W sobotę do Bełchatowa zawitali siatkarze Aluron CMC Warty Zawiercie. Jak przystało na bełchatowsko-zawierciański pojedynek – był on zacięty i zakończył się dopiero w tie-breaku. Piątego seta na swoim koncie finalnie zapisali goście z Zawiercia.
Na początku seta żadna z drużyn nie mogła uzyskać choćby dwupunktowej przewagi. Wprawdzie prowadzący zmieniał się, ale cały czas utrzymywał się wynik remisowy. Jedynym mankamentem tego spotkania była zbyt duża ilość błędów w polu serwisowym, co wynikało z podejmowanego ryzyka przez zawodników obu drużyn. Dopiero po dwukrotnym zablokowaniu Bartosza Kwolka przez Mateusza Bieńka zrobiło się 12:14. Jednak reprezentant Polski szybko się zrehabilitował posyłając asa serwisowego. Kolejna zagrywka w jego wykonaniu także przysporzyła kłopotów gospodarzom, a kontrę wykorzystał Uroš Kovačević i to zawiercianie uzyskali jeden punkt przewagi. Końcówka tej partii zapowiadała się bardzo ciekawie, gdyż cały czas oba zespoły szły ,,łeb w łeb”. Po serii bloków gości to oni byli bliżej zwycięstwa (22:20). Jednak ważnej piłki nie skończył Bartosz Kwolek i po raz kolejny na tablicy wyników był remis. W decydującym momencie premierowej odsłony meczu pojedynek na siatce wygrał Miłosz Zniszczoł i to Jurajscy Rycerze cieszyli się z wygranej 25:23.
Od razu na początku drugiego seta gracze PGE Skry wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Zwiększyli, je gdy Mateusz Bieniek zablokował Bartosza Kwolka (8:5). Jednak gracze Michała Winiarskiego szybko wzięli się za odrabianie strat i po wykorzystaniu przechodzącej piłki przez Miłosza Zniszczoła oraz asie serwisowym Dawida Konarskiego doprowadzili do wyrównania. Stan taki nie utrzymał się długo. Kiedy w polu serwisowym pojawił się Aleksandar Atanasijević posłał trzy punktowe zagrywki i sytuacja bełchatowian była najlepsza jak do tej pory (13:9). Ich gra wyraźnie się poprawiła, a przyjezdni nieco stracili na skuteczności. Jednak dłuższa przerwa spowodowana wideoweryfikacją wybiła gospodarzy z gry. W jednym ustawieniu stracili cztery punkty z rzędu i roztrwonili całą przewagę. Stało się to za sprawą ich błędów własnych. Decydujące dla losów tego seta okazały się wykorzystane kontry przez Dicka Kooya na 21:18 i 22:18. Gra siatkarzy Aluronu CMC Warty mocno się załamała i utknęli w jednym ustawieniu. Do końca seta nic się już nie zmieniło. Zakończyło go zagranie do skosu Kooya.
Trzeci set rozpoczął się od naprzemiennego zdobywania punktów. Dopiero pojedynczy blok Mateusza Bieńka na Miłoszu Zniszczole oraz uderzenie do prostej Filippo Lanzy serię tą przerwało (8:5). Na boisku pojawił się Dawid Dulski, który od razu trafił w ataku oraz w polu serwisowym. Przy obronie tej zagrywki groźnie wyglądającej kontuzji doznał Kacper Piechocki, który musiał opuścić boisko. Sytuacja ta nieco rozchwiała zawiercian, którzy zaczęli pudłować nie tylko w ataku, ale i w zagrywce, dlatego mieli do odrobienia trzy ,,oczka”. Zaczął jednak po ich stronie funkcjonować blok i to za sprawą tego elementu zrobiło się po 15. Bełchatowianie nie mieli pomysłu jak się przez niego przedrzeć, dlatego musieli gonić swoich rywali. Po wykorzystaniu przechodzącej piłki przez Michała Szalachę było bowiem 21:18. Siatkarze PGE Skry robili co mogli, aby zmniejszyć różnicę, ale udało im się tylko dojść na punkt. Miguel Tavares wszystkie piłki skierował do Uroša Kovačevicia, który nie pomylił się w decydujących momentach i to po jego zagraniu z szóstej strefy goście prowadzili w całym meczu 2:1.
Na czwartą część meczu pozostał Dawid Dulski, który zanotował dobre wejście. Wzorem poprzednich partii początek seta był bardzo wyrównany, a punkty były zdobywane naprzemiennie. Dopiero po asie serwisowym Bartosza Kwolka oraz wykorzystaniu kontry przez Uroša Kovačevicia dwupunktową przewagę uzyskali przyjezdni, ale ich rywale nie pozwolili im uciec i szybko wyrównali stan rywalizacji. Po dłuższej wymianie trafił Dick Kooy i sytuacja na boisku zmieniła się (11:9). Świetna zagrywki posyłał bowiem Mateusz Bieniek, który miał okazję serwować aż pięciokrotnie. Zawiercianie mieli spore problemy z przyjęciem, dlatego coraz trudniej przychodziło im zdobywanie punktów. Po zablokowaniu Kovačevicia tracili aż cztery ,,oczka”, a po kiwceautowej Kwolka nawet pięć. Z końcem seta było jeszcze gorzej, dlatego trener Winiarski dawał odpoczywać swoim dotychczasowym liderom. Przewaga graczy PGE Skry cały czas rosła, a losy tej partii zdawały się być przesądzone. Wprawdzie w samej końcówce Jurajscy Rycerze zmniejszyli jeszcze nieco dystans, ale całego seta zakończyli z dorobkiem 20 punktów.
W tie-breaku trwała wyrównana walka od samego początku. W pierwszej części piątej partii żadna z drużyn nie wyszła na dwupunktowe prowadzenie, a przy zmianie stron po asie serwisowym Bartosza Kwolka punkt więcej mieli gracze Aluronu CMC Warty. Miguel Tavares zdecydowaną większość piłek kierował do Uroša Kovačevicia, który przekroczył już 30 punktów zdobytych w tym meczu. Kiedy Dick Kooy trafił zza linii dziewiątego metra zrobiło się 11:10, ale dwie kolejne akcje wygrali goście. Decydujące dla losów tego meczu okazały się pipe’y w wykonaniu Kovačevicia. Serb bowiem w samej końcówce otrzymywał wszystkie piłki, poza ostatnią. Tutaj Tavares zaskoczył bełchatowian, gdyż zagrał do Miłosza Zniszczoła, który trafił w boisko. Po bardzo ciekawym spotkaniu dwa punkty dopisali na swoje konto przyjezdni, a jeden pozostał w Bełchatowie.
MVP: Uros Kovacević
PGE Skra Bełchatów – Aluron CMC Warta Zawiercie 2:3
(23:25, 25:20, 23:25, 25:20, 13:15)
Składy zespołów:
PGE Skra: Kłos (12), Kooy (18), Atanasijević (21), Łomacz (3), Bieniek (13), Lanza (13), Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Rybicki i Mitić
Aluron CMC Warta: Kwolek (9), Zniszczoł (11), Konarski (7), Tavares (1), Szalacha (10), Kovacević (33), Danani (libero) oraz Waliński (2), Kozłowski, Dulski (7) i Łaba (1)
Zobacz również:
Wyniki oraz tabela PlusLigi
źródło: inf. własna