Biało-czerwoni czwartkowym meczem z Iranem rozpoczną walkę o pierwszy triumf w Lidze Narodów. – Musimy rzucić wszystko, co mamy. Być agresywni od początku do końca – podkreślił Paweł Zatorski, libero polskiej reprezentacji.
Pierwszego dnia zawodów Stany Zjednoczone zagrają z Włochami, a Włosi będą rywalizowali z Holendrami. W tej parze nie jest trudno wytypować faworytów. Są nimi gospodarze finałowych zawodów. Włosi mają bardzo mocną i równą drużynę. Obok biało-czerwonych są głównymi kandydatami do triumfu.
– Włosi będą najgroźniejsi. Zbudowali mocną reprezentację, a ich siatkówka jest bardzo trudna, bo we wszystkich elementach są dobrzy i trzymają dyscyplinę gry. Oczywiście bazują na zagrywce, choć mają momenty, podobnie jak nasza drużyna, że serwis jest słabszy i wtedy gra im się trochę gorzej. Są już jednak mistrzami Europy, mają przekonanie o własnej sile, no i grają u siebie. Trzeba pamiętać, że Włosi na własnym terenie dają z siebie jeszcze 20 procent więcej niż normalnie – ocenił Ryszard Bosek, mistrz olimpijski z 1976 roku, a następnie trener m.in. reprezentacji Polski.
Polacy do walki przystąpią w czwartek. By zdobyć złoto, muszą wygrać trzy mecze. Już w ćwierćfinale czeka ich bardzo trudne zadanie. Trafili na nieobliczalny Iran, z którym w fazie zasadniczej przegrali 2:3. By myśleć o udanym rewanżu, w porównaniu z tamtym spotkaniem muszą przede wszystkim poprawić przyjęcie zagrywki. – Po meczu z Iranem, mimo porażki. byłem strasznie zbudowany. Spotkania z Australią czy Kanadą w niczym nam nie pomogą, nie nauczą nas, jak radzić sobie w trudnych momentach. Inaczej było w spotkaniu z Iranem, kiedy zawodnik przy piłce meczowej zaserwował prawie 130 km/h. Była to najlepsza lekcja, jaką mogliśmy mieć przed kluczowymi meczami – przekonywał Paweł Zatorski. – Musimy na tenm mecz rzucić wszystko, co mamy, być agresywni od początku do końca. Jeśli pozwolimy Irańczykom się rozwinąć, to później trudno będzie nam ich zatrzymać – zakończył.
źródło: sportdziennik.pl