Dziwny przebieg miało spotkanie pomiędzy będzinianami a częstochowianami, gdyż gra obu drużyn mocno falowała. W pierwszej partii przyjezdni wygrywali sześcioma punktami, by ostatecznie uznać wyższość rywali. W trzeciej natomiast przegrali do 13. Gdy wydawało się, że po tak dotkliwej porażce mogą się nie podnieść, zawodnicy Piotra Gruszki wykrzesali z siebie jeszcze determinację i doprowadzili do tie-breaka. W nim długo było po równo i dopiero dwa asy serwisowe Mateusza Kańczoka rozstrzygnęły losy tej rywalizacji.
Dwa pierwsze punkty zapisali na swoim koncie gospodarze. Nie najlepiej w spotkanie wszedł Wiktor Musiał, który w krótkim czasie dwukrotnie przestrzelił i raz został zablokowany, co sprawiło, że to częstochowianie objęli prowadzenie. Po kolejnej ,,czapie” Krzysztofa Gibka było już 7:4. Podopieczni Wojciecha Serafina całkowicie się zacięli i nie potrafili punktować. Po asie serwisowym Gibka oraz kolejnym dobrym bloku, tym razem na Bartoszu Gawryszewskim, różnica wynosiła już siedem ,,oczek”. To właśnie tym elementem goście budowali sobie przewagę, ale z biegiem trwania seta gracze MKS-u zaczęli niwelować dystans (10:14). Stan taki nie utrzymał się jednak długo, gdyż zawodnicy Piotra Gruszki szybko powrócili do wysokiego prowadzenia. Będzinianie kilkukrotnie próbowali się zbliżyć do swoich rywali i w końcówce seta im się to udało. Stało się to w głównej mierze za sprawą błędów własnych ich przeciwników (20:21). Po błędzie nieczystego odbicia Tomasza Kowalskiego było po 22. Ostatecznie wszystko rozstrzygało się w grze na przewagi. W niej więcej zimnej krwi zachowali miejscowi i choć przez dłuższą część partii gonili swoich rywali to na końcu okazali się w niej zwycięzcy (27:25).
Drugą odsłonę meczu lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy po zagraniu blok-aut Tomasza Kryńskiego oraz asie serwisowym Mateusza Zawalskiego wygrywali 5:2. Przewaga ta utrzymywała się przez dłuższy czas, gdyż gospodarze popełniali błędy własne przede wszystkim w polu serwisowym. Po trafieniu do skosu Jakuba Rohnki było 10:12, a gdy w kolejnej akcji zawodnik ten dołożył skuteczny blok – 11:12. Szczęśliwe zagranie Artura Ratajczaka doprowadziło do wyrównania, ale stan taki nie utrzymał się długo, po tym jak przestrzelił Rohnka. Kacper Gonciarz coraz częściej uruchamiał swoich środkowych, co przynosiło efekt. Niemniej niewidoczne było prawe skrzydło, więc będzinianie nie mogli odrobić trzypunktowej straty. Częstochowianie także nie potrafili zwiększyć dystansu i dopiero po dobrym bloku Łukasza Usowicza sztuka ta im się udała (22:18). Seta zakończyło dotknięcie siatki przez Ratajczaka, a tym samym goście doprowadzili do remisu w całym meczu 1:1.
Od gry punkt za punkt rozpoczęła się trzecia partia i dopiero zerwany atak Łukasza Łapszyńskiego sytuację tą zmienił (4:6). Kiedy przestrzelił Kacper Wnuk na tablicy wyników było 8:4. Błędy własne częstochowian sprawiły, że oddawali punkty za darmo, a tym samym cały czas różnica rosła. W pewnym momencie wynosiła aż sześć ,,oczek”, a gdy Artur Ratajczak wykorzystał przechodzącą piłkę nawet siedem. Gra zawodników Norwida całkowicie się posypała, a ich niemoc z każdą akcją się pogłębiała. Gdy z potrójnym blokiem nie poradził sobie Wnuk, było dziesięć punktów różnicy. Gruszka próbował rotować składem, ale nie przynosiło to pożądanych efektów. Ostatecznie przyjezdnym udało się uzbierać tylko 13 punktów i chcąc przedłużyć losy rywalizacji musieli o tym secie jak najszybciej zapomnieć.
W kolejną partię weszli zdecydowanie lepiej wychodząc nawet na dwupunktowe prowadzenie, które utrzymywało się przez dłuższy czas. Rozgrywane akcje były krótkie i kończyły się zazwyczaj w pierwszym uderzeniu. Dopiero wykorzystana przechodząca piłka przez Mateusza Zawalskiego oraz blok na Macieju Ptaszyńskim sprawiły, że przewaga częstochowian wzrosła do czterech ,,oczek”. Gospodarze utknęli w jednym ustawieniu i nie potrafili zrobić przejścia, co od razu przekładało się na wynik. Po uderzeniu z lewej flanki przez Tomasza Kryńskiego było 16:12 i wszystko zmierzało ku tie-breakowi. Pewny w ataku był Kryński i to on punktował najczęściej w tym secie. Miejscowi w dalszym ciągu mieli problemy na prawym skrzydle i po autowym zagraniu Mateusza Kańczoka przyjezdni mieli sześć punktów więcej. Dystans taki utrzymał się do samego końca i o zwycięzcy tego pojedynku miał zadecydować piąty set.
Dobrze tie-breaka otwarli gospodarze, którzy po skutecznym bloku Łukasza Swodczyka prowadzili 3:0. Kiedy w siatkę zagrał Maciej Ptaszyński dystans zmalał do punktu, a po dobrym bloku Łukasza Łapszyńskiego było po 4. Po stronie częstochowian świetnie funkcjonował ten element, a miejscowi mieli spore problemy aby go sforsować. Prym wiódł Łukasz Usowicz, który zapisał na swoim koncie aż osiem punktów zdobytych bezpośrednio po zablokowaniu rywali. Przy zmianie stron było 8:6 po skończeniu piłki przez Jakuba Rohnkę, ale chwilę potem było ponownie po równo. As serwisowy Mateusza Kańczoka dawał graczom MKS-u pierwszego meczbola, a kolejna dobra zagrywka wygraną w całym spotkaniu 3:2 i zainkasowanie do ligowej tabeli dwóch punktów.
MVP: Jakub Rohnka
MKS Będzin – Exact Systems Norwid Częstochowa 3:2
(27:25, 19:25, 25:13, 19:25, 15:13)
Składy zespołów:
MKS: Rohnka (19). Ptaszyński (13), Ratajczak (9), Musiał (8), Swodczyk (6), Swetosław, Teklak (libero) oraz Kańczok (4), Koppers (4), Gawryszewski (3), Gonciarz (1), Makowski
Norwid: Kryński (15), Usowicz (13), Gibek (12), Łapszyński (12), Zawalski (7), Kowalski, Podborączyński (libero) oraz Wnuk (4), Biliński (1), Długosz, Mucha, Sługocki
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna