W meczu 12. kolejki Trefl wygrał 3:1. Mimo dobrego poziomu ofensywy GKSu i wyrównanej gry, to gdańscy siatkarze wyszli obroną ręką ze spotkania na wyjeździe. W czwartym secie pachniało tie-breakiem, jednak zdeterminowany Trefl wygrał za 3 punkty. Z kolei podopieczni Grzegorza Słabego ponownie musieli z frustracją przeboleć stracone szanse.
MIELI WSZYSTKO, ZOSTALI Z NICZYM
Początek nie zwiastował dużej dominacji żadnej z ekip. Remis utrzymywał się do stanu 5:5. Później dwa błędy w ataku popełnił Paweł Pietraszko, z czego punktowo skorzystał GKS. Katowiczanie zdobywali punkty przy swojej zagrywce i odskoczyli na 10:6. W ataku rozkręcał się Bartosz Gomułka i jego ekipa długo utrzymywała bezpieczny dystans. Gospodarze jednak zbyt dużo oddawali rywalom błędami w polu serwisowym i sami doprowadzili do nerwowej końcówki – 22:24. Co prawda potem obronili dwie piłki setowe, ale kolejną zagrywkę zepsuł Łukasz Usowicz, a kropkę nad „i” postawił Piotr Orczyk.
PIOTR ORCZYK SHOW
Błędów zza dziewiątego metra i dłuższych wymian nie brakowało też w drugiej partii. Tym razem przy stanie 4:4 sprawy w swoje ręce wzięli gdańszczanie. Punkt w ataku zdobył nawet Lukas Kampa, co dało Treflowi dwa „oczka” zapasu. Przyjęcie katowiczan zadrżało, gdy w polu serwisowym stanął Orczyk. Jego seria zapewniła prowadzenie 11:6. Gospodarze zbliżyli się na moment po zagrywce Krzysztofa Gibka (13:14), ale wystarczyło kilka obejść i znów dużo dobrego zrobił Orczyk. Przed decydującą fazą seta ekipa z Pomorza prowadziła 21:16. Sytuację z zaangażowaniem próbował ratować Bartłomiej Krulicki, ale gdańszczanie nie wypuścili już takiej okazji z rąk.
WYRATOWALI
Zmotywowany GKS wszedł pewniej w trzecią odsłonę i po błędzie Alaksieja Nasewicza mieli po swojej stronie wynik 3:1. Świetną grę kontynuował Gomułka. Przyszedł jednak czas dłuższych wymian, które kończyły się zwycięstwem gości – 8:8. Kiedy trzeba było wsparcia, przypominał o sobie Jewgienij Kisiliuk. Po podwójnym bloku na Nasewiczu ekipa z Katowic prowadziła ponownie trzema „oczkami”. Miejscowi przechylali na swoją stronę długie akcje, ale i punktowali przy własnym przyjęciu. Po skutecznym zbiciu Aymena Bouguerry było już 21:16. GKS utrzymał przewagę do końca, tym samym przedłużając to spotkanie.
ZA DUŻO STRACONYCH SZANS
Przy serwisie Bouguerry katowiczanie kontynuowali swój marsz. Najpierw zbudowali przewagę 4:1. Niemal wszystko kończył Kisiliuk, a do tego dobrą zagrywkę dołożył Joshua Tuaniga i zrobiło się 8:2. Tym bardziej może być im szkoda roztrwonienia tej przewagi. Wówczas wszędzie był Orczyk i to dzięki niemu przyjezdni doprowadzili do remisu. Katowiczanie znajdowali jednak sposoby na utrzymanie niewielkiego dystansu. Na półmetku prowadzili 15:11. Pomoc dobrą zagrywką przyniósł Treflowi Rafał Sobański, a później zaskoczył Kamil Droszyński i po raz kolejny doszło do remisu – 17:17. Gdańszczanie zyskali drugie życie i po chwili odskoczyli na trzy „oczka”, tworząc widowisko w bloku. Tym razem gospodarze już się po tej stracie nie podnieśli i znów stracili szansę na punkty, które mieli na wyciągnięcie ręki.
MVP: Piotr Orczyk
GKS Katowice – Trefl Gdańsk 1:3
(24:26, 21:25, 25:21, 20:25)
Składy zespołów:
GKS: Jewgienij (24), Gomułka (16), Usowicz (12), Bouguerra (9), Krulicki (7), Tuaniga (1), Mariański (libero) oraz Gubek (2), Fenoszyn, Domagała, Hudzik, Ogórek (libero)
Trefl: Orczyk (18), Nasewicz (14), Pietraszko (8), Jorna (7), M’Baye (7) Kampa (2), Koykka (libero) oraz Sobański (3), Jarosz (2), Droszyński (2), Mordyl
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna