– Jak się jest na dnie, nie ma się ochoty jeść, nie da się spać. Było okropnie ciężko, ale dzięki świetnemu specjaliście i najbliższym stanąłem na nogi – powiedział o swoich zmaganiach z depresją w rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport atakujący reprezentacji Polski i Jastrzębskiego Węgla, Łukasz Kaczmarek.
Z nieba do piekła i z powrotem
Rok 2023 należał do Łukasza Kaczmarka. Kontuzja Bartosza Kurka sprawiła, że został on numerem jeden w ataku polskiej reprezentacji, a wraz z nią wygrał Ligę Narodów, wywalczył mistrzostwo Europy oraz kwalifikację olimpijską. Ale po tych sukcesach nadszedł trudny sezon ligowy w ZAKSIE, która po raz pierwszy od wielu lat zawiodła niemal na wszystkich frontach.
– To były wzloty i upadki. Zaczęło się świetnie. Wygraliśmy Superpuchar. Później pojawiło się mnóstwo różnych sytuacji, które miały wpływ na to, że sezon niestety zakończył się dla nas tak, a nie inaczej. Nie chcę do tego wracać, bo to był zdecydowanie najgorszy moment w mojej karierze – wyznał Łukasz Kaczmarek.
Walka z depresją
Na przełomie lutego i marca obecnego roku atakującego brakowało na meczach zespołu z Kędzierzyna-Koźla, a w końcu gruchnęła wieść, że jeden z filarów ZAKSY zmaga się z depresją.
– Miałem to szczęście, że trafiłem na świetnego specjalistę, doktora Piotra Wierzbińskiego, który jest jednym z najlepszych, jak nie najlepszym, psychiatrą w naszym kraju. Świetnie prowadził mnie przez okres moich problemów i nadal mamy ze sobą kontakt – podkreślił Kaczmarek.
Zwrócił on uwagę na to, że depresja to ciężka choroba. – Wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że zaczyna na nią cierpieć. Każdego dnia więcej ludzi popełnia samobójstwo z powodu depresji niż ginie na drogach w wypadkach. To wstrząsające porównanie, ale chyba niezbędne do tego, by ludzie zdali sobie sprawę z tego, jak ważne jest mówienie o konieczności sięgnięcia po wsparcie. Nie można więc pomijać tego tematu, bo już sam dialog może pomóc naprawdę wielu osobom – dodał zawodnik.
Sam przeżywał trudne chwile, ale przy pomocy lekarza oraz najbliższych udało mu się je przezwyciężyć. – Byłem na samym dnie i nie miałem ochoty wyjść z domu. Nic mnie nie cieszyło, na nic nie miałem ochoty, wszystko przestało mi sprawiać przyjemność. Wiedziałem, że to moment, w którym muszę poprosić o pomoc, nie miałem innego wyjścia. Schudłem wtedy siedem kilo w dziesięć dni. To nierealne, ale jak się jest na dnie, nie ma się ochoty jeść, nie da się spać. Było okropnie ciężko, ale dzięki świetnemu specjaliście i najbliższym stanąłem na nogi – zaznaczył Kaczmarek.
Radość z siatkówki
W Jastrzębiu-Zdroju odnalazł się bardzo dobrze, a w 7 rozegranych meczach PlusLigi sezonu 2024/2025 zgromadził na koncie 103 punkty. – Doszedłem do momentu, w którym siatkówka sprawia mi wyłącznie radość. Chcę osiągać sukcesy i wygrywać. Choć mogę w stu procentach powiedzieć, że jestem spełniony jako siatkarz, mam medal każdej najważniejszej imprezy, to nadal jestem głodny sukcesów – zakończył Łukasz Kaczmarek.
Zobacz również:
Atakujący reprezentacji Polski wraca do wysokiej formy
źródło: sport.tvp.pl