Po ponad dwóch i pół roku rozbratu z zawodowym sportem jedna z największych gwiazd polskiej siatkówki wróciła do gry. W środę, w meczu Bogdanka LUK Lublin – Energa Trefl Gdańsk, po 963 dniach przerwy na ligowy parkiet ponownie wszedł Piotr Nowakowski. Jego powrót, jak sam przyznał, wiązał się z dużymi emocjami. – Był to taki rollercoaster, od euforii do takiego zdenerwowania i tremy, kiedy już zostałem wywołany do tablicy – powiedział utytułowany środkowy bloku.
Długo wyczekiwany powrót mistrza świata
Powrót prawie 38-letniego środkowego na boisko był jednym z symbolicznych momentów trwającego sezonu PlusLigi. Piotr Nowakowski, dwukrotny mistrz świata i długoletni filar reprezentacji, wrócił do gry po urazie i bardzo długo trwającej rehabilitacji barku. Ostatni raz siatkarza widzieliśmy na parkiecie 15 kwietnia 2023 roku, podczas czwartego meczu ćwierćfinałowego PlusLigi między Projektem Warszawa a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Zagrał tylko w pierwszym secie wygranego przez kędzierzynian 3:1 spotkania, posłał dwie zagrywki i zanotował jeden wyblok. Już wtedy miał poważne problemy z barkiem. To był ostanie akcje, jakie rozegrał przed ponad 2,5-letnią przerwą.
Wiele emocji i tremy
Środkowy przed sezonem 2025/2026 dołączył to Trefla Gdańsk. Już w trakcie przygotowań zapewniał, że jest gotowy do rywalizacji o miejsce w szóstce. Jednak dopiero teraz – po 9. rozegranych kolejkach jego powrót stał się faktem. Nowakowski zameldował się na boisku w trzecim secie starcia w Lublinie między Bogdanką LUK Lublin a Energą Trefl Gdańsk i od razu pomógł drużynie przedłużyć spotkanie. Zanotował siedem zagrywek i trzy wybloki, a po meczu nie krył emocji.
– Bardzo mnie to cieszy, że wszedłem na boisko i tego seta udało się wyszarpać, jest to dość mocno budujące dla mojej psychiki, ale też i dla całej drużyny – podkreślił w wywiadzie pomeczowym na telewizji Polsat Sport. I dodał: – Cieszę się z tego, że mogłem jakąś małą cegiełkę dołożyć. Czuję dużo emocji, pierwszy raz wracam po aż tak długiej przerwie, więc był to taki rollercoaster, od euforii do takiego zdenerwowania i tremy.
Trefl Gdańsk dalej walczy
Choć gdańszczanie ulegli mistrzowi Polski 1:3, pokazali, że w tym sezonie potrafią postawić się faworytowi. W meczu 9. kolejki sensacyjnie pokonali 3:2 Aluron CMC Wartę Zawiercie. W środowym pojedynku, set wygrany po wejściu Nowakowskiego dał drużynie energię i pozwolił nawiązać walkę z jednym z najgroźniejszych rywali PlusLigi. Bogdanka LUK Lublin dzięki temu zwycięstwu, awansowała na pozycję wicelidera, a Trefl Gdańsk utrzymuje miejsce w środku stawki, jest siódmy.
Rywali po meczu chwalił również rozgrywający lublinian, Marcin Komenda, który mówił o gdańszczanach: – Trefl gra w tym sezonie dobrze, to jest drużyna, która urywa punkty faworytom. Wiedzieliśmy, że to jest zespół niewygodny, który na pewno w tym sezonie będzie walczył o miejsce w najlepszej ósemce. I to jest drużyna, która ma zawodników, mogących nawet czasem w pojedynkę wygrać seta czy cały mecz.
Najbliższe mecze zapowiadają się dla obu drużyn ciekawie. Bogdanka LUK Lublin w sobotę podejmie Indykpol AZS Olsztyn, czyli jedną z rewelacji sezonu 2025/2026. Z kolei Energa Trefl Gdańsk zagra w piątek na wyjeździe z InPost ChKS Chełm, czyli beniaminkiem PlusLigi.
Zobacz również:
Warta Zawiercie chce zatrzymać filar! Tutaj wicemistrz Polski nie szuka wzmocnień









