PGE Projekt Warszawa awansował w poniedziałek do półfinału TAURON Pucharu Polski. Łupem stołecznych padło hitowe starcie z PGE GiEK Skrą Bełchatów – 3:0. Wygrana cieszy tym bardziej, że zdziesiątkowany przed świętami zespół, dalej wraca do swojej optymalnej formy, co podkreślała po meczu dwójka stołecznych frontmenów, Jan Firlej i Damian Wojtaszek.
Każdy dał od siebie maksa
PGE Projekt Warszawa okazał się górą w 'energetycznym’ starciu z PGE GiEK Skrą Bełchatów – 3:0. Stawką meczu był awans do półfinału TAURON Pucharu Polski. Stołecznym udało się zgarnąć przepustkę do Krakowa, choć ostatnio zespół miał swoje trudności. Jeszcze przed hitem w Lublinie drużynę zdziesiątkował wirus. Wówczas Projekt wystąpił w bardzo… osobliwym składzie. I choć wszyscy dochodzą już do siebie, to o regularnym trenowaniu w tym tygodniu można było pomarzyć.
– Myślę, że obie drużyny miały tutaj taki plan, aby awansować. My na pewno byliśmy bardzo zdeterminowani, pomimo naszych ostatnich problemów. Dostaliśmy bilet do Krakowa po bardzo równym, pewnym meczu z naszej strony. Bardzo się cieszę, że pomimo różnych przeciwności i problemów z treningami, które nie wyglądały najlepiej, dziś każdy dawał z siebie 120% i jedziemy do Krakowa – powiedział po meczu Jan Firlej.

Niespodzianka złapała zadyszkę?
Spadek formy notują natomiast bełchatowianie, którzy z początku byli największą niespodzianką tegorocznych rozgrywek. Zespół Krzysztofa Stelmacha emanował pewnością siebie, a na głowę pełną pomysłów Grzegorza Łomacza nie było mocnych. Wszystko to sprawiło, że Skra na półmetku zameldowała się tuż za podium, mając na koncie 27 punktów, przy 9 wygranych. To najlepszy początek sezonu zespołu z Bełchatowa od lat, lecz nawet niespodzianki czasem dopada kryzys, a w wyjściu na prostą ma pomóc krótka przerwa.
– Przede wszystkim chcieliśmy zagrać lepiej niż poprzednim meczu, (…) ustrzec się tamtych błędów, ale niestety dzisiaj chyba jeszcze było więcej tych niepotrzebnych pomyłek. Za dużo nieporozumień po asekuracji było u nas, gdzieś zawiodła wystawa, łatwy freeball… Nasza gra w tym okresie nie wygląda dobrze. To nie jest ta nasza gra, którą graliśmy jeszcze parę tygodni temu, więc czas się wziąć do roboty i przeanalizować to wszystko. Mamy teraz chwilę wolnego czasu, a po przerwie na pewno nie możemy grać tak jak dzisiaj, bo wtedy nie przywieziemy żadnych punktów z Olsztyna. (…) – skomentował nieco rozdrażniony porażką Arkadiusz Żakieta.
Hitowe starcie Indykpol AZS-u Olsztyn z PGE GiEK Skrą Bełchatów zaplanowano na niedzielę – 4 stycznia. Obie drużyny są w samym czubie i zawalczą ze sobą o ponowne wskoczenie na podium PlusLigi.
Kraków już czeka
W podobnym tonie, co Jan Firlej, wypowiedział się natomiast Damian Wojtaszek. Bohater przedświątecznego meczu podziękował kibicom, za tak liczne słowa uznania. Jednocześnie po wygranej w Pucharze Polski odetchnął z ulgą, wiedząc jak wiele drużynę czekały przygotowania do poniedziałkowego meczu.
– Udało się wygrać całkiem małym nakładem sił i to cieszy. Wiemy jak jest, chłopaki wróciły zaledwie kilka dni temu do gry i te treningi też nie mogły być za mocne. Byli oni wdrażani na nowo do treningu, bo wiadomo, że jak tam gorączki sięgały 40 stopni, to ciężko wrócić szybko do optymalnej formy. Mecz na pewno nie stał na takim poziomie jak w PlusLidze, ale najważniejsze, że udało się wygrać. Jesteśmy w Final Four TAURON Pucharu Polski, i to ma tylko znaczenie – skwitował kapitan stołecznych, Damian Wojtaszek.

W półfinale jest już także drużyna z Olsztyna. We wtorek o przepustkę powalczą jeszcze Stal Nysa (I liga), Bogdanka LUK Lublin, Aluron CMC Warta Zawiercie oraz Asseco Resovia Rzeszów.
Zobacz również:
Wyniki i terminarz Pucharu Polski siatkarzy 2025/2026









