Aluron CMC Warta Zawiercie wyszła na prowadzenie 2-1 w rywalizacji o brązowy medal PlusLigi. Po raz pierwszy w tym sezonie walka z PGE Skrą Bełchatów nie zakończyła się w tie-breaku, 3:0 triumfowali zawiercianie. – Wszyscy dobrze wiedzą, że siłą Skry jest zagrywka i rywalizując z nimi ważne jest, żeby utrzymać przyjęcie na naszej stronie. W pierwszym meczu mieliśmy z tym duże problemy, dlatego był taki szarpany. W kolejnych już lepiej sobie z tym radziliśmy i dużo łatwiej nam się dzięki temu grało, szczególnie w tym trzecim spotkaniu – skomentował trzeci pojedynek przyjmujący ekipy z Zawiercia Piotr Orczyk.
Dwa pierwsze pojedynki o brązowy medal kończyły się tie-breakiem, raz wygrywali zawiercianie, drugi raz zespół z Bełchatowa. Zupełnie inaczej przebiegał trzeci mecz, w którym wydarzenia na parkiecie w dużej mierze zdominowali gracze z Zawiercia. – Te wszystkie wcześniejsze nasze mecze z PGE Skrą Bełchatów wyglądały tak, że były bardzo zacięte i kończyły się w pięciu setach. Teraz udało nam się dość szybko zamknąć ten mecz w trzech partiach. Graliśmy bardzo dobrze, utrzymaliśmy stabilny poziom przez całe spotkanie. Może poza pewnym momentem w drugim secie, kiedy bełchatowianie odskoczyli na kilka punktów. Na szczęście udało nam się dogonić rywali, dobrze zagrywaliśmy i pozostaje nam cieszyć się ze zwycięstwa – tłumaczył po zwycięstwie Piotr Orczyk.
Jego drużynie udało się solidnie przyjmować, co pozwalało na swobodniejszą grę. – Wszyscy dobrze wiedzą, że siłą Skry jest zagrywka i rywalizując z nimi ważne jest, żeby utrzymać przyjęcie na naszej stronie. W pierwszym meczu mieliśmy z tym duże problemy, dlatego był taki szarpany. W kolejnych już lepiej sobie z tym radziliśmy i dużo łatwiej nam się dzięki temu grało, szczególnie w tym trzecim spotkaniu – wyjaśnił przyjmujący Aluronu CMC Warty Zawiercie. To on w tym spotkaniu musiał pojawić się na parkiecie, bowiem na początku trzeciego seta urazu nabawił się Uros Kovacević. – Nie był to łatwy moment, więc mega cieszę się, że wszyscy mnie wspierali. Dzięki temu grało mi się dużo łatwiej, byłem bardziej pewny siebie i fajnie drużyna zbudowała tę atmosferę – mówił Orczyk. – Ten pierwszy mecz w serii zacząłem dobrze, ale potem trochę „siadłem” i przede wszystkim ta duża liczba błędów mocno mnie obciążała. Udało nam się wtedy wygrać, więc byłem zadowolony, że pomimo tego drużyna odniosła zwycięstwo. W tym meczu wszystko szło w naszej drużynie bardzo dobrze, trzymaliśmy poziom i kontuzja Urosa mogła nam nieco pokrzyżować plany, ale można powiedzieć, że stanąłem na wysokości zadania i jakoś w miarę pomogłem drużynie – ocenił Piotr Orczyk.
Być może już w piątek uda się jego zespołowi zakończyć rywalizację, aby sięgnąć po brąz podopieczni Igora Kolakovicia potrzebują już tylko jednego zwycięstwa. – Musimy utrzymywać nasze przyjęcie, nie pozwalać im seryjnie punktować bezpośrednio z pola zagrywki i trzeba uważać na dobry blok rywali. Jeśli tego będziemy przestrzegać, unikniemy błędów i będziemy grać dobrze w ofensywie, to liczę, że uda nam się zamknąć już tę rywalizację w piątek – zapowiedział Piotr Orczyk. Czwarte spotkanie w tej serii w piątek, początek o godzinie 17:30.
źródło: inf. własna