Po 5. kolejce PlusLigi jest nowy lider tabeli. Nadal niepokonany jest Jastrzębski Węgiel, który bez straty seta pokonał BBTS Bielsko-Biała. Drugim zespołem, który nie zaznał jeszcze goryczy porażki jest Asseco Resovia, która w Bełchatowie pokonała PGE Skrę 3:2. Tie-breakiem zakończyły się wszystkie sobotnie mecze, w nich oprócz wygranej rzeszowian, Indykpol AZS Olsztyn triumfował nad zespołem z Zawiercia, a GKS Katowice odwrócił losy meczu z LUK Lublin. Lublinianie to jedna z dwóch drużyn, która nie ma jeszcze na swoim koncie zwycięstwa w tym sezonie.
Mecz w Bielsku-Białej rozpoczął 5. kolejkę PlusLigi. Faworyt znany był na długo przed pierwszym gwizdkiem i wywiązał się ze swojej roli. Jastrzębski Węgiel pewnie pokonał miejscowy BBTS i nie stracił przy tym ani jednego seta.
Każda z partii zakończyła się wynikiem 25:19, a bohaterem meczu był Tomasz Fornal. Przyjmujący wicemistrzów Polski wywalczył 22 oczka, miał 75% skuteczności i 67% efektywności ataku, a wśród zdobyczy były także 4 bloki i odebrał statuetkę MVP. – Trzeba powiedzieć, że to zagrywka zadecydowała o naszej wygranej. Robiliśmy to co nam trener kazał, gdy przygotowywaliśmy się na ten mecz. Mieliśmy też przestoje, gdy to przeciwnik zdobył dwa, bądź trzy punkty, ale jesteśmy zadowoleni – mówił Jan Hadrava, któremu trener Marcelo Mendez dał szansę zagrać na dłuższym dystansie, a jego zespół awansował na pozycję lidera tabeli.
Do sporej niespodzianki doszło w Nysie, gdzie miejscowa PSG Stal udowodniła, że jej dobra postawa na początku sezonu nie jest dziełem przypadku. Podopieczni Daniela Plińskiego nie tylko pokonali mistrzów Polski z Kędzierzyna-Koźla, ale zrobili to bez straty seta. Trio skrzydłowych Stali spisało się świetnie, 16 oczek miał Michał Gierżot, 15 Wassim Ben Tara, a Kamil Kwasowski kończył nawet trudniejsze piłki. Sporo nerwowości było za to po stronie ZAKSY, która na początku grała bez dochodzącego do siebie po chorobie Łukasza Kaczmarka, ale w późniejszej fazie meczu pojawił się on już w dłuższym wymiarze czasu. To jednak nie pomogło, kędzierzynianom brakowało mocnego serwisu, gorzej od rywali spisali się także w ataku. – Jeśli chodzi o grę to spodziewaliśmy się dużego naporu ze strony Stali i taki dostaliśmy. Nie poradziliśmy sobie. Zazwyczaj lepiej rozwiązujemy takie sytuacje, ale w tym meczu nie mieliśmy argumentów. Stal bardzo dobrze grała na zagrywce. My tak naprawdę nie mieliśmy zagrywki i wynik chyba jest sprawiedliwy – podsumował gorzko Wojciech Żaliński. Jego zespół jest aktualnie na 6. miejscu w ligowym zestawieniu, natomiast PSG Stal Nysa zajmuje miejsce na podium.
Sobota z PlusLigą przyniosła sporo emocji, dość powiedzieć, że wszystkie trzy spotkania zakończyły się tie-breakami. Na początek w ligowym klasyku PGE Skra Bełchatów zmierzyła się z Asseco Resovią Rzeszów. Bełchatowianie prowadzili już 2:1, ale rywale doprowadzili do piątej partii i ją rozstrzygnęli na swoją korzyść. Sporo dobrego dał Jakub Bucki, który „dźwignął” rolę pierwszego atakującego pod nieobecność Macieja Muzaja. Obie drużyny nie zwalniały ręki w polu zagrywki, w sumie w meczu padły aż 22 asy, 10 mieli rzeszowianie, 12 PGE Skra Bełchatów. – Tutaj zawsze gra się ciężko. Wiemy na czym bazuje Skra Bełchatów. Oni zawsze w swojej hali wywierają presję zagrywką. Byliśmy na to gotowi, nastawialiśmy się na to, że nawet jak nas trafią, to nie możemy robić z tego tragedii, bo oni tutaj trafiają wszystkich, mają wielki potencjał w polu zagrywki. My również nie byliśmy dłużni, bo to jest nasza silna broń. W tej batalii wytrzymaliśmy dłużej, okazaliśmy się silniejsi, ale wiemy, że jeszcze pewnie niejedno takie spotkanie przed nami z tym zespołem – podsumował Paweł Zatorski. Stracony punkt sprawił co prawda, że Asseco Resovia spadła na pozycję wicelidera tabeli, ale nadal pozostaje jedną z dwóch niepokonanych ekip w tym sezonie PlusLigi.
Indykpol AZS Olsztyn pomimo braku Moritza Karlitzka świetnie spisał się w Zawierciu, gdzie 3:2 pokonał brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Ekipa z Warmii i Mazur popsuła aż 26 zagrywek, ale pomimo tego była w stanie odrzucić rywali od siatki, do tego podopieczni Javiera Webera zanotowali 11 bloków, autorem 5 z nich był będący w świetnej formie Taylor Averill. Liderem był Karol Butryn, który ani na moment nie zwalniał ręki w ofensywie. – Myślę, że dla nas to było ważne zwycięstwo. Wiadomo, w PlusLidze liczą się wszystkie wygrane, ale zespół z Zawiercia to topowa drużyna i cieszę się, że udało nam się pokazać nasz poziom na tle takiego rywala i jeszcze wygrać, to potwierdzenie, że my też możemy zaliczać się do tych dużych zespołów – podsumował wygraną rozgrywający AZS-u, Joshua Tuaniga. Dla zawiercian była to druga porażka w tym sezonie, a olsztynianie przy wymagającym kalendarzu po raz pierwszy w tych rozgrywkach pokonali medalistów poprzedniego sezonu.
źródło: inf. własna