– Jest to wielki, bardzo oczekiwany sukces. Wszystkie okoliczności sprzyjają, aby powalczyć o to złoto. Nawet już nasi mistrzowie olimpijscy z 1976 roku mówią, że chętnie przekażą już pałeczkę – powiedział w rozmowie z Przemysławem Iwańczykiem w Polsacie Sport prezes PLS, Artur Popko.
Czas na przekazanie pałeczki
Po 48 latach przerwy siatkarze reprezentacji Polski ponownie zagrają w finale igrzysk olimpijskich. Stało się tak dzięki ich wygranej w półfinale z Amerykanami, których pokonali dopiero po tie-breaku. – Jest to wielki, bardzo oczekiwany sukces. Wszystkie okoliczności sprzyjają, aby powalczyć o to złoto. Nawet już nasi mistrzowie olimpijscy z 1976 roku mówią, że chętnie przekażą już pałeczkę – powiedział prezes PLS, Artur Popko.
Jest to już kolejny turniej, w którym biało-czerwoni pod wodzą Nikoli Grbicia staną na podium. Obecnie są mistrzami Europy, wicemistrzami świata i brązowymi medalistami Ligi Narodów, a w Paryżu do swojej kolekcji dołożą przynajmniej srebrny krążek. – Ustabilizowaliśmy poziom sportowy. Wcześniej były wahania, skoki, a teraz gramy na wyrównanym, wysokim poziomie. Procentuje system, który został zbudowany – od szkolenia młodzieży, przez rozgrywki ligowe. W finale zobaczymy 15 zawodników, którzy grają w PlusLidze – zaznaczył sternik PLS-u.
O złoto z gospodarzami
W finale Polacy zmierzą się z Francuzami, którzy trzy lata temu zamknęli im drogę do medalu w Tokio. Teraz będzie więc szansa na rewanż. – Wygra lepszy. Trzeba oddać szacunek Francuzom, bo bronią mistrzowskiego tytułu, ale nam najtrudniej gra się ze Stanami Zjednoczonymi i Włochami. Wprawdzie ostatnio przegraliśmy z Francuzami w Lidze Narodów, ale jednak uważam, że są oni dla nas łatwiejszym rywalem niż Włosi – zaznaczył Popko.
Odniósł się on również do występu w igrzyskach polskich siatkarek. Podopieczne Stefano Lavariniego zatrzymane zostały w ćwierćfinale, w którym uległy Amerykankom. – Może jest niedosyt. Myślę, że dziewczyny same go odczuwają. Ale jak na chłodno przeanalizujemy ten wynik, to jest to wielki sukces dla tej reprezentacji. Może trochę przerósł ją ćwierćfinał, ale ona będzie rosła – zakończył Artur Popko.
Zobacz również
źródło: Polsat Sport