Do dużej niespodzianki doszło w Krakowie, gdzie Barkom Każany Lwów nieoczekiwanie wygrał z PGE Skrą Bełchatów 3:2. Ukraińska drużyna po trzech partiach prowadziła 2:1, ekipa Skry zdołała doprowadzić do remisu. W tie-breaku lepsi okazali się gracze ze Lwowa, dla których było to pierwsze zwycięstwo w lidze. Zespół Skry przegrał czwarty mecz w lidze, w tym drugi z rzędu.
Początek spotkania był wyrównany, obie drużyny często grały środkiem (4:4). Jako pierwsi na prowadzenie wyszli gracze z Bełchatowa, zawdzięczając to między innymi atakowi z VI strefy Mateusza Bieńka i jego dobrej zagrywce (10:7). Gracze z Lwowa próbowali walczyć, ale przeszkadzało im w tym słabsze przyjęcie (11:14) i choć widowiskowy atak po prostej Wasyla Tupczija zmniejszył straty (12:14), to tym samym odpowiedział Aleksandar Atanasijević, a potem pojedynczym blokiem popisał się Dick Kooy (20:16). W końcówce gospodarze zatrzymali jeszcze Atanasijevicia i Bieńka (22:23), ale środkowy skończył już kolejną piłkę, dając swojej drużynie piłkę setową (24:22). Bełchatowianie nie przedłużali losów premierowej odsłony i zakończyli ją blokiem.
Również pierwsze momenty drugiego seta stały pod znakiem równej walki, ale tym razem to Barkom Każany jako pierwszy odskoczył – piłkę przechodzącą wykorzystał Artem Smoliar (5:3). Do remisu szybko doprowadził Filippo Lanza (6:6), żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywy. Trzypunktową zaliczkę zbudowali sobie gracze z Bełchatowa, w kontrze poradził sobie Karol Kłos (11:8), jednak gospodarze ją zniwelowali. Trudnymi serwisami popisywał się Jonas Kvalen (15:15) i znów zespoły walczyły punkt za punkt. W końcówce to podopieczni Ugisa Krastinsa zagrali lepiej, Smoliar trafił serwisem, a do remisu w całym meczu doprowadził Tupczij.
Tym razem Julius Firkal imponował swoją zagrywką (3:1), blok Atanasijevicia dał wyrównanie (5:5), ale bardzo długa i ciekawa wymiana padła łupem lwowian (8:8). Nie potrafili oni jednak zdominować wydarzeń na parkiecie i cały czas wynik oscylował w okolicach remisu. Stan ten zmieniły zagrywki Kvalena (16:13), ale na to odpowiedzią Skry był blok i mocne serwisy Atanasijevicia (18:18). Wszystko wskazywało na zaciętą końcówkę, w niej więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którzy szalę na swoją korzyść przechylili dzięki dobrej zagrywce.
Znów pierwsza część seta była wyrównana, kontra Atanasijevia zapewniła jego ekipie przewagę (6:4), którą udawało się utrzymać (11:9). Powiększył ją Dick Kooy, który zaimponował całą serią zza linii 9. metra (15:10). Lwowianie mieli spory problem ze swoim atakiem, co przekładało się na wynik. Pewnie grał Atanasijević i podopieczni Joela Banksa dominowali na boisku (20:12). Nic się nie zmieniło, Bieniek doprowadził do piłki setowej (24:15), a akcja na małym wycinku siatki duetu Grzegorz Łomacz – Atanasijević, zakończyła czwartą odsłonę.
Mocne serwisy Murata Yenipazara otworzyły decydującą partię (3:0). Ciężar gry wziął na swoje barki Atanasijević (3:4), odpowiadał mu Tupczij (7:4), ale kiedy atakujący się pomylił, był remis po 7. Nie na długo, tym razem to Skra miała problemy w ofensywie (7:10). Lwowianie nie wypuścili swojej zaliczki, piłkę meczową zapewnił im błąd rywali (14:11). Dwie z nich obronili jeszcze przyjezdni (13:14), ale Julius Frikal zagraniem z lewej flanki zakończył całe spotkanie, dając historyczny triumf drużynie z Lwowa.
MVP: Jonas Kvalen
Barkom Każany Lwów – PGE Skra Bełchatów 3:2
(22:25, 25:23, 25:23, 16:25, 15:13)
Składy zespołów:
Barkom: Kvalen (14), Szczurow (2), Tupczij (16), Yenipazar (4), Firkal (13), Smoliar (14), Kanajew (libero) oraz Szewczenko (1), Chołowen i Tewkun
Skra: Kłos (8), Kooy (13), Atanasijević (30), Łomacz, Bieniek (20), Lanza (11), Piechocki (libero) oraz Rybicki, Vasina (1) i Mitić
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna