Po pierwszym finałowym meczu Pucharu CEV bliżej ostatecznego triumfu w tych rozgrywkach są siatkarze Dinama Moskwa. Podopieczni trenera Konstantina Briańskiego zwyciężyli u siebie z Zenitem Sankt Petersburg 3:2 po nierównym, pełnym zwrotów akcji starciu. Rewanż zostanie rozegrany 25 marca.
Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, chociaż inicjatywa była po stronie Dinama, które po kilku zaciętych akcjach zaczęło stopniowo budować przewagę (7:5, 13:9). Liderem ofensywy gospodarzy był Sam Deroo, efektowne akcje dokładał również Cwetan Sokołow. Gdy siatkarze z Moskwy powiększyli dystans do pięciu punktów, wszystko wskazywało na to, że pewnie wygrają pierwszą partię (20:15). Przyjezdni nie zamierzali się jednak łatwo poddać i w samej końcówce rzucili się do odrabiania strat (19:20, 22:22). Zdołali doprowadzić do gry na przewagi, w której ostatecznie po zaciętej walce okazali się lepsi (28:26).
Podopieczni trenera Tuomasa Sammelvuo rozpoczęli drugą partię zmotywowani zwycięstwem w pierwszej odsłonie, dzięki czemu szybko objęli prowadzenie (3:1). Utrzymywali je w początkowej fazie seta (4:2, 6:4), jednak gospodarze stopniowo dochodzili do siebie i w końcu doprowadzili do wyrównania (6:6). Od tego momentu przejęli inicjatywę na boisku i zaczęli budować dystans, ponownie dzięki akcjom Deroo i Sokołowa, po stronie Zenita skuteczność stracił natomiast Jegor Kljuka (9:7, 14:9). Co prawda goście zdołali jeszcze odrobić część strat (15:18), jednak tym razem Dinamo nie pozwoliło sobie na roztrwonienie tak sporej przewagi i szybko opanowali sytuację (21:16). Obraz gry nie zmienił się do końca partii, w której siatkarze z Moskwy triumfowali 25:18.
Początek trzeciej partii wyglądał podobnie do wcześniejszej, jednak tym razem jako pierwsi prowadzenie objęli gospodarze (4:1). Wysoko przegrany drugi set i złe otwarcie trzeciego nie zniechęciły jednak siatkarzy z Petersburga, którzy szybko się otrząsnęli i doprowadzili do wyrównania (4:4). Od tego momentu zespoły toczyły walkę punkt za punkt (7:7, 13:13). Po stronie Dinama ataków nie kończył jednak Deroo, skuteczność stracił również Sokołow, chociaż wywierał na rywalach presję zagrywką. Słabość przeciwników wykorzystali przyjezdni, którzy nieco lepiej radzili sobie na skrzydłach i bardzo czujnie grali w bloku, dzięki czemu zbudowali przewagę (17:14). Nie oddali jej już do końca seta i zwyciężyli 25:20.
Czwarta odsłona potwierdziła, że mecz był bardzo nierówny po obu stronach. Gospodarze podnieśli się po porażce w poprzednim secie i od samego początku zabrali się za budowanie przewagi (4:2, 9:6). Ciężar gry wziął na swoje barki Sokołow, który nie mylił się w ataku, skuteczne akcje dołożył również Jarosław Podlesnych. Podopieczni trenera Konstantina Briańskiego spokojnie utrzymywali dystans, który w drugiej części partii powiększyli do pięciu punktów (17:12). Rywale stopniowo zaczęli jednak odrabiać straty, dzięki coraz lepszej grze na skrzydłach (17:20, 19:21). Zdołali powtórzyć wyczyn z premierowej odsłony meczu i w końcówce doprowadzili do wyrównania (22:22), a następnie walki na przewagi. Tym razem nie wykorzystali sytuacji i przegrali 24:26.
Gospodarze kontynuowali dobrą grę w tie-breaku, stopniowo budowali przewagę i przy zmianie stron prowadzili już 8:4. Nie pozwolili już rywalom wyrwać sobie zwycięstwa z rąk i głównie za sprawą akcji Podlesnycha oraz Maksima Biełgorcewa wygrali 15:9.
Dinamo Moskwa – Zenit Sankt Petersburg 3:2
(26:28, 25:18, 20:25, 26:24, 15:9)
Składy zespołów:
Dinamo: Podlesnych (16), Własow (5), Deroo (11), Pankow (2), Sokołow (25), Lichoszerstow (9), Kerminen (libero) oraz Sventitskis, Biełogorcew (6), Semyszew (4)
Zenit: Brizard (5), Jakowlew (19), Ursow (11), Podrebinkin (15), Kljuka (17), Paszyckij (5), Malkozerow (libero) oraz Kowalew, Camejo Durruthy
Zobacz również:
Wyniki fazy finałowej CEV Cup M
źródło: inf. własna
