Przed PGE Skrą Bełchatów rewanżowy pojedynek fazy play-off z Galatasaray Stambuł. W Turcji pokonała ona tureckiego rywala 3:1, a jak będzie tym razem? Być może w Pucharze CEV bełchatowianie powetują sobie słabszą postawę w PlusLidze.
Siatkarze PGE Skry Bełchatów dobrze radzą sobie w tym sezonie w Pucharze CEV. Nie doznali w nim jeszcze porażki i są na dobrej drodze do awansu do kolejnej rundy. Aby tak się stało, muszą jednak postawić kropkę nad „i” w meczu u siebie z Galatasaray Stambuł.
W pierwszym meczu fazy play-off PGE Skra wygrała w Turcji 3:1 z Galatasaray Stambuł. Gospodarze tylko w drugim secie znaleźli sposób na jej pokonanie. Mimo że świetne zawody rozegrał Thomas Edgar, który zdobył 25 punktów, a w ataku uzyskał 62% skuteczności, to nie wystarczyło to tureckiemu zespołowi do odniesienia zwycięstwa. Po drugiej stronie siatki równie dobrze spisał się bowiem Aleksandar Atanasijević, który zapisał na koncie 22 oczka, a w zagrywce sporo krzywdy rywalom wyrządził Dick Kooy, popisując się 3 asami serwisowymi. Dzięki temu polska drużyna jest w korzystnej sytuacji przed spotkaniem rewanżowym.
Gdyby była ona w optymalnej formie, to o wynik czwartkowego starcia nie trzeba byłoby się martwić. Niestety, podopieczni Joela Banksa w tym sezonie są nieprzewidywalni. Nawet na przestrzeni jednego spotkania potrafią mieć wzloty i upadki, co później przekłada się na ich wyniki. Jeśli ustabilizują swoją grę, to mogą jeszcze namieszać w tym sezonie. – Mentalność moich zawodników jest naprawdę dobra. Ciężko pracują, pomimo trudności, z którymi się borykamy. Myślę, że problemem, z którym najszybciej musimy się uporać, jest brak stabilności na przestrzeni poszczególnych setów czy całego meczu – przyznawał niedawno szkoleniowiec PGE Skry, Joel Banks.
Potwierdziło się to także w Warszawie, gdzie bełchatowianie stoczyli pięciosetowy bój z Projektem. Przegrali go po zaciętym tie-breaku, a na dodatek wystąpili bez Dicka Kooy’a i tylko na zmiany wchodził Aleksandar Atanasijević. Ich sytuacja w tabeli PlusLigi nie jest kolorowa. Plasują się dopiero na jedenastej pozycji, a do ósmej Stali Nysa mają już pięć punktów straty. Wciąż jednak mają szansę na awans do play-off. Być może lepsza postawa na europejskich parkietach pozwoli im w końcu także odbudować się w ligowej rywalizacji. Na razie muszą jednak skupić się na rewanżu z Galatasaray, które w miniony weekend w rodzimych rozgrywkach pokonało Hatay i umocniło się na czwartym miejscu w tabeli. Do Bełchatowa także na pewno nie przyjedzie na wycieczkę. Spróbuje odrobić straty poniesione we własnej hali i doprowadzić do złotego seta. PGE Skra nastawia się więc na trudny bój. – To nie będzie łatwy mecz. Turecka drużyna nie podda się, co pokazała już w pierwszym spotkaniu. Ale mamy chrapkę na awans. Nie wyobrażamy sobie, aby zabrakło nas w kolejnej rundzie – przyznał rozgrywający bełchatowskiej ekipy, Grzegorz Łomacz.
A czy wywiąże się ona z roli faworyta i po raz drugi wykaże wyższość nad zespołem ze Stambułu? O tym przekonamy się już w czwartek. Początek spotkania w Bełchatowie o godzinie 18.
Zobacz również:
Wyniki fazy play-off Puchar u CEV mężczyzn
źródło: inf. własna