Siatkarze Cuprum Stilonu Gorzów w ostatnim meczu sezonu przed własną publicznością ulegli 1:3 Indykpolowi AZS Olsztyn. W rozmowie ze Strefą Siatkówki Serweryn Lipiński ocenił to spotkanie, wypowiedział się także na temat sezonu w swoim wykonaniu, a także na temat rywalizacji play-off o niższe miejsca, o gorzowskich kibicach.
W rozmowie ze Strefą Siatkówki Seweryn Lipiński m. in. o”
– meczu z Indykpolem AZS Olsztyn
– sezonie w swoim wykonaniu
– rywalizacji o niższe miejsca
– gorzowskich kibicach
Rywale byli lepsi
Z całą pewnością nie tak wyobrażaliście sobie pożegnanie sezonu przed własną publicznością. W przeciągu meczu Indykpol AZS Olsztyn okazał się zespołem lepszym…
Seweryn Lipiński: – Był lepszy. Przeważył ich serwis, mieliśmy problemy z przyjęciem zagrywki, przez co łapaliśmy przestój i potem ciężko już było odrobić straty. Tak się skończył chociażby set drugi. W trzecim secie Nicolas Szerszeń rozprowadził nas zagrywką i tak to wyglądało. Jest nam bardzo przykro, ale w przyszłym sezonie na pewno postaramy się o lepsze wyniki i to, aby zapewnić naszym kibicom jeszcze lepsze widowiska.
Na ile wam przeszkodziła a olsztynianom pomogła zmiana Moritza Karlitzka, który wraca po kontuzji?
– Byliśmy przygotowani na to, że mogą wyjść innym składem. To nie była żadna przeszkoda. My musimy reagować na to, co się dzieje po drugiej stronie siatki i nie może być wymówką to, że wszedł nowy zawodnik i my nie umiemy grać przeciwko niemu.
Trudny sezon i wspaniali kibice
Czy trudno jest wyzwolić w sobie ten natłok emocji, energii, kiedy wiadomo już że macie utrzymanie, ale nie zagracie w play-off? Do rozegrania został już praktycznie jeden mecz
– Wbrew pozorom wydaje mi się, że może być nawet łatwiej. Cel minimum został osiągnięty i wszytko, co ponad to jest na plus. Mogliśmy zapulsować w oczach kibiców, w oczach włodarzy, ale niestety nie udało się.
Właśnie kibice – oni od początku do końca w Arenie Gorzów zawsze tworzyli niesamowitą atmosferę..
– Dokładnie. Od pierwszego meczu do ostatniego frekwencja była naprawdę zaskakująca. Nie sądziłem, że tak to będzie wyglądać. Pod kątem widowiskowym przenosiny z Lubina do Gorzowa okazały się na pewno decyzją na plus.
Ta runda zasadnicza była chyba jedną z najbardziej zaciętych i stojąca na najwyższym poziomie sportowym w historii…
– Tak i spodziewaliśmy się tego. Było wiadomo, że spadają trzy zespoły. Każdy się zbroił, naciągał budżet na tyle ile mógł, aby zapewnić zawodnikom jak najlepsze warunki, xaby mogli walczyć o to utrzymanie. Wszystkim klubom zależało na tym, aby zostać w lidze. Mieliśmy świadomość, że przed nami ciężki sezon i że trzeba będzie być od początku do końca skupionym. Nie ważne, czy grałyśmy z dołem, czy górą tabeli.
Macie po tym sezonie poczucie, że tych punktów mogło być więcej. Mam tutaj na myśli chociażby wiele meczów zakończonych w tie-breaku …
– Możemy sobie teraz pogdybać, ale na pewno gdyby te mecze nie kończyły się tie-breakiem tylko wygraną za trzy punkty, to na pewno bylibyśmy w innym miejscu tabeli i zupełnie zmieniłaby się narracja, o co gramy. To były dla nas w większości wygrane tie-breaki, a te zwycięstwa są najważniejsze.
Teraz przed wami na zakończenie sezonu mecz z BOGDANKĄ LUK Lublin, która z pewnością będzie miała w nogach finał pucharu Challenge.
– Spróbujemy wykorzystać ich zmęczenie. Bardzo im kibicujemy w europejskich pucharach, ale w lidze są naszym przeciwnikiem i chcemy ich pokonać nieważne, czy będą zmęczeni czy nie. Oni mają też szeroką ławkę i nawet, jak któryś z podstawowych graczy dostanie przerwę, to na zastępstwo wchodzą klasowi zawodnicy.
Kolejny krok w rozwoju
W tym sezonie w porównaniu do poprzednich nie gra się o niższe lokaty. Pana zdaniem to dobrze?
– Szczerze mówiąc, chyba dobrze. Nawet patrząc na to, że chociażby w zeszłym roku nasz mecz o miejsce nie był transmitowany, takie mecze nie wzbudzają zainteresowania, a są zawsze dodatkowym kosztem dla klubu.
Na koniec zapytam o to, jaki to był dla sezon indywidualnie. Jest pan zadowolony z postępów w rozwoju sportowym, jakich pan dokonał przez te miesiące?
– Myślałem o tym nawet ostatnio, czy to jest mój udany sezon czy nie i zdecydowanie tak. Mimo gdzieś tam słabszych momentów, delikatnych problemów zdrowotnych cały czas byłem na boisku i to się najbardziej liczy. Tego doświadczenia zdobywanego w każdym ciężkim meczu nie nabędzie się nigdzie indziej, jak na parkiecie. Jestem zadowolony, że wywalczyłem sobie miejsce w szóstce i byłem w niej praktycznie do samego końca. Wiem oczywiście, nad czym muszę cały czas pracować, czuję, że jestem coraz bardziej świadomym zawodnikiem. Cieszę się, że tutaj w Gorzowie mogłem dołożyć kolejną cegiełkę w swoim rozwoju.
Zobacz również: