– Wiadomo, że każdy, kto wchodzi z ławki, daje nową jakość i swoje najlepsze atrybuty dla drużyny. Brawa dla Adriana Staszewskiego, który w trudnym momencie wszedł i dał z siebie wszystko. Fajnie to wyglądało z jego strony, więc brawo Adi. Niemniej wiadomo, że naszym liderem przez większość sezonu był Bartek Bednorz i jego brak był dla nas sporym osłabieniem – mówił Michał Potera po przegranym pierwszym starciu ćwierćfinałowym z Aluronem CMC Wartą Zawiercie w Sosnowcu. Libero otwarcie mówił o kluczowych aspektach spotkania oraz zbliżającej się rywalizacji o Puchar CEV.
Nie zwiesili głów
Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Po dwóch pierwszych partiach zapowiadało się, że będzie bardzo trudno odwrócić losy spotkania. Zdołaliście jednak wygrać seta. Jak to wyglądało z perspektywy boiska?
Michał Potera: – W ostatnich spotkaniach nie załamaliśmy po dwóch przegranych setach. Wiedzieliśmy, że zespół przeciwny jest bardzo mocny i dobrze gra w siatkówkę. Zawiercianie zaprezentowali się naprawdę rewelacyjnie, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że my również potrafimy walczyć i zagrać na wysokim poziomie. Przegrane sety absolutnie nas nie złamały. Początkowo to my mieliśmy prowadzenie, ale nie udało się go utrzymać. Później to gospodarze odskoczyli. Fajnie, że udało nam się wrócić. Niestety to nie wystarczyło, żeby doprowadzić do tie-break’a. Myślę, że gdyby się udało, mogłoby być różnie.
Co was zablokowało pod koniec pierwszej odsłony?
– Myślę, że był to po prostu nasz gorszy moment. Zawiercianie świetnie grali w bloku i w obronie. Ponadto przede wszystkim zagrywali z dużą mocą i mieliśmy duży problem z przyjęciem ich serwisu. Uważam, że to dobra, konsekwentna gra rywali spowodowała to, że oni wyprowadzali kontry i nas blokowali. My popełniliśmy więcej błędów, dlatego przegraliśmy.
Bez lidera
Mimo, że macie szeroką ławkę i bardzo dobrych zawodników na każdej pozycji, widoczny był brak kluczowego gracza, mianowicie Bartosza Bednorza. Jak wy do tego podchodzicie?
– Wiadomo, że każdy, kto wchodzi z ławki, daje nową jakość i swoje najlepsze atrybuty dla drużyny. Brawa dla Adriana Staszewskiego, który w trudnym momencie wszedł i dał z siebie wszystko. Fajnie to wyglądało z jego strony, więc brawo Adi. Niemniej wiadomo, że naszym liderem przez większość sezonu był Bartek Bednorz i jego brak był dla nas sporym osłabieniem. Lukas Vasina też miał swoje problemy w tym tygodniu i niestety nie był w stanie do końca nam pomóc. Pod względem kontuzji był to dla nas trudny tydzień. Nie chcę szukać wymówek. Mieliśmy grać po prostu tym, co mieliśmy. Niestety nie udało się przełamać tak mocnych rywali.
Myślę, że cel na to spotkanie był jasny – wygrać. Natomiast jaki był pomysł na to spotkanie?
– Na pewno przetrzymać dobrą grę przeciwników oraz przygotować się na to, że oni dużo bronią. Wiedzieliśmy, że to będzie długi mecz i czeka nas sporo długich wymian, a piłka nie będzie wpadać w boisko. Nie mogliśmy się tym, broń Boże, nie załamywać. Tak to niestety wyglądało, że przez jakiś czas nie mogliśmy się dobić do pomarańczowego. Oni bronili, kontrowali, obijali nasz blok. Bartek Kwolek wpychał nam piłkę za kołnierz. Spodziewaliśmy się tego. Rywale niczym specjalnym nas nie zaskoczyli. To bardzo dobry zespół i w tym spotkaniu był po prostu lepszy.
Trofeum do zgarnięcia
Zaczęliście tę rywalizację, ale w środę gracie pierwszy mecz finałowy o Puchar CEV. Jak wygląda teraz wasze przygotowanie pod następne spotkania?
– Potrzebny jest szybki reset głowy po tym spotkaniu, bo od dłuższego czasu nie odnosiliśmy porażek. Musimy się z tym oswoić i bardzo szybko zapomnieć o tym meczu, bo przed nami kolejne równie ciężkie starcie z bardzo dobrą drużyną. Rozpamiętywanie tego meczu nam nie pomoże. Trzeba się szybko odciąć i w poniedziałek wrócić do treningu. Jesteśmy w dobrej dyspozycji. Przez następne dwa dni nie nauczymy się lepiej grać w siatkówkę. Ważne jest to, żeby się zresetować, bo jest ważny cel do wygrania. Rywalizacja w ćwierćfinale PlusLigi oczywiście nie jest jeszcze zakończona, ale na ten moment skupimy się na pewno na Pucharze CEV.
Porozmawiajmy zatem o rywalu. Wielu ekspertów stawiało, że zmierzycie się z Trentino Volley. Tymczasem oni przegrali z Ziraatem Bankasi Ankara. Co wiecie o tym rywalu?
– Jest to zespół, który wygrywa wszystko w lidze tureckiej i który pokonał w półfinale Trentino. Myślę, że to samo mówi za siebie. Wiemy więc, że są bardzo mocni, zwłaszcza filary drużyny – Matthew Anderson i Trevor Clevenot. Ponadto sądzę, że jest to zrównoważony zespół. Czekają nas kolejne ciężkie spotkania. Prawdopodobnie będzie to troszeczkę inna siatkówka niż to zaprezentowaliśmy w Sosnowcu. Mam nadzieję, że się do niej lepiej dostosujemy. Co by się nie działo, jeżeli będziemy walczyli z otwartym serduchem i z otwartą przyłbicą, wejdziemy w ten mecz, to jesteśmy w stanie z nimi wygrać.