– Atmosfera w drużynie jest bardzo fajna. Treningi również wyglądają dobrze. Minęły dwa miesiące i praktycznie jesteśmy już w połowie ligi. Tak więc rozgrywki bardzo szybko mkną do przodu – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Paweł Pietraszko, środkowy Trefla Gdańsk.
- Trefl Gdańsk wygrał na wyjeździe z GKS-em Katowice 3:1.
- Ekipa z Pomorza prowadziła 2:0 w meczu, ale na starcie czwartej części to GKS prowadził 8:2.
- Gdańszczanie szybko za sprawą rotacji i wybitnej zagrywki powrócili do gry i sięgnęli po trzy punkty.
- W rozmowie ze Strefą Siatkówki Paweł Pietraszko, środkowy Trefla podsumował spotkanie, atmosferę w drużynie, dotychczasowe poczynania w sezonie oraz powrót do Katowic, gdzie spędził trzy lata.
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Czy wygrane po emocjonujących spotkaniach tylko bardziej kręcą?
Paweł Pietraszko: – Wygrana na pewno cieszy. Zwycięstwa zawsze cieszą. Tym bardziej że mieliśmy świadomość, nie tyle musu, co tego, że bardzo chcieliśmy wygrać. Wiedzieliśmy, że GKS bardzo nam się postawi i będzie walczył, bo każda drużyna ciuła punkciki. Katowiczanie ich potrzebują trochę bardziej od nas. Nie jest wcale powiedziane, że my także ich nie potrzebujemy. Tym bardziej się cieszę, że udało nam się odwrócić czwartego seta, bo przegrywaliśmy sześcioma punktami. Chłopaki z ławki fajnie weszli na boisko i zrobili robotę w polu serwisowym. Jesteśmy zadowoleni, że trzy punkty jadą do Gdańska.
W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że zamkniecie zawody w trzech setach. Co w tej części wydarzyło się z twojej perspektywy?
– Trudno było wygrać w trzecim secie. Przeciwnicy nam trochę odskoczyli. Później cały czas goniliśmy. Pojawiły się nasze błędy w ataku i nie mieliśmy punktu zaczepienia, żeby doskoczyć do katowiczan. Przegraliśmy trzecią odsłonę, ale fajnie, że nie spuściliśmy głów i walczyliśmy dalej.
Spoglądając na wasz kwadrat dla rezerwowych, można wysnuć nietrudny wniosek, że jesteście spojeni pod względem atmosfery.
– Dobrze się czujemy. Wydaje mi się, że także dobrze gramy. Mamy słabsze momenty. Być może spotkanie z GKS-em nie należało do najpiękniejszych, bo pojawiło się sporo błędów zarówno z naszej, jak i rywala strony. Atmosfera w drużynie jest bardzo fajna. Treningi również wyglądają dobrze. Minęły dwa miesiące i praktycznie jesteśmy już w połowie ligi. Tak więc rozgrywki bardzo szybko mkną do przodu. Przygotowujemy się do kolejnego spotkania.
Powiedziałeś o prawie połowie ligi. Myślisz, że uda wam się zakręcić wokół pierwszej ósemki?
– Bardzo byśmy chcieli, a co z tego wyjdzie, to czas pokaże. Tak naprawdę PlusLiga jest bardzo wymagająca. Każdy może wygrać z każdym. Dochodzi do ciężkich spotkań. Jednak nikt nie spuszcza głów, bo nikt nie chce spaść do I ligi. Wiadomo, że spadają trzy drużyny, więc każdy pragnie punktów. Trochę nam odskoczyła pierwsza ósemka. Fajnie, że zdobyliśmy trzy punkty, bo za ich sprawą cały czas gonimy. Mam nadzieję, że uda nam się zakręcić wokół tego grona.
Jak się wraca do Katowic, gdzie spędziłeś trzy lata?
– Zawsze fajnie wraca się na teren klubu, w którym się grało. Tym bardziej, jeśli spędziło się więcej niż jeden czy dwa sezony. Katowice zawsze będę wspominał miło. W hali w Szopienicach chyba zagrałem ostatni raz, bo chodzą słuchy, że chłopaki niebawem przenoszą się do nowej hali.
Co konkretnie najmilej wspominasz z tamtego okresu?
– Najmilej wspominam chyba awans z I ligi do PlusLigi. Myślę, że to pozostanie na dłużej w pamięci, bo coś wygraliśmy. Później może nie graliśmy źle. Wiadomo też, że było nam trudno jako beniaminkowi coś ugrać. Jednak walczyliśmy i pokazywaliśmy charakter w każdym spotkaniu.
Zobacz również:
źródło: inf. własna