W sobotę rozegrany zostanie czwarty mecz rywalizacji ćwierćfinałowej pomiędzy Projektem a ZAKSĄ, a mistrzowie Polski prowadzą w niej już tylko 2:1. Warszawska drużyna w piątek przedłużyła tę bardzo zaciętą i bardzo ciekawą rywalizację. – Na pewno się z tego cieszymy, ale to jeszcze nic nie daje. To jest jedno zwycięstwo w rywalizacji do trzech zwycięstw – ocenił Artur Szalpuk.
Na początku sezonu chyba mało kto spodziewał się, że Projekt aż tak bardzo będzie potrafił przeciwstawić się mistrzom Polski. W trakcie rozgrywek drużyna przeszła ogromną przemianę. Zaczęła wygrywać mecz za meczem, budować pewność siebie i teraz kwestia awansu do półfinału pozostaje otwarta. Trzy dotychczasowe mecze play-off z mistrzami Polski kończyły się w tie-breakach, a ekipa ze stolicy bardzo mocno chce zagrać jeszcze raz w Kędzierzynie-Koźlu.
– Taka jest ta rywalizacja. Wiemy, że obie drużyny są bardzo blisko siebie we wszystkich elementach technicznych. Decyduje dyspozycja dnia, zawodnika. Robimy wszystko, co w naszej mocy i na pewno ta hala i ci kibice – to na pewno nam pomogło, dodało skrzydeł – powiedział po zwycięstwie trener Projektu, Piotr Graban. – Na pewno się z tego cieszymy, ale to jeszcze nic nie daje. To jest jedno zwycięstwo w rywalizacji do trzech zwycięstw. Myślę, że ta seria może się podobać i mam nadzieję, że potrwa jak najdłużej, czyli pojedziemy do Kędzierzyna-Koźla – dodał Artur Szalpuk.
Do zwycięstwa swój zespół poprowadził Linus Weber, zdobywca 24 punktów. Na wyróżnienie zasługuje też Jakub Kowalczyk, który zdobył 12 punktów, przy ratio +10. Środkowy skończył 10 z 11 ataków i zanotował dwa bloki. Solidna gra całego zespołu pozwoliła natomiast odnieść zwycięstwo w całym meczu. – Wiedzieliśmy, że nie możemy nawet na sekundę się rozprężyć. Wiedzieliśmy, co mamy robić i każdy był zmotywowany na 100%. Było widać ogień w oczach i tę energię, to jest bardzo ważne – zauważył Piotr Graban.
Patrząc na pomeczowe statystyki widać przewagę Projektu w ataku i bloku. Przyjezdnym nie pomogła dobra zagrywka i lepsze przyjęcie. – W tej serii to, co pokazują statystyki, nie ma znaczenia. Są to zwycięstwa i porażki, są emocje. Są to dwie drużyny na bardzo wysokim poziomie. Czasami my gubimy jakość, czasami ZAKSA gubi jakość. Może to być też spowodowane dobrą grą przeciwnika w danym momencie, więc po prostu trzeba to akceptować. Na koniec ważna jest ta statystyka: przy której drużynie jest trójka z przodu – stwierdził Artur Szalpuk, który zdobył w tym meczu 13 punktów.
Warszawska drużyna miała szansę już wcześniej, by pokonać mistrzów Polski, a drugi mecz w Kędzierzynie-Koźlu mógł zakończyć się nie wygranym przez ZAKSĘ tie-breakiem, a w zwycięstwem Projektu w czterech setach. W krótkim czasie w końcówce czwartej odsłony Projekt jednak stracił pięciopunktową nadwyżkę i pozwolił rozegrać się rywalom.
– Trzeba powiedzieć, że mocno przeżyliśmy tamten moment, ale po rozmowie z zawodnikami ustaliliśmy sobie, że to nas tylko zjednoczy, wzmocni. Takie momenty się zdarzyły – trudno, taka była ta rywalizacja i „w teorii” powinniśmy się cieszyć, że tam na ich trudnym terenie walczyliśmy i mieliśmy szansę, aczkolwiek wypuściliśmy ją z rak. Drużyny są równe, u siebie jesteśmy twierdzą nie do zdobycia i mam nadzieję, że tak już zostanie i wrócimy do Kędzierzyna-Koźla – zdradził szkoleniowiec Projektu Warszawa. – Nie ma co wracać do tego drugiego meczu. Przegraliśmy go, tego już nikt nie zmieni. Nie zmieni też stylu, w jakim go przegraliśmy. Nic się z tym nie zrobi, dlatego nie ma co o nim myśleć. Mam nadzieję, że w sobotę też wygramy i pojedziemy znowu do Kędzierzyna-Koźla – zakończył temat Artur Szalpuk.
źródło: inf. prasowa, inf. własna