Asseco Resovia Rzeszów na zakończenie rywalizacji w 17. kolejce sięgnęła po komplet punktów. Zwycięstwo nad Barkomem Każany Lwów nie przyszło rzeszowianom łatwo. Goście postawili się faworytom spotkania w pierwszych trzech setach. W czwartej odsłonie siatkarze Resovii zdominowali grę i rywale ugrali w nim zaledwie 11 punktów. Dla rzeszowian to szóste zwycięstwo z rzędu. Statuetkę MVP odebrał atakujący Maciej Muzaj.
Po skończeniu kontr przez Toreya DeFalco oraz Macieja Muzaja gospodarze szybko wyszli na wysokie prowadzenie (7:3). Wobec takiego stanu trener Ugis Krastins poprosił o przerwę. Poza Wasylem Tupczijem jego zawodnicy nie potrafili bowiem zapunktować. Dodatkowo popełniali sporo błędów serwisowych, więc nie mogli zbliżyć się do swoich rywali. Po kolejnym nieskończonym ataku przez lwowian trafił Muzaj i na tablicy wyników było już 11:6. Reprezentant Polski dobrze sobie radził na prawym skrzydle, więc Michał Kędzierski często go uruchamiał. Zastępował on od pierwszych minut Fabiana Drzyzgę. Kiedy Tupczij dotknął siarki przewaga rzeszowian wynosiła już siedem ,,oczek”, a po ustawieniu dobrego bloku przez DeFalco nawet osiem. Miejscowi dominowali w każdym elemencie, a największa różnica była widoczna na siatce. W końcówce premierowej odsłony spotkania nic się nie zmieniło. Po ataku Juliusa Firkala oraz pomyłce DeFalco dystans nieco się zmniejszył (15:21), ale w dalszym ciągu gracze Asseco Resovii byli niezagrożeni. Na zakończenie seta Tupczij popełnił błąd serwisowy.
Drugą partię gospodarze rozpoczęli od dwupunktowego prowadzenia, ale szybko dali się dogonić, a nawet przegonić. Jednak stan taki nie utrzymywał się długo i po atakach Macieja Muzaja było już 8:7. Dodatkowo krótka zagrana z Jakubem Kochanowskim jeszcze zwiększyła dystans. Niemniej Ukraińcy wyciągnęli wnioski z pierwszego seta i nie dali odskoczyć swoim przeciwnikom. Blok Witalija Kuczera dał im wyrównanie, a niezawodny Wasyl Tupczij po raz kolejny wyprowadził ich na prowadzenie. Na boisku trwała wymiana ciosów, a wynik cały czas oscylował wokół remisu, choć prowadzący zmieniał się. Dopiero wykorzystana kontra przez Tupczija oraz autowy atak Jakuba Kochanowskiego sprawiły, że w końcówce seta to przyjezdni mieli trzy punkty więcej. Zawodnicy z Podkarpacia wzięli się za odrabianie strat i udało im się to za sprawą bloku Jana Kozamernika oraz asa serwisowego Muzaja (21:21). Końcówka tej części meczu była bardzo zacięta i rozstrzygała się w czasie gry na przewagi. W jej trakcie pogubili się nieco lwowianie. Przestrzelił Władysław Szczurow, co dało prowadzenie rzeszowianom, a w kolejnej akcji kontrę wykorzystał Thibault Rossard i ostatecznie to oni zwyciężyli 27:25.
Przegrana w końcówce drugiego seta nie zraziła graczy Barkomu Każany. Po ustawieniu dobrego bloku przez Władysława Szczurowa oraz trafieniu Wasyla Tupczija zaraz na początku wysunęli się na trzypunktowe prowadzenie. Wprawdzie po pomyłce ich lidera Tupczija zrobiło się po 6, ale stan taki nie utrzymał się długo i goście powrócili do trzech ,,oczek” przewagi. Stało się to za sprawą Murata Yenipazara, który ustawił szczelny blok. Dodatkowo Maciej Muzaj nie trafił w ,,pomarańczowe” i dystans ten rósł. Po słabym pierwszym secie rosła skuteczność zawodników z Lwowa, co od razu miało przełożenie na wynik. Słabiej zaczęli grać też rzeszowianie, jednak w tym sezonie walczą do ostatniej piłki i tak też było tym razem. Atak oraz ,,czapa” Jakuba Kochanowskiego pozwoliły im nawiązać kontakt punktowy, ale ich rywale po raz kolejny odpierali napór i za sprawą Witalija Kuczera to się im udawało. Kiedy dołożył jeszcze dobry serwis było już 20:16. Miejscowi mieli już zbyt mało czasu na zniwelowanie strat i choć próbowali to im się to nie udało. W decydujących momentach dwa błędy popełnił Muzaj, co przesądzało o losach tego seta. Zakończył go błąd w polu serwisowym Thibault Rossarda (22:25).
Początku czwartej odsłony spotkania nie mieli już takiego dobrego. Duża w tym ich zasługa, gdyż zaczęli się mylić w ataku. Przy zagrywce Torreya DeFalco nie potrafili zrobić przejścia, dlatego od razu musieli gonić (1:5). Przerwa wzięta na żądanie przez trenera Krastinsa na niewiele się zdała, gdyż w dalszym ciągu mieli problemy z przyjęciem zagrywki. Po Amerykaninie nie umieli sobie poradzić z serwisem Jakuba Kochanowskiego, a kiedy i on się pomylił (8:3) to ich zmorą okazał się Thibault Rossard. Francuz po pojawieniu się zza linią dziewięciu metrów posłał trzy asy serwisowe i było już 14:4. Seria ta została przerwana dopiero kiedy przestrzelił. Losy tej partii, a tym samym całego meczu były już przesądzone, gdyż tak grających rzeszowian było ciężko zatrzymać. Widać to też było po przyjezdnych, którzy powoli godzili się z kolejną porażką. Natomiast gracze Asseco Resovii chcieli efektownie zakończyć ten rok i to się im udało. Po krótkiej zagranej z Kochanowskim mieli aż dwanaście punktów przewagi. Ostatecznie ten wynik okazał się jeszcze bardziej efektowny. Punktowali wszyscy po kolei, a kropkę nad ,,i” postawił Jan Kozamernik (25:11). Gospodarze tym samym sprawili sobie prezent i przed świętami awansowali na pozycję lidera PlusLigi.
MVP: Maciej Muzaj
Asseco Resovia Rzeszów – Barkom Każany Lwów 3:1
(25:18, 27:25, 22:25, 25:11)
Składy zespołów:
Resovia: Muzaj (20), Kędzierski (1), Kozamernik (8), Kochanowski (13), Rossard (15), DeFalco (17), Zatorski (libero) oraz Bucki i Potera
Barkom: Szewczenko, Szczurow (7), Tupczij (21), Yenipazar (3), Firkal (14), Smoliar (3), Kanajew (libero) oraz Chołowen, Kuczer (8) i Dowhi
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna