Do starcia z Indykpolem AZS-em Olsztyn ZAKSA przystąpiła bez dwóch ważnych zawodników – Marcina Janusza oraz Erika Shojiego. Te braki udało się wykorzystać przyjezdnym, choć byli oni blisko porażki 1:3. W czwartej partii imponującą serią popisał się Karol Butryn i jego zespół po walce na przewagi doprowadził do tie-breaka. W nim od początku to olsztynianie mieli przewagę, której nie oddali do ostatniego gwizdka. Zdecydowaną gwiazdą tego spotkania był Karol Butryn. Atakujący mógł pochwalić się 29 punktami, w tym 3 asami serwisowymi i 3 blokami. – Z jednej strony cieszę się, że pokonaliśmy mistrza Polski i zwycięzcę ostatniej Ligi Mistrzów. Z drugiej jednak, w całym meczu zagraliśmy źle. Pierwsze trzy sety nie były dobre w naszym wykonaniu, lecz zespół w czwartej partii wrócił do swojej dobrej dyspozycji. Fantastyczny mecz zagrał Karol Butryn. Dwa punkty są dla nas bardzo ważne – mówił po pierwszej wygranej z ZAKSĄ od wielu lat trener AZS-u Javier Weber. Jego drużyna wskoczyła na 8. miejsce w tabeli, ZAKSA nadal jest 4.
Zbyt wiele do powiedzenia nie mieli zawodnicy GKS-u Katowice, którzy przegrali z wicemistrzem Polski 0:3. W szeregach gospodarzy oprócz Jakuba Szymańskiego, zabrakło również Gonzalo Quirogi, a w samym spotkaniu GKS nie straszył rywali swoim serwisem. – W pierwszym secie mieliśmy 71% skuteczności ataku i w normalnych warunkach nie ma opcji, żeby taką partię przegrać, a my ją przegrywamy, bo na koniec spotkania mamy 16 błędów w zagrywce i 0 punkowych serwisów, a przeciwnik ma bilans 9-5. Ten argument zagrywki jest bardzo istotny i z każdym kolejnym meczem to się tylko potwierdza – przyznał trener katowiczan Grzegorz Słaby. Jego drużynie nie pomogła solidna skuteczność w ataku, po drugiej stronie siatki była ona niższa, ale jastrzębianie nadrabiali innymi elementami. Dobrze w ofensywie zagrał Trevor Clevenot i to w jego ręce powędrowała statuetka MVP. Wygrana pozwoliła ekipie Marcelo Mendeza wrócić na 1. miejsce w tabeli, GKS jest natomiast na 12. pozycji.
Większej historii nie miał pojedynek Projektu Warszawa z Asseco Resovią Rzeszów. Goście z Podkarpacia od początku narzucili swój styl gry, ani na moment nie odpuszczając. Rzeszowianie zanotowali 63% skutecznych ataków, liderem klasycznie już był Torey DeFalco, który miał na swoim koncie 19 oczek. MVP powędrowało jednak w ręce Fabiana Drzyzgi, który dobrze kierował grą swojej drużyny. – Nie zagraliśmy w pełni możliwości, nie wykorzystaliśmy całego potencjału. Niestety rzeszowianie byli dużo mocniejsi – podsumował mecz trener Projektu Piotr Graban. Asseco Resovia wskoczyła na fotel wicelidera tabeli, a stołeczny zespół plasuje się na 10. miejscu.
Tie-break musiał rozstrzygnąć również spotkanie pomiędzy Barkomem Każany Lwów i Treflem Gdańsk. Goście prowadzili już 2:0, ale potem lwowianie poprawili swoją grę i doprowadzili do remisu. Cały czas ich bolączką jest jednak przyjęcie. Popełnili w tym elemencie aż 13 błędów, ale mogli liczyć na solidną postawę Wasyla Tupczija, który w sumie zdobył 26 punktów. Po drugiej stronie siatki dłużny nie był mu Bartłomiej Bołądź, ale statuetka MVP powędrowała w ręce Luke’a Perry’ego. Australijski libero przyjmował piłkę 23 razy, pomylił się tylko 3 razy. Trefl Gdańsk nadal jest wysoko w tabeli, bowiem zajmuje 5. lokatę, a ekipa z Lwowa zajmuje 14. pozycję.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
DRUŻYNA 16. KOLEJKI PLUSLIGI →
źródło: inf. własna