Przed siatkarzami PGE Skry Bełchatów rewanżowe starcie w ramach 1/8 Pucharu CEV mężczyzn. W pierwszym spotkaniu bełchatowianie pokonali Neftohimik Burgas 3:2, choć należy przypomnieć, że ostatecznie do Bułgarii mogło polecieć tylko ośmiu graczy. Tym razem polski zespół nie powinien mieć aż takich problemów z odniesieniem zwycięstwa i zapewnieniem sobie awansu do kolejnej rundy rozgrywek, zwłaszcza, że powalczy o niego we własnej hali.
Przed tygodniem do Bułgarii ostatecznie wylecieli tylko: Karol Kłos, Dick Kooy, Robert Taht, Milad Ebadipour, Mateusz Bieniek, Kacper Piechocki, Robert Milczarek oraz ściągnięty awaryjnie Szymon Ostrowski. Młody rozgrywający poradził sobie z presją i poprowadził zespół do niezwykle cennego zwycięstwa 3:2.
Jego dobra postawa nie uszła uwadze doświadczonych kolegów. – Chylę czoła przed Szymonem, który udźwignął ciężar tego spotkania, a nie miał łatwo. W zasadzie trenował z zespołem tylko dzień przed meczem i na rozruchu. Następnie zagrał mecz w Pucharze CEV w wieku 18 lat i to jest nie lada wyzwanie. Bardzo cieszy, że dźwignęliśmy ten mecz, bo mogliśmy go odpuścić walkowerem. Wynik 3:2 jest bardzo cenny. Wracamy do Bełchatowa i mam nadzieję, że u nas będzie już mniej nerwowo – powiedział w rozmowie z klubowym portalem Karol Kłos. – Zrobiliśmy pierwszy krok do kolejnej rundy Pucharu CEV i w Bełchatowie musimy zakończyć zadanie. To było dla nas najważniejsze. Zrobiliśmy wszystko, żeby się do tego meczu dobrze przygotować i poradzić sobie w tej sytuacji – wtórował środkowemu Radosław Kolanek.
Wyszarpane w Bułgarii zwycięstwo stawia PGE Skrę Bełchatów w komfortowej sytuacji przed rewanżem. – Nie chcieliśmy oddawać meczu walkowerem. W okrojonym składzie chcemy powalczyć w Burgas o korzystny wynik i w rewanżu wywalczyć awans – mówił Konrad Piechocki. Nie da się ukryć, że dość eksperymentalne zestawienie podopiecznych Slobodana Kovaca było główną przyczyną nerwów w Bułgarii. W ostatnim ligowym meczu w składzie Skry brakowało już jedynie Mikołaja Sawickiego, Aleksandra Atanasijevicia i Grzegorza Łomacza, więc wydaje się, że kłopoty kadrowe bełchatowianie powinni mieć już za sobą. Nawet, jeśli szkoleniowiec nie będzie miał jeszcze do dyspozycji wszystkich graczy, to tym razem przewaga Skry jest bezdyskusyjna, zwłaszcza, że rewanż odbędzie się w Hali „Energia”. Przypomnijmy, że każda wygrana bełchatowian oznacza ich awans, triumf Bułgarów 3:2 to konieczność rozegrania złotego seta. Jeśli Neftohimik Burgas triumfuje 3:0 lub 3:1, zapewni sobie prawo gry w kolejnej rundzie.
Radosław Kolanek zwrócił uwagę, że we wcześniejszym meczu Neftohimik Burgas był świetnie dysponowany w polu serwisowym, dlatego polski zespół nie może się dać zaskoczyć. – Przeciwnik wywierał presję, grał swoją najlepszą siatkówkę. Według mnie to był ich dotychczas najlepszy mecz i w zagrywce, i przede wszystkim na siatce – ocenił drugi trener.
Mecz PGE Skra Bełchatów – Neftohimik Burgas zaplanowano na wtorek, 18 stycznia. Początek o godz. 18:00. Transmisja w Polsat Sport Extra.
źródło: inf. własna, PGE Skra Bełchatów - informacja prasowa