Za nami 11. kolejka PlusLigi. Doszło w niej do pierwszej porażki Jastrzębskiego Węgla, który musiał uznać wyższość Projektu Warszawa. Blisko niespodzianki było w Radomiu, gdzie Enea Czarni przegrali w tie-breaku z Asseco Resovią Rzeszów. Było to jedynie spotkanie tej rundy, które rozstrzygnęło się pięciu setach.
Pierwsza porażka lidera
Kiedyś musiało do tego dojść. Sami jastrzębianie przy okazji wcześniejszych meczów wspominali, że nie przywiązują się do serii zwycięstw. Zespołem, który pokonał Jastrzębski Węgiel był Projekt Warszawa. Stołeczna drużyna dała rywalom ugrać tylko jednego seta. Obie ekipy mocno postawiły na blok – warszawianie zdobyli tym elementem 11 punktów, a jastrzębianie aż 18. Statuetkę MVP odebrał rozgrywający Projektu – Jan Firlej. – Ja nawet w szatni mówiłem, że to będzie długi mecz, będą minimum cztery sety a może i pięć i najważniejsze jest, żeby zapominać o tych momentach. Nie mogliśmy rzucić tego ręcznika w drugim secie. Nie wyszło nam. Widać, że oszczędzamy trochę energię na kolejne sety – powiedział po meczu trener Projektu Piotr Graban.
W trzech setach rozstrzygnęli swój mecz gracze Aluronu CMC Warty Zawiercie, którzy pokonali na wyjeździe Ślepsk Malow Suwałki. Chociaż gospodarze w każdym z setów przekroczyli granicę 20 punktów, to można powiedzieć, że rywale kontrolowali przebieg spotkania, w decydujących momentach przechylając szalę wygranej na swoją stronę. Statuetka MVP powędrowała w ręce Miguela Tavaresa, rozgrywającego zawiercian. – W takich meczach ważne jest utrzymanie koncentracji. Czasem te bardziej nerwowe reakcje, chociaż mamy ich bardzo mało moim zdaniem służą temu, aby podnieść poziom tej koncentracji. Przy graniu co trzy dni, podróżach, braku czasu na trening utrzymanie koncentracji nie jest łatwe. Mimo, że momentami ona gdzieś nam spadała, to szybko wracaliśmy – ocenił mecz Michał Winiarski, trener Warty.
Spośród zespołów z czołówki ważne zwycięstwo odniósł również Trefl Gdańsk, który pokonał 3:0 Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Kewin Sasak, atakujący gdańszczan, powiedział po meczu, że jego zespół wykorzystał osłabienie rywala, ale życzył również graczom ZAKSY szybkiego powrotu do zdrowia. Trzeba bowiem zaznaczyć, że kędzierzynianie przyjechali do Gdańska w zaledwie 10-osobowym składzie. Różnicę w grze obu ekip zrobiły zagrywka oraz blok. Tytułem MVP został narodzony rozgrywający Trefla – Kamil Droszyński. Warto podkreślić, że gdańską ekipę wspierało prawie 9 tysięcy kibiców. – Bardzo się cieszę, że mogłem brać udział w takim spotkaniu. Wiadomo, siatkówka jest bardzo popularna w naszym kraju. Nic tylko się cieszyć, że potrafimy wykręcić takie frekwencje w Gdańsku. Mam nadzieję, że zachęciliśmy kibiców do przychodzenia na nasze mecze – podkreślił Droszyński.
Ważne punkty Skry
W Katowicach zmierzyły się zespoły z dolnej części tabeli – miejscowy GKS podejmował PGE GiEK Skrę Bełchatów. Skra przystępowała do tego meczu z pozycji faworyta i z tej roli się wywiązała, wygrywając 3:0. Co ciekawe, w przyjęciu lepiej prezentowali się gospodarze, ale nie potrafili przełożyć tego na atak. W 11. kolejce kolejnym docenionym rozgrywającym został Grzegorz Łomacz, który odebrał statuetkę MVP.
W Wieluniu Barkom Każany Lwów podejmował Exact Systems Hemarpol Częstochowa. Goście dobrze rozpoczęli spotkanie, wygrywając pierwszego seta 25:20. W kolejnych partiach role na boisku się odwróciły. Kontrolę nad przebiegiem gry przejęli gospodarze. W końcówce czwartego seta zrobiło się wprawdzie nieco nerwowo, ale finalnie gracze Barkomu opanowali nerwy i zanotowali zwycięstwo 3:1. Nagrodę MVP odebrał Luciano Palonsky, który wywalczył 18 punktów, a w ataku zanotował skuteczność 55%.
W Lubinie miejscowy Cuprum zmierzył się z Indykpolem AZS Olsztyn. Akademicy, zgodnie z zapowiedzią, zrehabilitowali się za porażkę z poprzedniej rundy. W dwóch pierwszych setach nie brakowało zaciętej walki, jednak w trzeciej partii olsztynianie byli nie do zatrzymania. Zdecydowanie lepiej zaprezentowali się od gospodarzy w ataku i bloku. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Nicolasa Szerszenia, który zdobył 15 punktów. Według niego kluczowym elementem była zagrywka. – Zrobiliśmy sporą różnicę na zagrywce. Była ona konsekwentna przez cały mecz. Podczas ostatniego starcia w Iławie nie mogliśmy dobrze zaserwować, aby zdobywać punkty w tym elemencie gry. Powtarzam to od początku sezonu – jeśli zagrywać będzie dobrze funkcjonować, to będziemy wygrywać – powiedział Szerszeń.
Tie-break tylko w Radomiu
Asseco Resovia Rzeszów była bez wątpienia faworytem meczu w Radomiu. W 10. kolejce Czarni odnieśli upragnione, pierwsze zwycięstwo w obecnych rozgrywkach, więc do spotkania z rzeszowianami przystępowali w dobrych humorach. Widać to było również na boisku. Zespół prowadzony przez Pawła Woickiego mocno postawił się wyżej notowanemu rywalowi. Wynik rozstrzygnął się dopiero po pięcioserowej walce. I chociaż 2 punkty pojechały do Rzeszowa, to dla radomian jest to kolejny dobry sygnał. MVP tego spotkania został wybrany Stephen Boyer, który wywalczył aż 29 punktów, a w ataku zanotował 56% skuteczności. W ekipie z Radomia był jednak zawodnik, który zdobył jeszcze więcej „oczek”. Był to Nikola Meljanac, który zapisał na swoim koncie 30 punktów (55% skuteczności w ataku).
Na zakończenie 11. kolejki BOGDANKA LUK Lublin zagrała z PSG Stalą Nysa. Przyjezdni wygrali pierwszego seta 25:23, ale w kolejnych partiach rywale nie odpuścili. Doprowadzili do wyrównania, a w trzeciej i czwartej odsłonie wygrali z kilkupunktową przewagą. Oba zespoły ryzykowały na zagrywce. Nysanie posłali rywalom 8 asów, lublinianie w tym elemencie zdobyli 7 punktów. Najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Alexandre Ferreira, zdobywca 27 punktów (66% skuteczności w ataku).
źródło: inf. własna