Przez połowę premierowej odsłony starcia GKS Katowice – LUK Lublin trwała wyrównana walka, w końcówce gospodarze wykorzystali swoją szansę i triumfowali 25:20. W drugim secie gra LUK już zupełnie się nie kleiła, a GKS utrzymywał wysoką skuteczność. Lublinianie robili wszystko, by przedłużyć losy rywalizacji. Emocji nie brakowało, podopieczni Dariusza Daszkiewicza zdołali urwać tę partię. Walka do samego końca trwała również w czwartej partii, ostatecznie GKS zgarnął cenne trzy oczka.
Trzy pierwsze punkty padły łupem katowiczan. Grzegorz Pająk często uruchamiał Wojciecha Włodarczyka, który kończył posyłane do niego piłki. Jednak to błąd Micaha Ma’a sprawił, że goście częściowo odrobili straty, a po skończeniu kontry z szóstej strefy przez Jakuba Wachnika doprowadzili do wyrównania. Od tego momentu drużyny szły łeb w łeb i choć prowadzący zmieniał się, to żadna z ekip nie mogła uciec swoim rywalom. Dopiero as serwisowy Gonzalo Quirogi sprawił, że na tablicy wyników zrobiło się 17:15. Przewagę zwiększył Ma’a, dobrze grając na siatce. Gospodarze zdecydowanie lepiej zagrali końcówkę. Najpierw atak Jakuba Jarosza, a chwilę później Gonzalo Quirogi sprawiły, że kontrolowali cały jego przebieg. Seta zakończyła zagrywka w siatkę Wachnika (25:20).
Druga partia rozpoczęła się podobnie jak poprzednia. Autowe uderzenie Wojciecha Włodarczyka po prostej sprawiło, że szybko miejscowi wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Kiedy kontratak z prawej flanki skończył Jakub Jarosz, a Micah Ma’a ustawił dobry blok, dystans wzrósł do czterech oczek. Lublinianie mieli problem ze skończeniem ataku, co ich rywale cały czas wykorzystywali. Wprowadzone zmiany niewiele zmieniły. Gdy potrójny blok powstrzymał Szymona Romacia, zrobiło się 12:5. W kolejnej akcji Romać nie poprawił się, a losy tego seta zdawały się być przesądzone. Goście powoli przestawali wierzyć, a graczom GKS-u wychodziło wszystko. Po trafieniu Jarosza było 20:12. W końcówce seta dystans nieco się zmniejszył, ale nic nie mogło zaszkodzić rozpędzonym graczom Grzegorza Słabego. Ostatecznie wygrali do 17 po autowym uderzeniu Włodarczyka.
Na trzeciego seta na boisku pozostał Igor Gniecki oraz Szymon Romać. Ten rozpoczął się od prowadzenia przyjezdnych 4:2 po ataku Romacia. Dodatkowo z pojedynczym blokiem Gnieckiego nie poradził sobie Gonzalo Quiroga i było już 3:6. Gospodarze mieli swoje okazje, aby zmniejszyć dystans, ale nie potrafili ich wykorzystać. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza poprawili się w każdym elemencie i miało to przełożenie na wynik. Niemniej w środkowym fragmencie partii zaczęli popełniać błędy, dzięki czemu miejscowi nawiązali kontakt punktowy (9:10). Wprawdzie udało im się nawet doprowadzić do remisu, ale lublinianie odparli atak i powrócili do trzypunktowej przewagi. Gracze Gieksy nie poddawali się i cały czas zbliżali się do swoich rywali, ale ci odpierali atak. Po autowym uderzeniu Wojciecha Włodarczyka różnica wynosiła tylko punkt, a gdy po przerwie kontratak wykorzystał Jakub Jarosz zrobiło się po 18 i wszystko miało rozstrzygać się w samej końcówce. Po wykorzystaniu kontrataku przez Tomasa Rousseaux oraz Jarosza katowiczanie mieli już dwa oczka więcej (22:20). As serwisowy Jakuba Wachnika doprowadził do remisu. Zawodnik ten pozostał w polu serwisowym do końca tej partii, gdyż punktowali już tylko gracze LUK. Atak Włodarczyka zakończył ją wygraną 25:23.
W czwartej partii na prowadzeniu od początku pozostawali gracze z Lublina. Po trafieniu Jakuba Wachnika wynosiło ono dwa punkty i dopiero blok Piotra Haina doprowadził do wyrównania. Gdy Jakub Jarosz skończył kontratak, a Hain wykorzystał krótką, trener Daszkiewicz poprosił o czas. Gra jego podopiecznych załamała się w jednym ustawieniu, kiedy nie potrafili zrobić przyjścia. Przerwa niewiele wniosła, gdyż po asie serwisowym Gonzalo Quirogi dystans wynosił już cztery punkty, a gospodarze wyraźnie się rozkręcali. Jednak w tym secie punkty zdobywane były seriami. Tym razem przyszedł czas na gości. Efektowne czapy Wojciecha Włodarczyka na Jakubie Jaroszu mogły zrobić wrażenie. Niemniej po wykorzystaniu kontrataku przez Quirogę było 16:14. Jednak poza boisko zaatakował Hain i zrobiło się po 17. Także tym razem końcówka była wyrównana i bardzo ciekawa. Krok naprzód byli goście, ale pierwszego setbola a jednocześnie meczbola mieli gospodarze. Nie wykorzystali go za pierwszym razem, ale chwilę później już tak. Stało się to za sprawą Micaha Ma’a, który ustawił dobry blok i zakończył to ciekawe widowisko. Gracze GKS-u dopisali sobie trzy punkty i umocnili się na ósmym miejscu w tabeli PlusLigi.
MVP: Tomas Rousseaux
GKS Katowice – LUK Lublin 3:1
(25:20, 25:17, 23:25, 27:25)
Składy zespołów:
GKS: Rousseaux (21), Jarosz (15), Quiroga (13), Kania (12), Hain (8), Ma’a (2), Mariański (libero) oraz Domagała (4), Drzazga
LUK: Włodarczyk (18), Wachnik (12), Nowakowski (9), Filipiak (7), Stajer (4), Pająk, Watten (libero) oraz Gregorowicz (libero), Romać (11), Gniecki (3), Sobala, Peszko
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna