Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > ligi zagraniczne > Polski rozgrywający: To trampolina do lepszych lig

Polski rozgrywający: To trampolina do lepszych lig

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Daliśmy sygnał innym zespołom, że jeśli którykolwiek z nich myśli, że będzie do Ostrawy przyjeżdżał po darmowe punkty,to może bardzo się zdziwić. Mamy młody i nieobliczalny zespół, który jest gotowy na wszystko – powiedział po wygranej z CEZ-em Karlovarsko rozgrywający VK Ostrawa, Mateusz Biernat.

 

Sprawili niespodziankę

Ostatnie spotkanie przyniosło wiele emocji i zwrotów akcji, ale dla was chyba najważniejsze jest to, że wygraliście tie-breaka z zespołem z Karlowych Warów i przełamaliście się po dwóch porażkach?

Mateusz Biernat: Miałem wrażenie, że zasłużyliśmy na jakiś punkt w tym meczu. Pamiętam jeszcze z czasów pierwszej mojej gry w Ostrawie, że wszystkim drużynom było ciężko wywozić punkty z naszej hali. W DNA nowego zespołu chciałem zaszczepić to, że będą nam się przydarzały trudne momenty i gorsze mecze, ale mamy robić wszystko, aby z Ostrawy mało kto wyjeżdżał z punktami. Potwierdziliśmy to tym meczem, bo bardzo wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę drużynie z Karlowych Warów i daliśmy sygnał innym zespołom, że jeśli którykolwiek z nich myśli, że będzie do Ostrawy przyjeżdżał po darmowe punkty,to może bardzo się zdziwić. Mamy młody i nieobliczalny zespół, który jest gotowy na wszystko. Chciałbym, aby moi młodsi koledzy wiedzieli, że z każdego wyniku da się wyjść i każde spotkanie da się wygrać. Nawet na początku sezonu liga pokazała, że można wygrywać z faworytami. Na razie tylko drużyny z Pragi i Kladna się nie potknęły.

 

Czyli w związku z tym, że macie młody zespół, to falowanie formy będzie się zdarzało?

Na pewno. Wiedziałem, że przyjdą nie tylko dobre, ale też trudne momenty i przegrane. Za taką można uznać porażkę z Black Volley. Kompletnie wtedy nie podjęliśmy walki i nie mieliśmy ani jednego punktu zaczepienia. Byliśmy po czterech dobrych meczach, ale w tym meczu zagraliśmy fatalną siatkówkę. Czy był to wypadek przy pracy, ocenimy po pierwszej części sezonu. Przy tak młodym zespole nie można oczekiwać, że jego forma będzie cały czas stabilna. Musimy być gotowi także na słabsze mecze. Ważne jest jednak to, abyśmy się nie podłamywali i wyciągali lekcję z tych porażek.

 

Czyli właśnie sztuką jest podnoszenie się po słabszych meczach, co wy uczyniliście w miniony weekend?

Jak najbardziej. Osobiście miałem bardzo ciężką niedzielę po porażce z Black Volley, ale ona też była wynikiem tego, jak zachowaliśmy się po kilku dobrych meczach. Szczególnie młodość ma to do siebie, że człowiek może sobie pomyśleć, że jak drużyna z Beskydów ma 0 punktów, to mecz wygra się sam. Niestety, bardzo szybko zostaliśmy skarceni. Na szczęście zespół fajnie zareagował na to niepowodzenie i od nowa podjął rękawicę w kolejnym meczu.

 

Ostrawa po raz drugi

Co pana skłoniło, aby po raz kolejny wejść do tej samej rzeki i zasilić klub z Ostrawy?

Bardzo dużo czynników. Miałem za sobą bardzo trudny rok. Podpisałem pierwszy kontrakt z klubem z PlusLigi w Radomiu. Niestety, na początku sezonu przytrafiła mi się kontuzja. Jestem wdzięczny klubowi, bo pozostawił mnie, a dzięki temu mogłem przejść cały proces operacyjno-rehabilitacyjny, ale był to dla mnie trudny okres pod względem finansowym. Zdecydowałem się więc na przejście do ZAKSY, która potrzebowała pomocy. Nie do końca zdrowy dokańczałem tamten sezon. Wskoczyłem szybko do drużyny z Kędzierzyna-Koźla, ale też z niej bardzo szybko wypadłem, bo powrócił Przemek Stępień, który po kontuzji lepiej prezentował się niż ja po swojej. To był dla mnie trudny okres, bo trenowaliśmy w trzech rozgrywających, a trener nie korzystał z moich usług. Większość czasu przesiedziałem na trybunach. Chciałem grać, a wiedziałem, że jak dogadam się w Ostrawie, to będę grał. Poza tym młodszym zawodnikiem też już nie będę. Chciałbym powoli stabilizować swoje życie rodzinne. Pochodzę z Radlina i tutaj mam rodzinę. Mam też możliwość pracowania w innej branży, więc to mnie też skłoniło do powrotu w rodzinne strony. Ostrawę mam za miedzą, więc doszedłem do wniosku, że będzie to dla mnie najlepsze rozwiązanie.

 

Czy mimo wszystko po tym trudnym sezonie stał się pan mocniejszy psychicznie?

Na pewno inny. Stałem się bardziej oszczędny w ruchach i ostrożniejszy. Każde doświadczenie wrzuca kamyczki do plecaka. Nawet te negatywne doświadczenie warto przekształcać w coś pożytecznego. Najważniejsza jest radość z gry. To mam w Ostrawie. Klub mocno zaryzykował, bo mimo wszystko byłem po operacji. Cały czas jestem w procesie siłowo-rehabilitacyjnym. Takie kontuzje ciągną się za człowiekiem, bo kręgosłup nie jest łatwą sprawą.

 

Czeska trampolina

Jak gra się panu z 3 innymi Polakami w drużynie?

Na razie jest dopiero początek sezonu, ale już widać, że owoce przynosi pomysł ośrodka, który pomaga Polakom wypromować się poza granicami naszego kraju. Michał Grzyb gra bardzo dobrze, Kuba Chwastyk też zbiera bardzo pozytywne recenzje, jestem też bardzo zadowolony z tego, że w zespole jest Wojtek Dudzik. Fajnie, że w Ostrawie zostało stworzone takie miejsce, w którym Polacy mogą przyjść, pokazać się, a później dostać lepsze oferty i grać w lepszych klubach. Liga czeska jest trampoliną do lepszych lig. Jeśli nawet któremuś z klubów uda się ściągnąć dobrego zawodnika, a on wykorzysta szansę w Czechach, to bardzo szybko wyłapują go lepsze kluby. Za przykład można podać McCarthy’ego, który teraz gra w Lublinie.  

Na co będzie stać wasz zespół w tym sezonie?

Nie jesteśmy faworytem do medalu, ale jeśli będziemy plasować się na szóstym, siódmym miejscu, to będzie to już dla nas bardzo dobry wynik. Jak po raz pierwszy grałem w Ostrawie, to mówiłem, że czeska siatkówka się bardzo mocno rozwija, ale wydaje mi się, że w którymś momencie liga czeska wydłużyła sobie drogę do Europy na każdej warstwie, nawet marketingowej i sędziowskiej. Widzą to zawodnicy, którzy już nie tak chętnie do niej wracają. Nie ma już w niej chociażby takich nazwisk jak Stokr czy Szafranowicz.

 

Przed wami dwa spotkania z Duklą Liberec – pucharowe i ligowe. Jakby miał pan wybierać, to wolałby pan zwycięstwo w tym drugim?

Wszystkie wyjazdowe porażki wliczam w koszty, bo w Czechach na mecze jeździ się w dniu meczu. Do Liberca z Ostrawy podróż trwa 5 godzin. Nie da się profesjonalnie uprawiać sportu w ten sposób, ale nic na to nie poradzimy. Lepiej jednak, żeby zawodnicy mieli co jeść i za co żyć niż żeby wydawać ich pieniądze na to, aby udawać, że jest się profesjonalnym zespołem. Ani w pucharze, ani w lidze nie będziemy faworytem meczu z Duklą, bo jest to dobra marka. Sam w niej grałem. Jest w niej więcej pieniędzy i ma wartościowych zawodników. Ale już spotkanie z CEZ-em pokazało, że nie tylko to się liczy. Chciałbym, abyśmy w każdym meczu grali o zwycięstwo. Nie chcę wybierać spotkań, w których mamy szukać punktów. Naszym zadaniem jest wygrywać wszystkie mecze. Wiem, że niektórych się nie uda, ale uważam, że mamy w zespole na tyle duży potencjał, aby wyszarpać punkt w starciu z każdym rywalem w Czechach.

 

Zobacz również:
Wyniki i tabela czeskiej ekstraklasy siatkarzy

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, ligi zagraniczne

Tagi przypisane do artykułu:
, , ,

Więcej artykułów z dnia :
2024-10-23

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved