Działo się w 12. kolejce PlusLigi. Hit tej rundy pomiędzy PGE Skrą i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle rozstrzygnął się w tie-breaku, triumfowali ostatecznie mistrzowie Polski. Ważne zwycięstwa odnieśli zawodnicy z Gdańska oraz Suwałk. Po raz pierwszy w tym sezonie gorycz porażki musieli przełknąć natomiast liderzy tabeli z Jastrzębia-Zdroju, a ich pogromcą okazało się Cuprum Lubin. Serię zwycięstw utrzymali zawodnicy z Zawiercia, pokonując 3:0 Projekt Warszawa. Po tej porażce doszło do zmian na ławce trenerskiej stołecznej ekipy.
Komplet punktów w Nysie zainkasowali siatkarze z Gdańska, od drugiego seta musieli radzić sobie bez Mikołaja Sawickiego, który miał problem z szyją. Jego miejsce jako przyjmujący zajął Mariusz Wlazły i może nie błyszczał w odbiorze zagrywki, ale w ofensywie poradził sobie całkiem nieźle, kończąc 67% akcji.
Gospodarze jedynie w drugiej partii byli w stanie przechylić szalę na swoją korzyść jedynie drugą odsłonę, a największa różnica była w skuteczności ataku, który zdecydowanie leżał po stronie Trefla. MVP spotkania został wybrany Bartłomiej Bołądź, który skończył mecz z dorobkiem 26 punktów. – Cieszę się, że utrzymaliśmy super formę, może poza drugim setem, kiedy trochę zachwialiśmy się w przyjęciu, zagraliśmy super spotkanie – skwitował środkowy gdańskiego zespołu Patryk Niemiec. Trefl awansował na 5. lokatę w ligowej tabeli, gracze z Nysy są na 7. pozycji.
Za wyjątkiem premierowej partii, w której dominowała PGE Skra Bełchatów, hit kolejki nie zawiódł. Był wyrównany i rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku. ZAKSA przegrywała już w Bełchatowie 1:2, ale między innymi dzięki dobrej zmianie Adriana Staszewskiego oraz świetnej postawie Dmytro Paszyckiego była w stanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. – Mieliśmy swoje szanse na pewno. Zarówno w drugim, jak i w czwartym secie mogliśmy wygrać i pewnie już by było po meczu. Z ZAKSĄ trzeba takie szanse wykorzystywać. Oni grali cierpliwie i ta cierpliwość im popłaciła – oceni Mateusz Bieniek, środkowy bełchatowian. Statuetka MVP powędrowała w ręce wspomnianego Paszyckiego, który po Aleksandrze Śliwce był drugim najlepiej punktującym graczem ZAKSY, zdobył 17 oczek, do 12 punktów w ataku dołożył 4 bloki i asa serwisowego. Jego zespół jest na 4. miejscu w tabeli, a PGE Skra zamyka czołową ósemkę.
Największą niespodziankę w tej kolejce sprawiło Cuprum Lubin. Podopieczni Pawła Ruska są pierwszym zespołem w tym sezonie, któremu udało się pokonać Jastrzębski Węgiel. Lubinianie dobrze zagrali blokiem, aż 12 razy zatrzymując ataki rywali, a do tego sami nie mieli większych problemów w ofensywie. W bloku świetnie zaprezentował się Paweł Pietraszko, który punktował tym elementem 8 razy, w sumie wywalczył aż 16 oczek. – Jeżeli nie grasz dobrze, to przegrywasz, taka jest PlusLiga, Nie zagraliśmy na tyle skutecznie, by wygrać, a oni z kolei zagrali bardzo dobrze. Musimy przyznać, że zagrali lepiej od nas, więc wygrali to spotkanie – skwitował Benjamin Toniutti. Jastrzębski Węgiel pomimo porażki utrzymał pozycję lidera tabeli, Cuprum jest na 13. lokacie.
Kolejny tie-break mają za sobą gracze Barkomu Każany Lwów, którzy tym razem 2:3 przegrali w Lublinie. Podopieczni Ugisa Krastinsa byli w stanie triumfować w zaciętych setach numer dwa i cztery, w których jednak w końcówkach tracili wypracowaną wcześniej przewagę. LUK Lublin mógł ponownie liczyć na swoich skrzydłowych, MVP otrzymał Wojciech Włodarczyk, który wywalczył 23 oczka. – Kluczowy był pierwszy set, gdzie zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie. Udało nam się wyeliminować pierwszego atakującego – powiedział Maciej Kołodziejczyk. – Wiedzieliśmy, że to jest motor napędowy tej drużyny, a to ułatwiło nam potem grę w systemie blok-obrona. Ale myślę, że na przestrzeni całego spotkania nieźle graliśmy zagrywką. Dobrze realizowaliśmy zadania – wspomniał asystent trenera Daszkiewicza. LUK Lublin nadal znajduje się w dolnej części tabeli – jest na 12. miejscu.
źródło: inf. własna