Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > PL: Po ostatniej kolejce nadal nie wszystko jasne, znamy tylko dwie pary fazy play-off

PL: Po ostatniej kolejce nadal nie wszystko jasne, znamy tylko dwie pary fazy play-off

Chociaż ostatnia runda sezonu zasadniczego PlusLigi przyniosła odpowiedź na kilka pytań, to niektóre nadal mają na końcu znak zapytania. Nie wiadomo, kto okaże się najlepszy w tabeli, choć ZAKSA zdominowała starcie w Jastrzębiu-Zdroju i wróciła na fotel lidera. Pewne miejsce w fazie play-off ma za to GKS Katowice, ale do czołowej ósemki w miejsce Projektu Warszawa może jeszcze wskoczyć Trefl Gdańsk, który wygrał niedzielne spotkanie z AZS-em Olsztyn i w dwóch zaległych meczach potrzebuje zdobyć trzy punkty. Znane są za to dwie pary ćwierćfinałowe. PGE Skra zmierzy się z zespołem z Olsztyna, a Aluron CMC Warta Zawiercie będzie rywalizować z Asseco Resovią. W barażach o utrzymanie na pewno zagra za to Stal Nysa. 

 

Ostatnia kolejka PlusLigi rozpoczęła się w Suwałkach, gdzie Ślepsk podejmował walczący o fazę play-off GKS Katowice. Spotkanie momentami było wyrównane, a zakończyło się dopiero w tie-breaku. To katowiczanie prowadzili już 2:1, ale gospodarze byli w stanie doprowadzić do remisu. W decydującej odsłonie podopieczni Grzegorza Słabego musieli odrabiać straty, co im się udało i triumfowali oni po zaciętej końcówce. Wywalczone dwa punkty w tym meczu okazały się ważne, bo były w stanie zapewnić GKS-owi czołową ósemkę. MVP spotkania wybrany został Micah Ma’a, natomiast liderem z 31 punktami był Jakub Jarosz. –  To na pewno było najbardziej emocjonalne spotkanie, jakie zagraliśmy w tym sezonie. Stawka była duża, musieliśmy zdobyć jak najwięcej punktów. Zwycięstwo daje nam trochę oddechu, ale teraz pozostaje nas czekać – mówił po zakończeniu spotkania Marcin Kania. 

Katowiczanie nie musieli czekać zbyt długo, bowiem już kolejny piątkowy pojedynek rozwiązał jedną z zagadek sezonu zasadniczego. Projekt Warszawa podejmował walczącą o uniknięcie barażów Stal Nysa. To ostatni zespół w tabeli prowadził już 2:0 i 8:2 w trzecim secie, będąc na najlepszej drodze do pewnego zwycięstwa. Podopieczni Daniela Plińskiego wypuścili jednak prowadzenie z rąk i o wyniku spotkania decydował tie-break. W nim Stal była lepsza, jednak taki wynik nie zadowolił nikogo. Goście z Nysy byli pewni ostatniego miejsca w tabeli, natomiast Projekt Warszawa przegrywając, nadal musi czekać na wyniki zaległych spotkań Trefla, aby dowiedzieć się czy zagra w play-off. Liderem Stali był Wassim Ben Tara, a MVP ponownie powędrowało w ręce Marcina Komendy.Niestety, chyba jesteśmy takim zespołem, który nie potrafi postawić kropki nad „i” – podsumował gorzko rozgrywający Stali.

Piątkowy wynik sprawił, że spokojnie spać mogli radomianie, którzy w sobotę zagrali na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów. Żadna z ekip nie miała już możliwości zmiany miejsca w tabeli i gospodarze przystąpili do tego pojedynku w mocno zmienionym składzie. Czarni zagrali natomiast bez nominalnego atakującego, a i tak byli w stanie wywieźć z Bełchatowa punkt. –  Chcieliśmy pokazać, że też potrafimy grać w siatkówkę, chcieliśmy udowodnić sobie, że też potrafimy dobrze wejść w mecz, pokazać, że potrafimy wnieść dużo do drużyny. Mimo że często jesteśmy rezerwowymi, to staramy się pomóc zespołowi jak najbardziej, czy to wchodzimy na punkt, czy na cały mecz. Super, że dostaliśmy okazję wystąpić w całym spotkaniu – przyznał środkowy Skry, Sebastian Adamczyk. Jego zespół rywalizację w fazie zasadniczej zakończył na 3. pozycji, natomiast dla ekipy z Radomia sezon zakończył się 13. miejscu.

W Zawierciu gospodarze potrzebowali zaledwie punktu, aby zapewnić sobie 4. lokatę. Podopieczni Igora Kolakovicia podejmowali LUK Lublin i szybko wykonali swoje zadanie. Trener dał więc pograć od trzeciego seta zmiennikom. Wydawało się, że beniaminek będzie w stanie odwrócić losy spotkania, ale stać go było tylko na zwycięstwo w trzeciej partii. Na boisko z powodu kontuzji Dominika Depowskiego musiał wrócić Facundo Conte i to w jego ręce powędrowała statuetka MVP. – Nie jest łatwo wjechać na parkiet i od razu być w 100% gotowym. Nawet jeśli cały czas się grzaliśmy. Domyślaliśmy się, że trener może zrobić zmiany. Szczerze mówiąc, tego nie wiedzieliśmy, trener nie przekazał nam żadnej informacji, jego decyzją było to, żeby dać szansę tej drugiej szóstce. Trzeci set chyba do zapomnienia, ale fajnie, że mogliśmy sobie pograć o tę jedną partię dłużej – mówił po wygranej środkowy zawiercian, Michał Szalacha. Jego drużyna do play-off przystąpi z 4. miejsca i zmierzy się z Asseco Resovią, natomiast LUK Lublin uplasował się na 11. pozycji w tabeli.

Z roli faworyta wywiązała się w sobotę Asseco Resovia, która w dość jednostronnym meczu pokonała Cuprum Lubin 3:0. Goście z Lubina mieli swoje momenty, ale było to za mało na wygranie chociażby jednej partii. W szeregach rzeszowian dobrze zaprezentował się Sam Deroo, który skończył mecz z 16 punktami na swoim koncie i wyróżnieniem dla najlepszego gracza spotkania. –  Myślę, że to spotkanie w naszym wykonaniu było przypomnieniem tego, jak możemy dobrze grać i jak powinniśmy grać. To miłe wprowadzenie do rundy play-off – podsumował środkowy Resovii Jan Kozamernik. Rzeszowianie zakończyli sezon zasadniczy na 5. miejscu w ligowym zestawieniu, a Cuprum Lubin będzie miało okazję zagrać o 9. miejsce, nie wiadomo jednak jeszcze, kto będzie rywalem drużyny prowadzonej przez Pawła Ruska.

Niedziela w PlusLidze nie przyniosła zbyt wielkich emocji. Hitowe starcie mistrza z wicemistrzem Polski było jednostronnym widowiskiem. Wszystko przez spore kłopoty kadrowe Jastrzębskiego Węgla, który do spotkania przystąpił w rezerwowym składzie. Ten nie miał szans w rywalizacji z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, która od początku do końca dominowała na boisku i wróciła na fotel lidera. 16 punktów dla swojej drużyny wywalczył Łukasz Kaczmarek, który otrzymał statuetkę MVP. Na razie nie wiadomo jednak, który z zespołów okaże się najlepszy w tabeli, bowiem zarówno ZAKSA jak i mistrzowie Polski mają do rozegrania zaległe starcie z Treflem Gdańsk. a w tabeli dzieli ich zaledwie punkt. – Wydaje mi się, że o tym meczu można powiedzieć tylko tyle, że się odbył. Średni mecz do analizowania. Po stronie Jastrzębskiego Węgla wyszło kilku zawodników, którzy grali do tej pory mniej, no i myślę, że ten mecz należy chyba wymazać i nie ma się co upatrywać, że zagraliśmy super – podsumował to spotkanie środkowy kędzierzynian Norbert Huber. 

Dla Indykpolu AZS Olsztyn pojedynek w Gdańsku nie miał już większego znaczenia, w przeciwieństwie do gospodarzy, którzy nadal liczą się w walce o play-off. Trefl Gdańsk musiał radzić sobie bez Lukasa Kampy, ale pewnie wygrał 3:0 i statuetkę MVP odebrał drugi z rozgrywających, Łukasz Kozub. Olsztynianie rozpoczęli spotkanie co prawda w normalnym składzie, ale potem Javier Weber zdecydował się na zmiany. – Wykorzystaliśmy ten moment, żeby sprawdzić zaplecze przed play-off. Wiedzieliśmy też, że Trefl Gdańsk będzie grał swoje. Uważam, że dosyć dobrze to wyszło – ocenił środkowy akademików Dawid Siwczyk. Jego ekipa zajęła 6. miejsce w tabeli, co sprawia, że w play-off zmierzy się z PGE Skrą Bełchatów. Treflowi pozostały jeszcze dwa mecze do rozegrania i jeśli zdobędzie w nich przynajmniej 3 punkty wskoczy na 7. miejsce w ligowym zestawieniu.

Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:

Więcej artykułów z dnia :
2022-04-04

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved