Szymon Pniewski to polski siatkarz, który wielkiej zawodniczej kariery nie zrobił, ale może sobie do CV wpisać coś, o czym wielu młodych ludzi marzy – grę w słynnej FC Barcelonie – choć trzeba przyznać, że akurat w piłce siatkowej nie jest to aż tak spektakularne osiągnięcie, jak w innych dyscyplinach. O grze w Barcelonie siatkarz opowiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Onet.
FC Barcelona – to brzmi dumnie
FC Barcelona to marka, która elektryzuje samą nazwą. Z automatu przywodzi na myśl wielki klub i światową czołówkę. Jednak oczywiście nie we wszystkich dyscyplinach kataloński klub błyszczy, bo też – co zrozumiałe – nie wszystkie dyscypliny w Hiszpanii są popularne. Siatkówka w tym kraju to raczej sport niszowy, choć wciąż pamiętamy, że siedemnaście lat temu Hiszpanie zdobyli złoto mistrzostw Europy.
Szymon Pniewski grał w pierwszej drużynie FC Barcelony, ale zespół wtedy był na drugim poziomie rozgrywkowym, więc był w zasadzie amatorski. — W Barcelonie grałem przez sześć lat i w żadnym momencie nie było nawet mowy, żebym miał dostawać jakąś pensję — powiedział były siatkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
siatkówka jest tam amatorska
Do Barcelony Pniewski trafił niejako przy okazji. Wcześniej grał w siatkówkę w Toruniu, ale życie zawodowe jego rodziców zawiodło go właśnie do Barcelony. Najpierw jednak zawodnik trafił do klubu z małej miejscowości. Później dopiero zainteresowała się nim Barcelona, zresztą grająca w tej samej lidze, co zespół Pniewskiego.
Pniewski grał w Barcelonie przez sześć sezonów i pewnie kontynuowałby karierę, ale doznał poważnej kontuzji (zerwanie więzadeł w kolanie). Przerwa w treningach trwała 10 miesięcy, a w klubie nie chciano ryzykować, że zawodnik nie wróci do sprawności i po prostu mu podziękowano. Po powrocie do zdrowia Pniewski grał przez rok gdzie indziej, ale postanowił zająć się trenerką.
został trenerem, ale się z tego nie utrzyma
Samą grę w Barcelonie Pniewski wspomina jako przygodę, bo na pewno nie można tego było nazwać pracą. Tak naprawdę największą nagrodą za grę w klubie, były zaproszenia na bankiety na Camp Nou po zdobyciu jakiegoś trofeum.
Obecnie Pniewski jest trenerem, ale to też nie jest jego praca zawodowa. Pracuje w firmie remontowej, która jest jednocześnie sponsorem klubu. Trenowanie trzecioligowego zespołu to raczej możliwość obracania się w środowisku siatkarskim, bo finansowo nie ma możliwości, żeby się z tego utrzymać.
źródło: przegladsportowy.onet.pl