W Kędzierzynie-Koźlu po tie-breaku lider pokonał PGE Skrę Bełchatów. Kluczowy okazał się czwarty set tego spotkania. Obie drużyny miały w nim piłki setowe – ZAKSA mogła zainkasować komplet punktów, a bełchatowianie walczyli o przedłużenie tego meczu. Po zaciętej końcówce goście osiągnęli swój cel i doprowadzili do tie-breaka. W nim dominowali już podopieczni Nikoli Grbica, którzy dopisali do swojego konta w PlusLidze dwa punkty.
Początek spotkania to wyrówna walka po obu stronach siatki. Rozgrywane akcje były krótkie i kończyły się zazwyczaj w pierwszym uderzeniu. Dopiero przestrzelony atak Kamila Semeniuka z szóstej strefy sprawił, że na pierwsze dwupunktowe prowadzenie wyszli bełchatowianie. Słabo w to spotkanie wszedł Semeniuk, który w krótkim czasie poza autowymi atakami został także zablokowany (9:12). Trzy punkty różnicy utrzymywały się do czasu posłania asa serwisowego przez Aleksandra Śliwkę (14:15), ale po raz kolejny z blokiem nie poradził sobie Semeniuk i goście powrócili do trzech ,,oczek” przewagi. Grzegorz Łomacz mógł posyłać piłki do kogo chciał, gdyż jego koledzy byli dobrze dysponowani w ofensywie. Benjamin Toniutti miał trochę trudniejsze zadanie, więc wziął się za punktowanie sam. Najpierw poradził sobie w przepychance na siatce z Mateuszem Bieńkim, a zaraz potem trafił zagrywką (20:21). Wprawdzie gospodarzom udało się wyrównać stan rywalizacji, ale Bieniek zatrzymał Łukasza Kaczmarka i było 23:21. Do końca seta nic się już nie zmieniło i po kolejnej ,,czapie”, tym razem na Semeniuku to gracze PGE Skry mogli się cieszyć z wygrania pierwszej części meczu.
W drugiej partii podopieczni Michała Mieszko Gogola szybko wyszli na prowadzenie. Miejscowi popełniali sporo błędów własnych i to po jednym z nich było 3:6. W dalszym ciągu Benjamin Toniutti nie mógł znaleźć lidera, który wziął by ciężar gry w ataku na siebie. W starciu z bełchatowskim blokiem bezradny był Kamil Semeniuk, przez co dystans między zespołami rósł. Kędzierzynianie próbowali odrabiać straty zagraniami zza linii dziewiątego metra i częściowo im się to udawało (10:12). Ekipa z Opolszczyzny nie potrafiła złapać swojego rytmu gry do jakiego wszystkich przyzwyczaiła. Dodatkowo ich rywale prezentowali się wyśmienicie zwłaszcza w elemencie bloku i wybloku. Bartosz Filipiak był prawdziwym liderem drużyny i kończył swoje akcje nawet z niewygodnych piłek (17:13). W końcówce seta jednak się zaciął, co od razu wykorzystali gracze Grupy Azoty ZAKSA. Blok Davida Smitha doprowadził do remisu, a dwie kontry wygrane przez Aleksandra Śliwkę dawały im prowadzenie. Dopiero pomyłka Semeniuka przerwała serię sześciu punktów z rzędu zdobytych przez gospodarzy (23:20). Kropkę nad ,,i” postawił Śliwka trafiając w ósmy metr boiska i choć kilka minut wcześniej mało kto w to wierzył, miejscowi doprowadzili do wyrównania.
Wygrana w poprzednim secie wyraźnie zmotywowała gospodarzy, którzy po trafieniach Kamila Semeniuka i Łukasza Kaczmarka objęli prowadzenie 4:1. Od końcówki drugiej partii zaciął się Bartosz Filipiak i w dalszym ciągu miał problemy z kończeniem posyłanych do niego piłek. Kędzierzynianie powrócili do swojej normalnej dyspozycji i po zagraniach Aleksandra Śliwki mieli aż pięć ,,oczek” więcej od swoich rywali. Siatkarze PGE Skry wyraźnie nie mogli się pozbierać po przegranym poprzednim secie i stracili swój rytm gry. Kryzys przetrwał Semeniuk, który z każdą akcją się odbudowywał i grał coraz lepiej (12:5). Trener Gogol próbował rotować składem, ale nie przynosiło to spodziewanego efektu. Po asie serwisowym Benjamina Toniuttiego straty wynosiły już dziesięć punktów i szanse na dogonienie miejscowych były znikome. W końcówce trafił zagrywką Mateusz Bieniek, a Semeniuk pomylił się w ataku i różnica nieco zmalała, ale kilka akcji później ponownie wynosiła ona dziesięć ,,oczek”. Ostatecznie po skończeniu krótkiej przez Davida Smitha set zakończył się wynikiem 25:13.
Czwarty set rozpoczął się od gry punkt za punkt i serię tą przerwał dopiero pojedynczy blok Aleksandra Śliwki na Bartoszu Filipiaku (5:4). Na prowadzenie powrócili bełchatowianie po asie serwisowym Mateusza Bieńka, ale nie cieszyli się z niego długo, gdyż Milan Katić nie zdołał zmieścić piłki w boisku, a Kamil Semeniuk wykorzystał kontratak (10:8). Na tablicy wyników ponownie pojawił się remis, kiedy Łukasz Kaczmarek fatalnie spudłował, ale as serwisowy Davida Smitha dawał gospodarzom dwa ,,oczka” więcej, a po ataku blok-aut Śliwki – nawet trzy. Goście nie mogli zniwelować różnicy przez dłuższy czas i dopiero kontra skończona przez Milada Ebadipoura oraz autowy atak Smitha sprawiły, że zrobiło się po 19. Po wpadnięciu w bandy reklamowe kontuzji nabawił się Kacper Piechocki i w końcówce meczu przyjezdni musieli radzić sobie bez swojego libero. Sytuacja ta ich zmotywowała i po dobrych uderzeniach Ebadipoura uzyskali dwupunktową przewagę. W samej końcówce mieli w górze piłkę na wygranie seta, ale nie poradził sobie z blokiem Bartosz Filipiak i wszystko rozstrzygało się podczas gry na przewagi. W niej trzy ostatnie punkty padły łupem przyjezdnych, którzy tym samym doprowadzili do tie-breaka.
Po krótkich granych z Mateuszem Bieńkiem oraz Karolem Kłosem zrobiło się 2:0. Na boisku pozostał Krzysztof Rejno, który dobrą zagrywką doprowadził do wyrównania. Na prowadzenie wyszli siatkarze Grupy Azoty ZAKSA, gdy Aleksander Śliwka skończył kontrę na 5:4. Sytuacja bełchatowian stawała się jeszcze trudniejsza po tym, jak Milad Ebadipour trafił w siatkę (4:7). Tym bardziej, że po raz kolejny utknęli w jednym ustawieniu i nie potrafili zrobić przejścia (4:9). Do końca tej partii nic się nie zmieniło, dzięki czemu kędzierzynianie mogli się cieszyć z kolejnego zwycięstwa w tym sezonie. Szansę do rewanżu goście będą mieli już w najbliższy wtorek w ramach fazy grupowej Ligi Mistrzów.
MVP: Aleksander Śliwka
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – PGE Skra Bełchatów 3:2
(22:25, 25:23, 25:13, 26:28, 15:7)
Składy zespołów:
ZAKSA: Kaczmarek (19), Toniutti (5), Kochanowski (5), Śliwka (25), Semeniuk (20), Smith (13), Zatorski (libero) oraz Rejno (3) i Kluth
Skra: Filipiak (16), Kłos (9), Katić (8), Ebadipour (17), Łomacz (1), Bieniek (13), Piechocki (libero) oraz Mitić, Sawicki i Milczarek (libero)
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna