Przedostatni w tabeli I ligi mężczyzn BAS Białystok we wtorek podejmie, plasującą o jedno miejsce wyżej, drużynę Krispolu Września. – W tej lidze może poza pierwszą czwórką w tabeli, która w swoich składach ma siatkarzy z przeszłością w PlusLidze, każdy może wygrać z każdym – mówi przed tym spotkaniem trener białostockiej drużyny Piotr Łuka.
Przed tygodniem w środę białostocki beniaminek wygrywając 3:1 z MCKiS Jaworzno zaliczył pierwsze w sezonie zwycięstwo za trzy punkty. Był to jednocześnie debiut Piotra Łuki w roli trenera BAS-u. – W meczu z Jaworznem drużyna popełniła najmniej błędów własnych od początku sezonu – mówi Piotr Łuka. – W ataku zawodnicy pomylili się tylko cztery razy, a to już jest bardzo dobry wynik. Ograniczenie błędów oraz walka o każdą piłkę dały nam zwycięstwo.
Wygrana pozwoliła zbudować niewielką przewagą nad ekipą z Jaworzna i zmniejszyć dystans do dającej utrzymanie 12. pozycji. Dzisiejsze starcie można nazwać także o sześć punktów. – Chyba trzeba przyzwyczaić się, że dla nas każdy mecz będzie o sześć punktów – twierdzi Łuka. – I uważam, że z każdym przeciwnikiem. W tej lidze może poza pierwszą czwórką w tabeli, która w swoich składach ma siatkarzy z przeszłością w PlusLidze, każdy może wygrać z każdym.
W meczu z pierwszej rundy BAS na wyjeździe przegrał z Krispolem 2:3. – Krispol to drużyna ograna na tym poziomie, a ich miejsce w tabeli może być trochę mylące – opisuje Łuka. – Jest to młody zespół, ale przyjęcie ma stabilne. Trener Marian Kardas, którego bardzo dobrze znam, poukładał ich grę. Ostatnio przegrali 1:3 z KPS Siedlce, ale jeżeli przeanalizujemy dokładnie statystyki to było to bardzo wyrównane starcie. Z kolei wygrali 3:0 w Sulęcinie, gdzie BAS uległ 0:3.
źródło: wspolczesna.pl