– Wiemy, że wygraliśmy pierwszy mecz w Częstochowie. Myślę, że musimy pooglądać go. Zobaczyć, co zrobiliśmy dobrze wtedy i spróbować to powtórzyć – mówił po meczu w Jastrzębiu-Zdroju Patrik Indra. Atakujący w rozmowie ze Strefą Siatkówki opowiedział o swojej pierwszej fazie play-off w PlusLidze oraz przeanalizował pierwsze starcie ćwierćfinałowe z JSW Jastrzębskim Węglem.
Emocje na start
Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Pierwszy raz grasz play-off w PlusLidze. Z jakim podejściem wszedłeś w tę fazę?
Patrik Indra: – Rzeczywiście to pierwszy raz gram w play-off w PlusLidze, ale już ósma w mojej karierze. Nie myślę więc, że to dla mnie coś nowego. Może faktycznie tylko w odniesieniu do miejsca, że gram w Polsce i to na trochę wyższym poziomie. Fazie play-off zawsze towarzyszy dużo emocji. Wszyscy chcą wygrać, bo tytuł w Polsce coś znaczy. My też chcemy wygrywać wszystkie mecze, podobnie do pozostałych drużyn.
Wiem, że w zeszłym sezonie nie występowałeś w PlusLidze, ale w zeszłym sezonie Norwid Częstochowa zajął 15. miejsce, a w tym roku jesteście w najlepszej ósemce. To jest olbrzymi progres i sukces klubu. Jak wy postrzegacie ten sukces?
– Musielibyśmy zapytać o to prezesa, ale myślę, że możemy już mówić o sukcesie. Trudno mi o tym mówić, bo wciąż jesteśmy w grze. Klub ma projekt, plan na przyszłość i ciągle pniemy się w górę. Spróbujemy bić się o najwyższe cele.
Miły gest
Zostałeś najlepiej punktującym graczem rundy zasadniczej. Zainkasowałeś siedem statuetek MVP, podobnie jak Bartosz Kurek i Stephen Boyer. Jak się czujesz w tym zacnym gronie?
– Bardzo dobrze. Ja zawsze mówię, że te statuetki nie mają znaczenia dla mnie, ale jest to bardzo miły gest. Niemniej liczy się zespół. Po prostu dla mnie najważniejsza jest nasza dobra gra i zwycięstwa.
Bez Milada Ebadipoura
Przejdźmy do pierwszego starcia ćwierćfinałowego. Co zaważyło o zwycięstwie jastrzębian? Problem z waszą pierwszą akcją po przyjęciu ich zagrywki?
– Tak. Myślę, że rywale byli dobrze przygotowani do tego spotkania. My wiedzieliśmy, że będzie trudno, ale daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy i chcieliśmy zagrać jak najlepiej. Jeszcze przystąpiliśmy do rywalizacji bez naszego kapitana.
Właśnie miałam pytać o Milada Ebadipoura. Kiedy możemy spodziewać się jego powrotu?
– Mam nadzieję, że będzie już grać w następnym meczu. Milad jest po prostu chory. Trudno powiedzieć, czy zdąży wyzdrowieć do wtorku. Mam nadzieję, że tak i będzie grać dobrze.
Powtórka z rundy zasadniczej
Ulegliście tremie bądź presji? W pierwszych dwóch partiach traciliście punkty seriami. Wasza gra poprawiła się dopiero w trzecim secie.
– Rywale wywierali sporą presję na nas. Nie umieliśmy się zaczepić w pierwszych dwóch odsłonach. Możemy oceniać pozytywnie trzeci set, bo mieliśmy nawet piłkę do skończenia seta, ale nie udało się. Mam nadzieję, że we własnej hali będzie więc okazji, by wygrać.
U siebie wygraliście 3:2 w rundzie zasadniczej. Wiadomo, że to było inne granie. Jaką naukę wynieśliście z początku sezony? Co może wam teraz pomóc?
– Wiemy, że wygraliśmy pierwszy mecz w Częstochowie. Myślę, że musimy pooglądać go. Zobaczyć, co zrobiliśmy dobrze wtedy i spróbować to powtórzyć.
Zobacz również:
Wyniki fazy play-off PlusLigi