Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > reprezentacje młodzieżowe > „Dziura pokoleniowa”? Sebastian Pawlik: Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem

„Dziura pokoleniowa”? Sebastian Pawlik: Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem

fot. Aleksandra Suszek

Minione mistrzostwa Europy dla polskich siatkarzy do 20. roku życia nie są powodem do dumy. Podopieczni Sebastiana Pawlika i Macieja Zendeła zajęli dopiero ósme miejsce w turnieju. Pierwszy ze szkoleniowców w rozmowie z TVPSPORT.pl opowiedział, jakie problemy napotkała na drodze przygotowań do imprezy jego drużyna. Swoje zdanie wyraził także Radosław Panas, który zwrócił uwagę na pewne utrudnienia dla młodych zawodników.

Polscy siatkarze przed turniejem w Serbii i Grecji walczyli o awans na to wydarzenie podczas mistrzostw Europy Wschodniej na początku stycznia. Wówczas w Gorzowie Wielkopolskim okazali się najlepsi, tracąc zaledwie jednego seta z Ukrainą. Nic więc dziwnego, że sporo oczekiwało się od ich występu na docelowej imprezie.

Tam jednak nie poszło po ich myśli, a w mediach zrobiło się głośno na temat „dziury pokoleniowej”, która może czekać polską kadrę za kilka lat.

TRENER UJAWNIA KULISY – ZDROWIE NIE DOPISAŁO

Czy jednak powodem słabszego występu był brak formy, umiejętności czy pewności siebie? Odpowiedzi na to pytanie udzielił jeden z trenerów młodzieżowej kadry. – Co miało według mnie największy wpływ na wynik? Trzeba by było cofnąć się do początku mojej pracy z tą ekipą. Budując ją, chciałem oprzeć ją na dwóch dobrych zawodnikach w przyjęciu, to znaczy na przyjmującym i libero, na bardzo szybkiej piłce do atakującego, który jest zawodnikiem dynamicznym i skocznym, i na drugim wysokim skrzydłowym.

– Przygotowania do mistrzostw Europy przebiegały tak, że podstawowy przyjmujący, który miał być defensywnym zawodnikiem i trzymać przyjęcie, Bartłomiej Potrykus, nawet ich nie rozpoczął ze względu na operację kolana. W jego miejsce został powołany Ryszard Sałata, który kończył sezon z pękniętą kością nadgarstka. Do tego szóstkowy zawodnik przyjmujący doznał skręcenia stawu skokowego na drugim zgrupowaniu. Wyłączyło go to na trzy tygodnie z przygotowań. Wrócił po tym czasie, tydzień trenował, ale pojawił się ból kolana i do samego startu imprezy trenował bez skakania. – tłumaczył Sebastian Pawlik, a jego wyliczenia kłopotów zdrowotnych nie miały końca.

– Szóstkowy środkowy na pierwszym zgrupowaniu doznał z kolei naderwania więzadła rzepki i był na miesiąc wyłączony. Atakujący – Igor Rybak – na którym miała finalnie opierać się siła ofensywna, też skręcił kostkę podczas pierwszego sparingu i w zasadzie w żadnym meczu kontrolnym przed zawodami nie wystąpił w pełnym wymiarze.

„DEJA VU” Z KONTUZJAMI?

Sytuacja z kontuzjami jest bliźniaczo podobna do tej, jakiej całkiem niedawno doświadczył Nikola Grbić. Szkoleniowiec seniorskiej reprezentacji na imprezie najwyższej rangi musiał bowiem szukać zastępstwa najpierw dla kontuzjowanego Mateusza Bieńka, a później drżał o zdrowie Pawła Zatorskiego i Marcina Janusza – nie wspominając już o drobnych problemach innych zawodników.

– W ciągu dwóch miesięcy przygotowań zespół miał niewiele szans, aby trenować w szóstce, która w mojej głowie miała być tą rozpoczynającą spotkania. To nie jest reprezentacja seniorów i nie jest tak, że na każdej pozycji jest trzech, czterech, pięciu zawodników. W kadrach młodzieżowych gra opiera się na jednym, dwóch rocznikach, więc nie jest tak, że do dyspozycji ma się wielu graczy na każdej pozycji, którzy prezentują taki sam poziom – tłumaczył szkoleniowiec i dodał: – Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem. Miałem pięciu zawodników kontuzjowanych. Trudno w takich warunkach zbudować siłę mentalną drużyny i wiarę w to, że można wygrywać z każdym bez względu na okoliczności.

MAŁO KTO STAWIA NA MŁODZIEŻ

W kwestii przyszłości siatkarzy młodzieżowych wypowiedział się także Radosław Panas. Były siatkarz podkreślił, że ostatnie lata nie są zbyt łaskawe dla „żółtodziobów”, jeśli chodzi o kontrakty w PlusLidze. – Chcąc nie chcąc zawsze chłopaków będziemy porównywać do „złotego pokolenia” Tomasz Fornala, Norberta Hubera, Jakuba Kochanowskiego czy Bartosza Kwolka. Oni nie przegrali meczu przez całe rozgrywki młodzieżowe, w I lidze również radzili sobie dobrze. Obecnie nasi chłopcy z SMS-u Spała zajmują kolejny rok z rzędu ostatnie miejsce. To już jest różnica. Tamci od razu znajdowali miejsca w ekipach plusligowych, a z tego, co wiem, nie za wiele zespołów bije się teraz o młodych chłopaków – zauważył.

Według byłego przyjmującego to także kwestia zmiany systemu, która choć ma wyjść na dobre – dla młodzieży jest teraz utrudnieniem. – Kiedy trzy zespoły spadają o ligę niżej, nie szuka się młodzieży, a doświadczenia. Sam widzę to po liczbie telefonów, które wykonuje się do mnie w sprawie młodszych i starszych siatkarzy. Jestem pewny, że za jakiś czas, kiedy wszystko się ustabilizuje, wróci zapotrzebowanie również na młodsze roczniki. Zalecam więc cierpliwość. 

Jaki nasuwa się więc wniosek? Młodzież musi jeszcze poczekać na swoją kolej, jednocześnie próbując się przebić swoimi umiejętnościami. W PlusLidze gra już chociażby Maksymilian Granieczny, który zaliczył już nawet debiut w Lidze Mistrzów. Kolejne nazwiska zostały zauważone w klubie z Bełchatowa – tutaj jednak przyszłość Błażeja Bienia i Artura Brzostowicza była związana z wypożyczeniem do pierwszoligowych ekip. Warto jednak zaznaczyć, że w najwyższej klasie rozgrywkowej pojawiają się pierwsze kroki w kierunku pozyskiwania młodzieży. Najważniejsze jest jednak zdrowie, co można powtarzać do znudzenia. Bez niego nawet najmocniejszej grupie ciężko walczyć o najwyższe cele.

 

Zobacz również:

Azja przyciąga Polaków. Siatkarka i trener w lidze japońskiej

źródło: inf. własna, TVP Sport

nadesłał:

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved