Siatkarki Energa MKS-u Kalisz pokonały przed własną publicznością zawodniczki MOYA Radomki Radom. Wygrana kaliszanek pozwala im się odbić od dna, tego samego nie mogą powiedzieć radomianki, które dalej grają w kratkę. Kolejna porażka drużyny z województwa mazowieckiego martwi, zwłaszcza, że za pasem debiut w pucharach europejskich.
SERWISEM
Radomianki zyskały inicjatywę po asie Marii Jordanowej (5:3). Mimo wyrównania przez gospodynie czujna na siatce pozostawała Kamila Witkowska (9:7). Jak się okazało chwilę później – był to zwiastun wielkiego koncertu przyjezdnych. Seria zagrywek Laury Milos była wodą na młyn dla jej koleżanek, nie mogły dobić się do parkietu kaliszanki (14:7). Długą serię zakończył dopiero błąd własny radomianek, ale te nadal punktowały serwisem (16:8). Zmiany przeprowadzone przez Przemysława Michalczyka przyniosły rezultat w postaci gry punkt za punkt. Dawała o sobie znać Wiktoria Szumera, choć Radomka była w stanie zwiększyć jeszcze przewagę do dziesięciu oczek po atakach Moniki Gałkowskiej, która wiodła prym aż po sam koniec (25:16).
OBOPÓLNA NIEMOC
W drugiej części od początku swoje warunki gry dyktowały kaliszanki. Mimo prowadzenia 4:2 przez Radomkę, sprawy w swoje ręce wzięła przede wszystkim Klara Dite. Zaczęło się od kontrataku i asa Poli Nowackiej, by czeska przyjmująca była górą w pięciu kontratakach (11:6). Olbrzymi problem ze skończeniem akcji miały podopieczne Jakuba Głuszaka, który poprosił o przerwę. Jego siatkarki zaczęły wracać do gry. Wykazywały się cierpliwością, dwukrotnie zapunktowała Witkowska (12:12). Obie ekipy zaczęły popełniać w połowie seta pierwsze błędy w ataku. Po chwili pierwszych ataków nie kończyły przyjezdne, Joanna Sikorska i Sonia Kubacka dały swojej drużynie trzy punkty zaliczki (18:15). Kłopoty ofensywne Radomki trwały w najlepsze, te w samej końcówce raz po raz atakowały w aut, funkcjonował kaliski blok. Kiedy wydawało się, że jest już po zawodach, wówczas zrywu dokonały jeszcze przyjezdne (25:22).
Z JEDNEJ STRONY KONCERT, Z DRUGIEJ BEZRADNOŚĆ
Niczym zawody Formuły 1 szły w trzeciej części gospodynie. Prowadzenie 6:3 po dwóch blokach z rzędu stanowiło jedynie preludium do późniejszych zdarzeń. Radomianki niemalże cały czas miały problemy z atakiem. Nie kończyły pierwszych akcji, były zatrzymywane, bądź atakowały w aut. Ich gra posypała się jak domek z kart (10:4, 16:8). Nie przynosiły zamierzonego rezultatu przerwy i przemeblowanie w składzie Radomki Gospodynie rozgrywały w najlepsze swój koncert (23:13). Piłki setowe miały po zepsutej zagrywce radomianek. Autowy atak zakończył partię (25:16).
NIEBAGATELNE ZWROTY AKCJI
Pierwsze fragmenty partii numer cztery prezentowały się wynikowo niemalże identycznie do poprzedniej. Gospodynie po ofiarnej grze i trzech blokach z rzędu na Dagmarze Dąbrowskiej miały pięć oczek zaliczki (8:3). Po chłodnym prysznicu na start radomianki systematycznie zaczęły wracać do gry. W głównej mierze odrobiły straty po autowych atakach gospodyń, pracowała w ataku Gałkowska (11:11). Niemocy w ofensywie MKS-u nie było końca, po blokach na Dite przyjezdne wygrywały 15:12. Tuż po chwili doszło do kolejnego zwrotu akcji. Kaliszanki znalazły sposób na rywalki zagrywką. Po asach Sikorskiej i Dite to MKS prowadził 18:17, a po dwóch blokach i asie Marty Pol już 22:18. Gospodynie zaprezentowały waleczną obronę, po asie Gabrieli Makarowskiej-Kulej miały piłki meczowe (24:20). Po kiwce Sikorskiej w kontrze sensacja stała się faktem.
MVP: Klara Dite
Energa MKS Kalisz – MOYA Radomka Radom 3:1
(16:25, 25:22, 25:16, 25:21)
Składy zespołów
MKS: Wawrzyniak, Pol (12), Sikorska (13), Dite (14), Kubacka (10), Nowacka (9), Mazur (libero), Pajdak, Nastawska, Makarowska-Kulej (7), Szumera (4)
Radomka: Jordanowa (15), Witkowska (10), Milos (2), Gałkowska (24), Piotrowska (7), Mayer (2), Śliwa (libero) oraz Miilen (2), Stijepić (4), Stachowicz, Garita, Dąbrowska (5)
Zobacz również:
źródło: inf. własna