W miniony weekend ekipy MKS-u Będzin oraz CHKS-u Arki Chełm rozegrały między sobą dwa spotkania sparingowe. Pierwsze z nich zostało wygrane przez gospodarzy z Zagłębia Dąbrowskiego. W drugim starciu jednak ekipa z Lubelszczyzny udanie się zrewanżowała. – Znajdujemy się w takim okresie, że szukamy tych dobrych rozwiązań. Trener cały czas rotuje składem – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Paweł Rusin.
Czego brakowało w pierwszym towarzyskim meczu przeciwko MKS-owi Będzin, a co zmieniło się na drugie spotkanie, że zrewanżowaliście się ekipie z Zagłębia Dąbrowskiego?
Paweł Rusin: – Na pewno jeszcze wielu rzeczy brakuje. Znajdujemy się w takim okresie, że szukamy tych dobrych rozwiązań. Trener cały czas rotuje składem. Nie wiemy jeszcze, jak będzie wyglądała ta bazowa szóstka, która zacznie ligę. To taki moment, że trzeba trochę popróbować i pokombinować.
W drugim spotkaniu potrzebowaliście więcej czasu na to, żeby w nie wejść. Po raz pierwszy na prowadzenie wysunęliście się dopiero w drugim secie. Wasz zespół psuł dużo zagrywek. Czy to wina wspomnianego okresu sparingowego, czy też luźniejszego podejścia w związku z meczem sparingowym?
– Jesteśmy w trakcie okresu przygotowawczego, więc trenujemy ciężko trzy razy na siłowni w ciągu tygodnia. Pojawia się dużo sparingów. W pierwszym spotkaniu, jak i tym rozegraliśmy po pięć setów, a do tego doszła jeszcze wczesna pora tego drugiego meczu. Być może stąd taka ilość błędów. Mamy nadzieję, że w trakcie sezonu ligowego to zniwelujemy.
Chyba potrzebowaliście takiego impulsu, ponieważ po raz pierwszy na prowadzenie w tym meczu wyszliście dopiero w drugim secie. Kiedy jednak już prowadziliście, to nie oddaliście będzinianom przewagi.
– Dobrze zaczynaliśmy sety. Zbudowaliśmy sobie kilkupunktową przewagę, dzięki czemu było łatwiej dowieźć ten wynik do końca. Tak wyglądały te trzy sety, dlatego jesteśmy z nich zadowoleni.
SPARINGI I SPARINGI
Do rozpoczęcia sezonu TAURON 1. Ligi pozostało pół miesiąca. Jakie są wasze dalsze plany na resztę okresu przygotowawczego?
– Na pewno jeszcze rozegramy cztery sparingi. Kolejny będzie mieć miejsce w Świdniku. Granie, granie i jeszcze raz granie. Nie wymyślimy niczego innego.
Co cię sprowadza do I ligi po spędzonych dwóch sezonach w elicie?
– Chęć zrobienia jak najlepszego wyniku w Chełmie, bo to miasto naprawdę jest świetnie zorganizowane, jeśli chodzi o siatkówkę. Dużo ludzi przychodzi na mecze. Kiedy byłem na turnieju finałowym o awans do I ligi to byłem bardzo zaskoczony tym, ile ludzi przyszło do hali.
Nie pojawiły się w międzyczasie oferty z najwyższej klasy rozgrywkowej?
– Nie mogę za bardzo rozmawiać na ten temat. Jestem w Chełmie, z tego się cieszę i skupiam się na tym.
Drużyna CHKS-u Arki Chełm jest beniaminkiem I ligi. Mimo że nie mówi się o tym głośno, to jednak aspiracje będą o wiele większe, aniżeli przeczekanie i spokojne utrzymanie, prawda?
– Tak. Mamy bardzo doświadczony zespół. Zawodnicy grali w PlusLidze i nie ma co mówić, bo mamy obytą kadrę. Na pewno będziemy stanowić zagrożenie dla innych.
Po dwóch sezonach w Radomiu, w których głównie walczyłeś o utrzymanie, najprawdopodobniej jesteś spragniony walki o najwyższe cele, jakim jest medal?
– Dokładnie. Troszkę za dużo przegrywaliśmy przez te ostatnie dwa lata. Nigdy nie przywyknę do przegrywania. Mam nadzieję, że tutaj będzie kroczyć to w drugą stronę.
Jakim doświadczeniem były dla ciebie te dwa sezony w PlusLidze?
– Było bardzo fajnie. Zebrałem cenne doświadczenie i dostałem kilka szans, które w niektórych meczach udało się wykorzystać. Na pewno będę miło wspominał ten okres.
Czy spodziewałeś się, że twoja kariera zawędruje tak wysoko? Tylko garstka ekipy, która reprezentowała jeszcze kilka sezonów temu barwy TSV Sanok przedostała się wyżej.
– Nie każdemu się udaje. Myślę, że ciężką pracą krok po kroczku doszliśmy do tego, że faktycznie udało się zagrać w PlusLidze. Bardzo się z tego cieszę.
źródło: inf. własna
