była po stronie Polaków. Trochę problemów nałożyli na siebie przyjezdni, dwukrotnie nawet wpadli w siatkę i na półmetku Polska prowadziła 15:13. Po raz kolejny jednak Amerykanie obudzili się w odpowiednim momencie, co znów zachwiało pewność gospodarzy. Wówczas cztery punkty z rzędu zdobyli rywale. Niedokładności po obu stronach siatki było mnóstwo, toteż wynik oscylował w granicy remisu. Asem serwisowym popisał się Kochanowski i w końcówce Polacy prowadzili 22:21. Błędów się nie ustrzegli, ale wreszcie wspomogli się odrobiną szczęścia. Asem serwisowym domknął tę partię Bartosz Kurek.
POBUDKA POLAKÓW CZY ZMĘCZENIE AMERYKANÓW?
Dobre otwarcie powtórzyli Polacy w czwartej części spotkania. Dynamiki nabrał do tej pory niewidoczny Fornal, cały czas ciężar drużyny dźwigał Kurek i dało to efekt w postaci zapasu 6:2. Dobra postawa polskiej drużyny w kolejnych akcjach pogrążyła Amerykanów, choć nie powinno to powodować utraty kontroli w obronie, a to wciąż się zdarzało. Z czteropunktowej przewagi zrobiło się 10:8. Tym razem jednak to Polacy byli bardziej przytomni na boisku i na półmetku ponownie prowadzili pięcioma oczkami. Sytuację przyjezdnych próbował zmienić Jaeschke, ale nie był w pełni mocy przez wciąż jeszcze aktualne problemy z barkiem. Po krótkiej w wykonaniu duetu Janusz-Bieniek na tym etapie seta zapas był imponujący (20:15). Delikatny zryw zanotowali w końcówce przyjezdni, ale wypracowana przewaga wystarczyła. Decydujący punkt zdobył kapitan Biało-Czerwonych.
WYMĘCZONE, WYWALCZONE
Kłopoty na rozegraniu stawały się coraz bardziej widoczne u Amerykanów. Przy przechodzącej piłce Kurek zaatakował na 2:1. Po raz kolejny w tym meczu sprawdziła się też praca w bloku – dwukrotnie jego ofiarą stał się Muagututia. Mimo odważnych uderzeń ze strony rywali, Polacy utrzymywali przewagę (10:7). Jeszcze asa serwisowego dołożył Fornal i ta lepsza połowa meczu powoli zamieniała się w zwycięstwo. Piłki meczowej przy 14:8 nie obronili rywale i biało-czerwone barwy wróciły na zwycięską ścieżkę. Oby ta wygrana była dobrym prognostykiem przed najważniejszą imprezą czterolecia, która w Paryżu ogólnie rozpocznie się już za trzy dni.
Polska – USA 3:2
(18:25, 23:25, 28:26, 25:22, 15:8)
Składy zespołów:
Polska: Kurek (21), Leon (2), Kochanowski (12), Janusz (4), Fornal (13), Huber (2), Zatorski (libero) oraz Łomacz, Kaczmarek (2), Semeniuk (16), Bieniek (6)
USA: Russell (16), Anderson (21), Defalco (12), Christenson (3), Holt (8), Averill (12), Shoji (libero) oraz Muagututia (1), Ma’a, Jaeschke (3), Jendryk (3)
Zobacz również:
Relacja z meczu towarzyskiego Polska-Japonia
źródło: inf. własna