Już wkrótce rozpoczną się turnieje w Lidze Mistrzyń. Polskę będą reprezentowały m.in. Grupa Azoty Chemik Police oraz ŁKS Commerceccon Łódź. O rywalizacji w tych rozgrywkach oraz o sytuacji finansowej klubów opowiedzieli prezesi Chemika i ŁKS-u: Paweł Frankowski i Hubert Hoffman.
Już niebawem zarówno ŁKS, jak i Chemik rozpoczną udział w Lidze Mistrzyń. – Na 72 godziny przed przybyciem do Włoch musimy przejść testy zgodnie z wytycznymi CEV. W trakcie turnieju, nie jestem pewien, czy przed pierwszym meczem, czy po musimy przejść kolejne testy. Turniej jest pomiędzy 24 a 26 listopada. Gramy każdy z każdym. Baza hotelowa jest zapewniona, każdy zespół ma przydzielone inne skrzydło, będziemy się mijali także na posiłkach. Jest to dość restrykcyjny narzut ze strony CEV, ale wydaje się to logiczne – opowiada prezes Chemika Paweł Frankowski. Rywalami Chemika w turnieju w Novarze będą zespoły z Ołomuńca, Kazania oraz gospodynie – Igor Gorgonzola Novara z Malwiną Smarzek-Godek w składzie. Podobne restrykcje czekają ŁKS, który zagra w Płowdiv w Bułgarii z VC Maritzą Płowdiw, ASPTT Mulhouse VB i Vakifbankiem Stambuł.
ŁKS i Chemik będą gospodarzami drugich turniejów i oba kluby już planują działania. – Planować trzeba i mimo, że sytuacja jest dynamiczna i nie wiadomo, co będzie jutro, czy pojutrze. My dostaliśmy zgodę z CEV, żeby w przypadku, gdy nie będzie publiczności zagrać w swojej hali w Policach, ale oczywiście musimy wypożyczyć Teraflex, ponieważ u nas są dodatkowe linie na boisku, a na to nie mamy zgody CEV. Jeżeli będzie zgoda na udział kibiców, to spróbujemy wszystko przenieść do Netto Areny w Szczecinie – mówi Paweł Frankowski. Zmiany hali nie będzie na pewno w przypadku ŁKS-u. – Nie przewidujemy przenosin do Atlas Areny, mamy Sport Arenę, która jest przystosowana do siatkówki, dobrze się w niej czujemy. Chcemy grać tam, gdzie na co dzień trenujemy – powiedział prezes Hoffman.
Oba zespoły miały już przypadki COVID 19, w Chemiku większość zawodniczek ma chorobę za sobą. Obaj prezesi podkreślili, że pandemia jak na razie nie wpłynęła znacząco w negatywny sposób na finanse ich klubów. – Jeżeli chodzi o wpływy z biletów czy karnetów nie są wielkim procentem w naszym budżecie. Tym bardziej, że staramy się by, ich ceny były jak najniższe i aby wszystkich było stać, aby przyjść na nasze mecze, jednak nie mamy aż tak dużej publiczności jak w innych klubach. Nie ma zagrożenia, jeżeli chodzi o sponsorów, tak samo nie mamy negatywnych sygnałów ze strony właściciela, czyli Grupy Azoty. Najważniejsze, żeby grać, aby się pokazywać w telewizji, jeżeli nie można nas oglądać na żywo. Sport zawodowy musi grać – powiedział Paweł Frankowski. – Na dzień dzisiejszy nie mamy problemów. Firmy, z którymi współpracujemy, cały czas nam pomagają, wiedzą, że trzeba być z klubem na dobre i na złe. Pomaga nam też miasto. Bardziej, niż o finanse, boimy się o COVID – dodał Hubert Hoffman.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl