– Starałem się nie wymiękać, a teraz przez cały tydzień jestem „rozmazany”. Trudno to unieść. To bardzo miłe, jestem przeszczęśliwy, ale to też są momenty, które przygniatają – wyznał Jakub Kowalczyk w magazynie #7Strefa na antenie Polsatu Sport 1, w którym podsumował zakończenie swojej siatkarskiej kariery. Środkowy PGE Projektu Warszawa nie krył wzruszenia i wdzięczności za słowa uznania, które otrzymał od kibiców, kolegów z drużyny, trenera oraz przede wszystkim od swojego przyjaciela z boiska – Andrzeja Wrony.
Medal na koniec długiej kariery
Jakub Kowalczyk w tym tygodniu pożegnał się z siatkarskim boiskiem, zdobywając z PGE Projektem Warszawa brązowy medal mistrzostw Polski. Dla doświadczonego 38-letniego środkowego był to symboliczny finał ponad dekady spędzonej w warszawskim klubie. – Spłakałem się chyba ze sto razy. Dostałem wiele słów dodających otuchy i podsumowujących moją karierę – przyznał w magazynie #7Strefa.
Choć przez lata Kowalczyk pozostawał nieco w cieniu gwiazd, jego wkład w drużynę został doceniony przez kapitana drużyny z Warszawy, Andrzeja Wronę. – Zawsze mi się wydawało, że jestem takim „żuczkiem” ligowym. Teraz czuję, że zostawiłem jakiś ślad po sobie w tej lidze. To dosyć niespodziewane dla mnie, bo nigdy o tym nie marzyłem. Jeszcze jak kapitan drużyny i mój przyjaciel pisze takie rzeczy, to łezka mi się w oku kręci – wyznał z rozbrajającą szczerością środkowy Projektu.
Dwa dni temu kapitan PGE Projektu Warszawa, który po tym sezonie również zakończył karierę sportową, zamieścił na swoim koncie na Instagramie wzruszający wpis. Docenił w nim wagę obecności Kowalczyk w stołecznej drużynie. – Nie wyobrażam sobie zespołu bez Ciebie i myślę, że nie jestem jedyny. Takich ludzi jak Ty powinno się przyspawać do klubu dożywotnim kontraktem i tylko zmieniać w nim rolę z upływem lat. Jestem wdzięczny, że dzięki tej mojej siatkarskiej podróży spotkałem na swojej drodze takiego człowieka jak Ty – napisał w szczerym poście Andrzej Wrona.
Jakub Kowalczyk nie ukrywał, że pożegnanie z drużyną z Warszawy, z którą był tak długo związany, kosztowało go ogromne emocje. Pojawiło się wiele łez. Choć przez lata pracował na pozę twardziela, to zdarzenia z ostatnich dni „rozbiły” ten wizerunek. – Mam nadzieję, że kamera nie jest teraz skierowana na mnie, bo całe 10 lat pracowałem na pozę twardziela. A teraz przez cały tydzień jestem „rozmazany”. To bardzo miłe, ale to też są momenty, które przygniatają – mówił w rozmowie z Markiem Magierą i Kubą Bednarukiem.
Decydująca chwila
W magazynie #7 Strefa wrócono także do przełomowego momentu kariery Kowalczyka – transferu do ekipy Warszawy w 2015 roku. Jak się okazało, niewiele brakowało, by w ogóle do niego nie doszło. Zawodnik miał już dogadany kontrakt w Katowicach.
– Ja ogólnie jechałam wtedy do Katowic podpisać umowę, już byłem dogadany (śmiech). Patrzę, Kuba Bednaruk dzwoni: – No Kropas podpisałeś coś? – No jadę podpisać. – Ale chcesz być tu? Czy nie chcesz? Ja mówię no bardzo chcę. No to dzwoń tam. Przyjeżdżasz tu i się dogadamy. To było naprawdę 30 sekund. Później jeszcze tam były dopinane jakieś delikatne sprawy, ale to była błyskawica. No to był fajny moment. – wspominał siatkarz.
Decyzja zapadła błyskawicznie, co oczywiście nie wszystkim się spodobało. – Tam był człowiek z nazwiskiem Peter Divis, był wtedy menedżerem. Zadzwoniłem do niego i mówię: „słuchaj, głupia sprawa…”, a on na to: „Kuba, wszystko rozumiem, ale jak się spotkamy, to przestrzelę ci oba kolana” – opowiadał z uśmiechem Jakub Kowalczyk.
Piękna historia w stołecznym klubie
Choć Jakub Kowalczyk zakończył już karierę sportową, to jego historia jest dobrym przykładem, że nie trzeba być największą gwiazdą klubu, by pozostawić po sobie trwały ślad w drużynie. Pokazał, że serce do gry i charakter budują prawdziwą legendę i można być za to docenionym przez wiele osób. Środkowy spędził w zespole z Warszawy ostatnie 10 lat. Wywalczył z nimi cztery medale – jeden srebrny w 2019 roku oraz trzy brązowe (2021, 2024, 2025). Na arenie europejskiej warszawianie w ubiegłym roku triumfowali w Pucharze Challenge. W tym sezonie dotarli do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, gdzie ulegli Halkbankowi Ankara.
Zobacz również: