Jako ostatni na gdański piasek w piątek wybiegli przedstawiciele grupy A. Najpierw Cuprum Lubin zmierzył się z PGE GiEK Skrą Bełchatów, a później Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle grała z Treflem Royal Seafood Gdańsk. Pierwsze spotkanie musiało rozstrzygnąć się w tie-breaku, w którym lepsi okazali się bełchatowianie.
Lepiej w mecz weszli siatkarze Cuprum Lubin, którzy przy pierwszej zmianie stron prowadzili 8:4, a po wygraniu kolejnej akcji zmusili Michała Bąkiewicza do prośby o przerwę dla swojego zespołu. Zawodnicy Skry nie zamierzali się jednak poddawać i po kilku skutecznych akcjach i ataku w siatkę Cuprum, zmniejszyli dystans do dwóch punktów (9:11). Gra się wyrównała i w środkowej fazie utrzymywała się niewielka przewaga Cuprum. Przy drugiej zmianie stron prowadzili oni 16:13. Po ataku z kontry Adama Lorenca przewaga lubinian wzrosła do czterech punktów (18:14). Skra próbowała gonić, ale Cuprum trzymało ich na niewielki dystans. Po asie serwisowym Dominika Czernego siatkarze zmienili strony po raz trzeci, a Cuprum miało cztery piłki setowe (24:20). Już pierwszą z nich zakończył kiwką Lorenc.
Skra nie zamierzała się położyć na piasku i czekać na wyrok. Drugiego seta otworzyła lepiej i objęła prowadzenie 5:2. Po bloku Kupki Skra powiększyła swoje prowadzenie do 9:3. Bełchatowianie nie zwalniali tempa, a po pojedynczym bloku rozgrywającego Wiktora Nowaka wygrywali 13:6. To jednak nie załamało lubinian, którzy odrabiali powoli straty. Przy drugiej zmianie stron tracili do Skry już tylko trzy punkty (13:16). W końcu lubinianie osiągnęli swój cel i wyrównali na 20:20. Wcześniej wydawało się niemożliwe, żeby ten mecz skończył się w dwóch setach, a w tym momencie zaistniała taka realna możliwość. Ostatecznie Bełchatowianie uciekli spod topora i blok Kupki wyrównał stan meczu (25:23).
Tie-break rozpoczął się od prowadzenia Skry 4:1. Bełchatowianie trzymali przewagę i po skutecznym obiciu bloku przez Kupkę prowadzili 6:3. Dobrym blokiem i atakiem odpowiedział Lorenc i było już 6:6. Radość lubinian nie trwała długo, bo trzy kolejne akcje padły łupem Skry i znów przewaga wynosiła trzy punkty. Kolejny punkt do dystansu bełchatowianie dorzucili asem (12:8). Od tego momentu Cuprum zdobyło już tylko jeden punkt i to Skra cieszyła się z wygranej.
PGE GiEK Skra Bełchatów – Cuprum Lubin 2:1
(20:25, 25:23, 15:9)
Pierwszy set rozpoczął się idealnie dla ZAKSY, zagrywki Przemysława Stępnia i czujna gra w bloku dały jej trzypunktowe prowadzenie na starcie (3:0). Rywale szybko zniwelowali dystans z nawiązką (4:3). Dobrze do gry wprowadził się Dima Paszycki, a kolejne ataki i czujna gra w bloku Andreasa Takvama pomogły kędzierzynianom wrócić do gry (9:9). Po krótkim etapie gry na styku to właśnie Norweg dał ZAKSIE sygnał do ataku (19:17). Nie był to koniec emocji i gdańszczanie odzyskali kontakt punktowy (22:23). Znakomity serwis Takvama i czujność na siatce Bartłomieja Klutha dopełniły formalności (25:23).
W drugiej partii podopieczni Michała Chadały zanotowali falstart (1:4), skuteczna gra Wojciecha Żalińskiego w kontratakach poprawiła nieco sytuację, niezmiennie jednak to miejscowi kontrolowali sytuację (9:5, 15:7). Mocnym punktem w grze naszego zespołu był Andreas Takvam, to właśnie skuteczne zagrania Norwega pomogły drużynie z Kędzierzyna-Koźla wrócić do gry w końcówce seta. Mimo walki ten set padł łupem gdańszczan.
Już na początku decydującego seta miejscowi wypracowali kilkupunktowe prowadzenie (7:3), kolejne zagrania Takvama czy Klutha pozwoliły utrzymywać grę punkt za punkt, jednak celne serwisy Trefla Gdańsk pogłębiły dystans. Na tak grających rywali ZAKSA nie była w stanie znaleźć sposobu, przegrywając 10:15.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Trefl Royal Seafood Gdańsk 1:2
(25:23, 18:25, 10:15)
źródło: inf. własna, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - materiały prasowe
