– Cieszę się, że młodzież tak chętnie chce grać w siatkówkę. Miałem chwilę, żeby poobserwować grę drużyn w arenie głównej i na tej drugiej małej hali. Organizacja tego turnieju stała na wysokim poziomie. Trudno mi sobie wyobrazić, ile pracy włożono w to, żeby tak wspaniale przygotować obiekt do gry w turnieju KINDER Joy of moving. Podziwianie tak dużej liczby młodych zawodniczek i zawodników było czymś wspaniałym – powiedział Rafał Szymura, przyjmujący reprezentacji Polski i Jastrzębskiego Węgla.
Miał pan okazję oglądać zmagania 192 najlepszych drużyn podczas 28. Wielkiego Finału KINDER Joy of moving w Arenie Gliwice. W swojej sportowej karierze występował pan w tym obiekcie, który przeobraził się w arenę zmagań młodych adeptów siatkówki. Jak wrażenia, kiedy wszedł pan na płytę główną?
Rafał Szymura: – Znam ten obiekt bardzo dobrze, bo grałem tutaj z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle mecze Ligi Mistrzów. Muszę przyznać, że przez moment nie poznałem tej hali. Cieszę się, że młodzież tak chętnie chce grać w siatkówkę. Miałem chwilę, żeby poobserwować grę drużyn w arenie głównej i na tej drugiej małej hali. Organizacja tego turnieju stała na wysokim poziomie. Trudno mi sobie wyobrazić, ile pracy włożono w to, żeby tak wspaniale przygotować obiekt do gry w turnieju KINDER Joy of moving. Podziwianie tak dużej liczby młodych zawodniczek i zawodników było czymś wspaniałym. Ten turniej to dowód, że siatkówka w naszym kraju naprawdę jest jedną najpopularniejszych dyscyplin sportowych.
Poczuł pan oddech na plecach widząc tak wielu utalentowanych zawodników?
– Jak oni dojdą już do tego poziomu seniora, to ja na szczęście będę już na sportowej emeryturze (śmiech). A mówiąc poważnie, fajnie że trenują, rozwijają się i ponoszą swoje umiejętności sportowe. Wielkie gratulacje również dla organizatorów, ponieważ organizacja takich zawodów wiąże się z dużymi nakładami finansowymi. To ważne, że już na poziomie minisiatkówki miłośnicy siatkówki otrzymują wsparcie i mogą poczuć się jak prawdziwi sportowcy.
Otrzymał pan powołanie do kadry narodowej, w której znalazł się również pana brat. Doczekaliśmy się momentu, kiedy w biało-czerwonych barwach pojawili się bracia Szymura. Wierzył pan, że doczeka się takiej chwili?
– Spodziewałem się, tego chciałem. Mieliśmy okazję już wcześniej grać w jednej drużynie za czasów AZS Częstochowa. Ja zaczynałem przygodę z seniorską siatkówką, a Kamil miał wtedy 16 lat. Jeśli dobrze pamiętam, to rozegraliśmy wspólnie jedno albo dwa spotkania. Muszę przyznać, że to fajne uczucie, że młody dostał szanse i go zauważono. Myślę, że wykorzystał ją w stu procentach, bo zagrał fajny mecz w tej Kanadzie. Jakby na to nie patrzeć znalazł się gronie trzech najlepszych libero w Polsce. Oczywiście potrzebuje teraz też czasu i grania, bo to nie jest tak, że powołania do kadry narodowej dostaje się tak łatwo. Przed nim bardzo dużo pracy, żeby zbliżyć się do poziomu Pawła Zatorskiego.
Jak pracowało się panu z nowym trenerem Nikolą Grbiciem?
– Nie mieliśmy dużo czasu na trening. Jednak jako człowiek, jako trener jest bardzo spokojny. Ma duży szacunek do każdej osoby. Wiele się można od niego nauczyć. Ja skończyłem swoją przygodę w tym roku, ale zobaczymy co będzie za rok lub za parę lat. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze szanse z nim współpracować.
Przed Jastrzębskim Węglem kolejny długi i wymagający sezon na parkietach PlusLigi oraz w Lidze Mistrzów.
– W poprzednim sezonie zmagałem się dość długo z kontuzją, a grania było naprawdę dużo. W nowym sezonie będzie tego jeszcze więcej. Ważne, że został utrzymany trzon zespołu, bo tego grania będzie naprawdę bardzo dużo i każdy będzie potrzebny. Jeśli miałbym pokusić się o ocenę poprzednich rozgrywek, to nie jestem do końca zadowolony. Wygraliśmy Superpuchar Polski, a ja miałem problem z łydką. Później przeszedłem COVID-19, co sprawiło że prawie do grudnia w ogóle nie trenowałem. Następnie przegraliśmy Puchar Polski. Tak naprawdę ZAKSA zgarnęła wszystko, co było do wygrania. Walczyliśmy, ale trzeba otwarcie przyznać, że to kędzierzynianie wygrali większość meczów. Do tego w pełni zasłużenie okazali się najlepszą drużyną w Europie. Nasz zespół jeśli dobrze pamiętam zwyciężył tylko w dwóch. W nowym sezonie chcielibyśmy powtórzyć swój sukces sprzed dwóch lat, czyli wygrać mistrzostwo Polski. Będziemy robić wszystko, żeby to zrobić. Wiadomo, że droga będzie długa i wyboista, bo czeka nas Liga Mistrzów, Superpuchar, Puchar Polski i rozgrywki PlusLigi. Niemniej, w mojej ocenie jesteśmy na tyle dobrym zespołem, znamy swoją wartość, że możemy powtórzyć wyczyny ZAKSY z zakończonego sezonu 2021/22.
*Cały wywiad dostępny na stronie pzps.pl
źródło: pzps.pl