– W I lidze nie ma już łatwych spotkań. Grożące widmo spadku aż dla trzech drużyn w tym sezonie sprawia, że każdy mecz jest ciężkim bojem. Nikt nie odpuszcza. Trzeba być skoncentrowanym od początku do końca. To też mogę uznać za nasz klucz do sukcesu – powiedział po wygranej z Krispolem Rafał Obermeler, środkowy Polskiego Cukru Avii Świdnik. – W dobie pandemii i pustych trybun ważna jest też atmosfera na boisku, której również nam nie zabrakło – dodał w rozmowie ze Strefą Siatkówki.
W miniony weekend wywieźliście ważne punkty z wrześni, które pozwoliły wam umocnić się w ósemce. Czy z perspektywy boiska było to tak łatwe spotkanie, jak wskazywałby na to wynik, może poza trzecią partią?
Rafał Obermeler: Absolutnie nie. W I lidze nie ma już łatwych spotkań. Grożące widmo spadku aż dla trzech drużyn w tym sezonie sprawia, że każdy mecz jest ciężkim bojem. Nikt nie odpuszcza. Trzeba być skoncentrowanym od początku do końca. To też mogę uznać za nasz klucz do sukcesu. Wiedzieliśmy, po co przyjechaliśmy do Wrześni i konsekwentnie, w pełni skoncentrowani dążyliśmy do zwycięstwa. W dobie pandemii i pustych trybun ważna jest też atmosfera na boisku, której również nam nie zabrakło.
A co stało się w trzecim secie, w którym doszliście rywali w końcówce, ale przegraliście ją po walce na przewagi? Była obawa, że pozwoli to Krispolowi się przebudzić i pójść za ciosem w kolejnych setach?
– Zdarzyła nam się chwila rozprężenia, później był udany pościg i niestety koniec seta bez happy endu. Zespół z Wrześni zachował chłodniejszą głowę i go wygrał. Wiedzieliśmy, że w kolejnym secie musimy narzucić rywalom swój rytm gry, by nie poczuli oni krwi. Na szczęście nam się to udało i kontrolowaliśmy pozostałą część meczu.
W grudniu przeżywaliście ciężkie chwile. Po zmaganiach z koronawirusem graliście mecz za meczem, nie mając czasu na spokojne treningi. Jak trudny był to dla was okres?
– Grudzień był dla nas ciężkim miesiącem. Po perturbacjach z wirusem, gdzie tak naprawdę w pełnym zestawieniu spotkaliśmy się tak naprawdę dopiero po dwóch tygodniach i zaczęliśmy normalnie trenować, spotkał nas prawdziwy maraton meczowy. Graliśmy praktycznie systemem środa-sobota bez odpoczynku, który w tym okresie był bardzo istotny, nawet w kontekście dojścia do siebie po chorobie.
Ostatnio odnieśliście dwie wygrane, czyli można powiedzieć, że powoli wracacie do formy i łapiecie odpowiedni rytm?
– Co do formy, to nie wiem, czy jest to właściwe określenie. Ale na pewno jesteśmy na właściwych torach. W sferze mentalnej są to dwa bardzo potrzebne i ważne zwycięstwa.
Przed wami pojedynek z BBTS-em Bielsko-Biała. Nie będziecie jego faworytem, ale wam chyba gra się lepiej z mocnymi rywalami. Liczycie na niespodziankę?
– Faworytem jest drużyna z Bielska-Białej, aczkolwiek własny parkiet i brak ciśnienia na zwycięstwo mogą być naszym dodatkowym atutem. Będziemy chcieli zagrać miłą dla oka siatkówkę i przy odrobinie szczęścia pokusić się o niespodziankę. To będzie mecz z serii tych, w których możemy, a nie musimy wygrać.
źródło: inf. własna