Przyjmujący Aluronu CMC Warty Zawiercie w rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport uspokoił kibiców, że jego kontuzja mięśni brzucha nie jest poważna. Wypowiedział się także na temat walki o miejsce w reprezentacji Polski i bilet na igrzyska olimpijskie. – W tym sezonie zrobię wszystko, by o kadrę i igrzyska powalczyć – zapewnił Bartosz Kwolek.
KONTUZJA – NA SZCZĘŚCIE NIEGROŹNA
Serca kibiców zamarły, gdy w pierwszym secie meczu z Asseco Resovią Bartosz Kwolek z grymasem bólu opuścił boisko. – W tygodniu, na treningu, naciągnąłem sobie brzuch. Mój plan był taki, by zacząć mecz, spróbować, czy dam radę poradzić sobie z bólem. Przy jednym z pierwszych ataków poczułem jednak, że nie jestem jeszcze gotowy. Wolałem odpuścić niż nastawiać się na większą kontuzję z tym związaną. Wiadomo, że mięśnie brzucha to nie jest najłatwiejsze miejsce do leczenia. Liga jest długa, więc wybrałem w tamtym momencie mniejsze zło – opowiada przyjmujący Aluronu CMC Warty Zawiercie. Uraz na szczęście nie okazał się groźny. – W teorii w czwartek powinienem zacząć trenować. Na ile to się uda – zobaczymy. Na walkę z GKS Katowice powinienem być gotowy – mówi Kwolek.
Kontuzje, a zwłaszcza mięśni brzucha w tym sezonie jest sporo. – Z tego, co pamiętam, nie było jeszcze sezonu, w którym na początku rywalizacji „wypadło” tak wielu zawodników. To trochę dziwne. Taki jest jednak nasz sport i nasz los – trzeba to zaakceptować. Wydaje mi się, że nakłada się kilka czynników. Co ważne, u każdego ta kontuzja wygląda inaczej. Jedni naderwali sobie mięśnie, inni mają dziury. Ja mięśnie tylko naciągnąłem. Sporo zawodników było na kadrach, więc sezon przygotowawczy był troszeczkę inny niż zazwyczaj. W klubie trenowaliśmy we dwóch. Jakoś to trzeba było kleić, by zagrać sparingi. Pod tym względem było dużo trudniej. Mimo wszystko cieszy mnie, że nie jest to jakaś poważniejsza kontuzja – przyznaje Bartosz Kwolek.
POWALCZY O IGRZYSKA
W tym sezonie Bartosza Kwolka nie oglądaliśmy w barwach reprezentacji. Zawodnik przechodził rehabilitację, ale jak podkreśla nie odpuszcza, jeżeli chodzi o walkę o miejsce na igrzyskach olimpijskich. – Przerwa dała mi bardzo dużo. Jestem na ten moment bardzo szczęśliwy z powodu tego, co się wydarzyło i jak odpocząłem przez te kilka miesięcy. Rzecz jasna możliwe są konsekwencje moich letnich wyborów, ale czasami są sprawy ważniejsze niż stricte sport. Taka była moja decyzja. W tym sezonie zrobię wszystko, by o kadrę i igrzyska powalczyć – mówi. Na razie jednak skupia się, aby w trakcie sezonu ligowego udowodnić trenerowi Grbicowi, że zasługuje na miejsce w składzie. – Na razie skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Staram się pokazać, że Kwolo potrafi grać w siatkówkę. To, że nie byłem na zgrupowaniach kadry w minionym sezonie, nie oznacza, że straciłem wszystkie swoje atuty. Staram się przygotować jak najlepiej do każdego meczu i pokazać się od jak najlepszej sportowej strony. Co będzie w lato, nie zależy jednak tylko ode mnie – podkreśla. – Wszystko zależeć będzie od trenera. Do igrzysk przygotowuję się od momentu, kiedy Nikola przejął kadrę. Trener ma swoich wojowników, ludzi, którym ufa. Nie będzie łatwo go przekonać, żeby postawił na gościa, który do kadry teoretycznie nie dojechał w poprzednim sezonie. Jeśli dostanę powołanie, na pewno pojawię się na zgrupowaniu i zrobię wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony. Nie chcę w tym wszystkim wyjść na kogoś, kto jest nadmiernie pewny siebie. Każdy widzi, jak kadra grała w tym sezonie. To bardzo zgrana grupa, trudno będzie się przebić. Nie powiem też, że jak pojadę na zgrupowanie, na pewno dostanę bilet do Paryża. Musi się zdarzyć sporo pozasportowych rzeczy, żeby było to realne. Jeśli jednak nie spróbuje, to się nie dowiem. Jestem mocno nastawiony na to, żeby sezon klubowy poświęcić siatkówce i zdrowiu. Chcę, by wyglądał lepiej od poprzedniego – przyznaje Bartosz Kwolek.
TRUDNY POCZĄTEK SEZONU ALURON
Bartosz Kwolek zdecydował się na pozostanie w zespole z Zawiercia. Czy w mocniejszym zespole, niż rok temu? – Potwierdzą to wyniki. Wydaje mi się, że w poprzednim sezonie wycisnęliśmy „maksa” z tego, co mieliśmy. To były trudne rozrywki dla wszystkich. Pod koniec trochę zabrakło nam „pary”. Wystarczyło to na czwarte miejsce. Czy to dobrze, czy nie? Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to był dobry wynik. Mieliśmy swoje problemy, jak każdy, ale graliśmy fajną siatkówkę. Kupiliśmy kibiców zaangażowaniem i walką. Ten klub zawsze charakteryzował się tymi cechami. Ma to w DNA klubowym i zawodnicy, którzy przychodzą, również zdają sobie z tego sprawę – stwierdził przyjmujący.
Zawiercianie mają jednak trudny początek sezonu, na dwa mecze przegrali dwa. – Niestety, to się zdarza. Kontuzje i choroby nas nie omijają. To nie jest żadne wytłumaczenie, ale zagraliśmy też dwa starcia z trudnymi przeciwnikami. Resovia zaprezentowała się w praktycznie wyjściowym, najmocniejszym zestawieniu. Brakowało jej tylko jednego zawodnika. U nas w pewnym momencie na boisku było tylko trzech siatkarzy, którzy w teorii powinni być w pierwszej szóstce. Na razie nie możemy normalnie trenować, bo cały czas nam coś wypada. „Kleimy” to wszystko, kto jest zdrowy, ten wchodzi na parkiet. Nie jest to udogodnienie zarówno dla trenera, jak i dla nas. Każdy się wkurza, że to tak wygląda, ale na ten moment takie są nasze realia i musimy sobie z nimi poradzić jak najlepiej. Wiem, że jak wszyscy wrócą do zdrowia i formy, będziemy grać dobrą siatkówkę – ocenił Bartosz Kwolek.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl