Przed reprezentacją Polski kolejna tym sezonie walka o medale. Po wygraniu Ligi Narodów, biało-czerwoni awansowali do kolejnej strefy medalowej, tym razem mistrzostw Europy. W ćwierćfinale Polacy pokonali Serbię 3:1. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że Serbowie wiedzą jak wychodzić z sytuacji bez wyjścia. Musieliśmy się bardzo pilnować, gdyby w czwartym secie rywale próbowali nas wciągać w swoje gierki pod siatką. Całe szczęście udało nam się tego seta skończyć z uśmiechem na twarz – mówił po wygranej libero polskiej kadry, Paweł Zatorski.
Największe znaczenie dla losów ćwierćfinału mistrzostw Europy miał trzeci set. W nim emocje sięgały zenitu, sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a przewaga przechodziła z jednej na drugą stronę. – Ten trzeci set to była wojna nerwów, ale też zdawaliśmy sobie sprawę, że Serbowie wiedzą jak wychodzić z sytuacji bez wyjścia. Musieliśmy się bardzo pilnować, gdyby w czwartym secie rywale próbowali nas wciągać w swoje gierki pod siatką. Całe szczęście udało nam się tego seta skończyć z uśmiechem na twarzy – zdradził Paweł Zatorski.
FALSTART
Tak dobrze polskiemu zespołowi nie poszło w pierwszej partii, w której od początku to Serbia była na prowadzeniu. Co prawda podopiecznym Nikoli Grbicia udało się kilka razy doprowadzić do remisu, ale końcówka padła łupem drużyny z Bałkanów. – Pamiętajmy jednak, że w pierwszej partii popełniliśmy za dużo bezpośrednich błędów. Mieliśmy ich na koncie aż 11, choć ten set zakończył się różnicą dwóch punktów. Trudno było tak grać, ale cieszy nasza reakcja, że wyszliśmy z tego – podkreślił libero polskiej kadry.
Od początku mistrzostw Europy jedną z najmocniejszych broni Polaków jest system blok-obrona i każdy członek narodowej reprezentacji podkreśla, że to właśnie na nim poświęcili ogrom pracy. – Każdy z nas powtarza, jak ciężko pracowaliśmy przed turniejem nad systemem blok-obrona. Na pewno wszyscy widzicie, jak komunikujemy się przy naszej zagrywce, by przekazać sobie informację na temat ustawienia bloku. Nie ma akcji, w której nie wiedzielibyśmy, jak ten blok ustawimy. Dobrze się gra w takiej drużynie, gdy jest tyle pomocnych informacji. Mam nadzieję, że będzie tak dalej – zdradził Paweł Zatorski.
NIE TYLKO BLOK
Biało-czerwoni oprócz wspomnianego bloku, mają też inne atuty. Kolejnym z nich jest głębia składu i to, że trener Grbić prawie na każdej pozycji ma spore opcje wyboru. – Szeroka ławka rezerwowych to nasza wielka siła. Każdy w wielu momentach może wejść, nawet na jedną akcję tak, jak Bartek Kurek, który miał do rozegrania wysoką piłkę i zrobił to perfekcyjnie. Nie jest łatwo po dwóch godzinach stania w kwadracie pojawić się na boisku i wykonać nawet ten najprostszy element. Stres może związać nogi. Tym bardziej szanujemy, że chłopaki w każdej chwili są gotowi do pomocy. Trener też nas na to bardzo wyczula i widać, że tą zespołowością w wielu turniejach budujemy przewagę nad przeciwnikami – wyjaśnił libero polskiego zespołu. Niewiele jest drużyn w tych mistrzostwach Europy, które mogą pochwalić się tak wieloma zawodnikami o tak wysokiej jakości.
ZNOWU TA SŁOWENIA
Teraz kadra przenosi się do Rzymu, gdzie w czwartek o 18 rozegra mecz półfinałowy. Rywalem będzie doskonale znana jej Słowenia. – Nie podchodzimy do tego spotkania w kategorii obaw, ani nie rozpatrujemy rywalizacji ze Słoweńcami tylko w kontekście mistrzostw Europy, ale zwracamy uwagę na całą historię zmagań z nimi – zapewnił jednak Paweł Zatorski.
Chce on skupić się przede wszystkim na tym, co będzie po polskiej stronie siatki. – Wiemy o tym, że zawsze decydują detale. To bardzo doświadczony zespół, podobnie jak Serbowie, choć z jeszcze lepszymi parametrami fizycznymi i technicznymi. Dlatego grając z nimi, trzeba się prezentować naprawdę dobrze, bo jedna czy dwie piłki mogą zdecydować o końcowym wyniku – zapowiedział libero polskiego zespołu przed półfinałową rywalizacją.
Zobacz również:
Aleksander Śliwka: Najważniejsze to wrócić do gry, kiedy nie idzie
Korespondencja z Bari
źródło: inf. własna