Niespełna tydzień temu E.Leclerc Moya Radomka Radom wspólnie z Janisą Johnson ogłosiła, że z powodów zdrowotnych amerykańska przyjmująca nie zagra już do końca sezonu. Okazało się, że sympatyczna zawodniczka nie doznała żadnego mechanicznego urazu, a diagnoza jest znacznie poważniejsza niż zwykła kontuzja. U siatkarki wykryto nowotwór.
Janisa Johnson w tym sezonie była jedną z liderek Radomki, dlatego wiadomość o absencji Amerykanki oznaczała dla zespołu dużą stratę, ale w świetle obecnej diagnozy, postępowanie zawodniczki i klubu jest jak najbardziej zasadne. Siatkarka już dziś rozpoczyna leczenie i ma nadzieję na szybki powrót do pełnego zdrowia.
– Janisa na zawsze będzie już częścią Rodziny Radomki, dlatego w każdym momencie i każdym aspekcie może na nas liczyć – mówił, po ogłoszeniu przerwy zawodniczki, dyrektor sportowy klubu Łukasz Kruk.
Nie są to jedynie kurtuazyjne słowa, bo siatkarka będzie najprawdopodobniej mogła całe leczenie przejść w Polsce i może liczyć na pełne wsparcie ze strony klubu, co dziś po raz kolejny potwierdził Kruk. Sama zawodniczka również podkreślała, że ma oparcie zarówno ze strony klubu, jak i samych zawodniczek Radomki. – To wspaniałe, że mam takie wsparcie w klubie i cudowne koleżanki, które pomagają mi w tym czasie.
Johnson w tym sezonie wysoko plasowała się w rankingu atakujących i punktujących zawodniczek. W obu klasyfikacjach była piąta, a wyprzedzały ją jedynie nominalne atakujące. Tylko dwie zawodniczki otrzymały więcej statuetek MVP, których Amerykanka zdobyła w sezonie zasadniczym aż pięć. Liczymy, że sympatyczna zawodniczka szybko pokona zdrowotne przeszkody i będziemy mogli znów ją oglądać na siatkarskich parkietach.
źródło: inf. własna
