Starsze pokolenia pamiętają go jeszcze z boiska. Teraz spełnia się w roli szkoleniowca i łączy pracę w polskim klubie ze szkoleniem kadry za zachodnią granicą. Michał Winiarski był gościem podcastu „W cieniu sportu”. Opowiedział o tym, jak odnalazł się w roli trenera i kulisach zakończenia kariery zawodniczej.
ZAWODNIK, A TRENER – CO JEST WAŻNE?
Michał Winiarski jako siatkarz był wybitną jednostką. Teraz buduje swoje nazwisko, krocząc ścieżką trenerską. Na co zwraca szczególną uwagę, szkoląc swoich podopiecznych? – To nie polega na tym, że stajesz i pokazujesz jak to się robi. Można pokazać sam sens danego ćwiczenia czy jego wykonanie ale to nie polega na udowadnianiu, że da się to zrobić lepiej. Chodzi o to, by dotrzeć do zawodnika by on sam zaczął coś robić lepiej.
Były przyjmujący reprezentacji Polski porównał też dzisiejszy system pracy z tym, którego doświadczył kilkanaście lat temu jeszcze jako zawodnik. – Sposób komunikacji był bardzo prosty i bezpośredni, a do nas trafiało to przez czasy, w jakich się wychowywaliśmy. Teraz trzeba przede wszystkim rozmawiać. Ja zawsze tłumaczę, po co pracujemy w danym okresie i to szybciej trafia do zawodników. Na sukces składa się wiele rzeczy, ale ważna jest komunikacja.
BYŁ WYBITNY, ZABRAKŁO MU ZDROWIA
Łukasz Kadziewicz zapytał trenera Aluronu CMC Warty Zawiercie o to, w jaki sposób doszła do niego myśl o objęciu takiej, a nie innej drogi po zakończeniu kariery zawodniczej. Sam przyznał, że jeszcze za czasów wspólnej gry o marzeniach o ławce trenerskiej od 42-latka nie słyszał. – Każdy z nas na swojej drodze spotyka ludzi i zdarzenia, które kształtują. Zmienia się punkt widzenia i postrzegania siebie – kim chcesz być i dokąd zmierzasz. Bycie zawodnikiem dawało mi ogromną satysfakcję i przede wszystkim robiłem to, co kocham. Jednak jak zaczęły się moje kłopoty zdrowotne, nie wiedziałem co będzie dalej. Dotarło to do mnie po raz pierwszy tuż po operacji pleców w 2015 roku – odpowiedział Winiarski.
Zabieg był efektem kontuzji, jakiej siatkarz nabawił się podczas mistrzostw świata, organizowanych w Polsce rok wcześniej. Wówczas był związany kontraktem z PGE Skrą Bełchatów i był to jego ostatni klub w karierze zawodniczej. – Miałem sześć miesięcy ciężkiej rehabilitacji i dużo ciężkich momentów, bo widziałem, że wszyscy grają a ja musiałem wykonywać mozolne ćwiczenia. To sprawiało, że chęć powrotu na boisko była jeszcze większa. W końcu wróciłem i ten powrót był udany bo następne pół roku grałem na wysokim poziomie. Ale potem z dnia na dzień traciłem władzę i siłę w kciuku, doszło do przepukliny szyjnej i musiałem poddać się kolejnej operacji. Wówczas zdałem sobie sprawę, że mimo pozytywnej diagnozy lekarza już nie czerpałbym tyle radości z gry. Bałem się poważniejszych urazów..
INTROWERTYK POZA BOISKIEM
Choć w reprezentacji Polski był jednym z najbardziej rozrywkowych zawodników i często wprowadzał swoimi żartami radosną atmosferę to w świetle reflektorów czuje się zupełnie inaczej. – Ja bardzo cenię sobie prawdę o nas i bycie sobą. Naturalną rzeczą jest, że jak pokazują Cię kamery to automatycznie wiesz, że jesteś pokazany całemu światu. Nie każdy ma tą łatwość bycia sobą. Ja jestem introwertykiem na zewnątrz, a ekstrawertykiem na sali czy w szatni. Nie mam mediów społecznościowych właśnie dlatego, że często rzeczywistość, którą się tam pokazuje nie jest prawdziwa.
MAZUREK DĄBROWSKIEGO
Od 2022 roku trenuje reprezentację Niemiec. Jego przygoda z pewnością potrwa jeszcze przez kolejny cykl olimpijski, bowiem spłacił kredyt zaufania tamtejszej federacji. Na igrzyskach w Paryżu jego podopieczni otarli się o półfinał. Jak czuł się na początku w koszulce z inną flagą na piersi? – Najtrudniejsze były pierwsze mecze z reprezentacją Polski. Nasz Mazurek Dąbrowskiego, który zawsze pobudzał i sprawiał, że adrenalina rosła teraz budził podobne emocje tylko, że jesteś po drugiej stronie. Pamiętam, jak w Londynie z reprezentacją Polski odpadliśmy w ćwierćfinałach i wówczas miałem takie myśli, że była to moja ostatnia olimpiada. A teraz po paru latach znowu czujesz te same emocje. To coś niesamowitego.
Zobacz również:
Lider Norwida Częstochowa wrócił do gry po dwóch miesiącach
źródło: Podcast "W cieniu sportu"