To była prawdziwa karuzela w Gdańsku. Energa Trefl Gdańsk wygrał dwa pierwsze sety i szykował się na zgarnięcie trzech punktów, ale ZAKSA doprowadziła do tie-breaka, w którym wygrywała już 11:8, by ostatecznie przegrać mecz.
Wymarzony start
7. kolejka PlusLigi dobiegła końca, a na finiszu na kibiców czekało starcie Energi Trefla Gdańsk z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Choć pierwszy punkt blokiem zdobył Pietraszko, to początek należał do kędzierzynian. Po stronie gospodarzy za dużo było błędów, a jedynym stałym punktem był Piotr Orczyk – 4:6. Błąd Rafała Szymury dał gdańszczanom jednak remis po 8. Później po asie serwisowym Alaksieja Nasiewicza na prowadzeniu znalazł się Trefl – 12:10, a grę przerwał trener Giani. Grano mniej więcej punkt za punkt, ale na koniec serią bloków popisała się drużyna gospodarzy, obejmując prowadzenie 19:15. Na finiszu odpalił jeszcze Moustapha M’Baye, a po ataku Tobiasa Branda było już 1:0 dla lokalnych – 25:21.
Szczęście sprzyja lepszym?
Druga partia z początku układała się pomyślnie dla ZAKSY. Blokiem popisał się Quinn Isaacson, dając kolegom sygnał do ataku – 4:3. Pomimo błędów siatkarzy z Trójmiasta, zespół pozostawał mniej więcej w kontakcie. Ważne akcje kończył Tobias Brand. Wiatr w żagle po stronie gości łapał pomału Igor Grobelny – 10:10. Po grze punkt za punkt rezultat znów rozjechał się w drugiej części – 18:15. Zmusiło to ponownie do wzięcia czasu przez Andreę Giani’ego. Podgonić próbował jeszcze Karol Urbanowicz, wtórujący Rychlickiemu, a o losach seta zadecydowała krótka gra na przewagi. Końcowo jednak górą był Piotr Orczyk, zamykając seta – 26:24.
Grobelny SHOW!
Postawiona pod ścianą ZAKSA zaczęła grać jak z nut. Z każdego miejsca na boisku był w stanie skończyć Kamil Rychlicki, którego współpraca z Isaacsonem mogła się podobać. Później blok dołożył rozgrywający, a po nim Igro Grobelny, zdobywając punkty seriami – 10:5. Przyjmujący był nie do zdarcia w każdym elemencie. Przy stanie 13:8 dla kędzierzynian grę przerwał Mariusz Sordyl. Sam Brand nic nie mógł, a Worsley’owi wyraźnie zaczęło brakować pomysłu. Przyzwoite wejście odnotował Damian Schulz – 16:20. Końcówka jednak należała do gości, a za moment było już 2:1 – 25:19.
Parę zrywów, lecz sukcesu brak
ZAKSA po nic nie przedłużała grania, mając nadzieję na odwrócenie losów spotkania. Nie było to łatwe. Ciężką przeprawę miał Alaksiej Nasiewicz, na którego rywale polowali blokiem. Skuteczny był w tym elemencie także Szymon Jakubiszak, który nie wstrzymywał też ręki w ataku – 4:1. W następnych akcjach przewaga gości jedynie wzrosła – 10:4. Cenne ‘oczka’ dokładał od siebie Rafał Szymura. Sam Orczyk nie był zaś w stanie nic zrobić, z czego ponownie skorzystała ZAKSA. Po błędzie Nasiewicza zrobiło się nerwowo, a drużyna przyjezdnych cieszyła się z doprowadzenia do remisu 2:2 – 25:19.
Tie-break, to już loteria. Tym razem jednak na wysokości zadania udało się stanąć Gdańskim Lwom. Rewelacyjnie zagrał Nasiewicz, pojedynkując się z Grobelnym. Nienaganna była też postawa Branda – 4:4. Później po bloku Szymury zrobiło się 11:7 dla gości. Na posterunku był jednak Piotr Orczyk, kończąc mecz z przechodzącej – 15:13.
MVP: Piotr Orczyk
Energa Trefl Gdańsk – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3
(25:21, 26:24, 19:25, 19:25, )
Składy zespołów:
Trefl: Pietraszko (), Nasewicz (), Brand (), Orczyk (), M’Baye (), Worsley (), Koykka (libero) oraz Stępień (), Kogut (), Sobański () i Schulz ()
ZAKSA: Isaacson (), Grobelny (), Rychlicki (), Szymura (), Urbanowicz (), Jakubiszak (), Fijałek (libero) oraz Rećko () i Krawiecki (),
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi w sezonie 2025/2026









