Pierwszy mecz finałowy włoskiej Serie A za nami! Po ponad dwugodzinnej walce górą okazała się Perugia, która pokonała Monzę 3:1. Kolejną szansę na zbliżenie się do mistrzostwa Kamil Semeniuk i Wilfredo Leon będą mieć w niedzielę, 21 kwietnia.
WIELKI POWRÓT PERUGII, SEMENIUK BOHATEREM
Wynik spotkania otworzył Ran Takahashi, a bohaterem pierwszych piłek był Gianluca Galassi, który brylował w ataku i na zagrywce zapewniając Monzie prowadzenie 4:0. Po przerwie na żądanie dla trenera Lorenzettiego w szeregach Perugii dalej panował chaos. Z czasem siatkarze Monzy zaczęli zawodzić, co wykorzystywali gospodarze. Mimo wszystko rywale dalej byli w stanie utrzymać kilkupunktowe prowadzenie. Po stronie Perugii wyróżnił się jedynie Ołeh Płotnicki, który skończył kilka piłek. Kolejnym asem serwisowym popisał się Galassi, który dał swojej drużynie prowadzenie 11:7. Gospodarze zaś zawiedli zarówno w zagrywce, jak i w przyjęcie. Brakowało też bloku i współpracy blokujących z linią obrony. Przełamanie przyszło w połowie seta, kiedy gospodarze nieco poprawili przyjęcie. To z kolei pozwoliło rozgrywającemu na wykorzystanie środkowych, a na listę punktujących wpisali się Russo i Flavio. Chwilę później ponownie przyszedł dołek, a na tablicy wyników było 19:13 na korzyść przyjezdnych. W odpowiedzi na problemy na zmianę zadaniową wszedł Wilfredo Leon, co nie poprawiło położenia gospodarzy. W końcówce Perugia ruszyła w pogoń za wynikiem. Po asie serwisowym Semeniuka było już 19:21. Gospodarze zdobywali punkty kontaktowe, ostatecznie obejmując prowadzenie przy stanie 25:24. Powrót popłacił, bowiem w pierwszym secie górą okazała się Perugia, której siatkarze wyszarpali zwycięstwo 27:25.
KTO ZAGRYWA TEN WYGRYWA
Siła ognia gospodarzy przybrała na sile, a od pierwszych chwil drugiego seta drużyna zyskiwała na jakości. Goście natomiast coraz bardziej pogrążali się w kryzysie, zaś Perugia do dobrego ataku dodała przyzwoite przyjęcie, obronę oraz blok, swój ogromny atut w trakcie sezonu zasadniczego. Podopieczni trenera Massimo Ecchelego szybko znaleźli się w poważnych tarapatach, przegrywając 2:6, 3:10. Pewnym ogniwem Monzy był Ran Takahashi, a specjalistą od trudnych piłek stał się Galassi. W polu serwisowym brylował natomiast Kamil Semeniuk. Po kolejnym asie Polaka było już 15:7 dla Perugii. Pogubieni rywale zawodzili w każdym elemencie. Na środku zaś fantastycznie prezentował się Flavio, który wykorzystywał niemal każdą okazję. Jednostronna potyczka zakończyła się wygraną gospodarzy, 25:18.
MONZA WALCZYŁA I WYWALCZYŁA
Koncertowa gra zespołu Polaków trwała dalej, Monzy nie mogło spotkać nic gorszego jak fatalna dyspozycja lidera – Stephena Maara, który decyzją trenera opuścił boisko. Simone Giannelli dzięki pozytywnemu przyjęciu swobodnie bawił się piłką, rozrzucając ją pomiędzy wszystkich zawodników. Wciąż znakomite zawody rozgrywali niemal bezbłędni na środku, Russo i Flavio. Cenne punkty dołożył od siebie też Semeniuk. Pogubionym rywalom nie wychodziło nic. Dodatkowo, podopieczni Massimo Ecchelego bojąc się błędów w polu serwisowym unikali ryzyka. Po stronie Monzy, z wyjątkiem Japończyka, aktywny był Arthur Szwarc, który dał świetną zmianę w drugim secie. Chwilowy spadek formy po stronie gospodarzy pozwolił przyjezdnym doprowadzić do remisu po 7. Po asie serwisowym Loeppky’ego, Angelo Lorenzetti zdecydował się na wzięcie czasu. W dalszej części grano punkt za punkt, a obie strony ze zmiennym szczęściem przejmowały inicjatywę. Perugia znów przestała grać blokiem, zaś po drugiej stronie siatki fantastyczne minuty miał 22-letni Ran Takahashi. Zmiana zadaniowa Wilfredo Leona w polu serwisowym także nie pomogła. Pierwszą piłkę setową mieli przyjezdni, którzy skorzystali z szansy, wygrywając 25:23. Bohaterem ostatnich piłek ponownie okazał się nie zastąpiony Gianluca Galassi.
FALUJĄCA PERUGIA Z TARCZĄ
Pierwsze akcje czwartej odsłony meczu potwierdziły, że kluczowa jest współpraca bloku z obroną. Gra stale oscylowała wokół remisu, a żadna z drużyn nie była w stanie, przy błędach własnych, odskoczyć na kilka punktów. Po asie Płotnickiego Perugia prowadziła 10:8 i idąc za ciosem gospodarze zaczęli przejmować kontrolę nad partią. W szeregach Mozy uaktywnił się Gabriele Di Martino, lecz przy świetnie dysponowanych środkowych Perugii, nie był wyróżniającym się zawodnikiem. Perugia przejęła kontrolę obejmując pięciopunktowe prowadzenie. Wypracowana przewaga z czasem zmniejszyła się do dwóch punktów. Prosty błąd Płotnickiego i świetna zagrywka siatkarzy z Monzy dała punkt kontaktowy gościom. Przyjezdni doprowadzili do remisu przy stanie po 18, a Ukraińca na przyjęciu zastąpił Wilfredo Leon. Dobrą zmianę dał także Sebastian Sole, który zastąpił na boisku Flavio. W kluczowym momencie na zagrywce pomylił się Takahashi, lecz jego zespół zdołał obronić pierwszą piłkę setową dla Perugii. Za drugim razem przyjezdni nie mieli tyle szczęścia, set zakończył się zwycięstwem gospodarzy 25:23.
Sir Susa Vim Perugia – Vero Volley Monza 3:1
(27:25, 25:18, 23:25, 25:23)
Zobacz również:
Wyniki fazy play-off ligi włoskiej M
źródło: inf. własna