– Jak byśmy się spięli, byłoby szybkie 0:3. Rzeszowianie to przeciwnik z wyższej półki i mogliśmy na „coś” liczyć, „coś” ugrać, tylko grając na luzie, wykorzystując w 100. procentach swoje umiejętności – powiedział po wygranej w Rzeszowie środkowy Cuprum, Paweł Pietraszko.
Dość niespodziewanie Asseco Resovia Rzeszów przegrała u siebie z Cuprum Lubin. Mogła wygrać 3:1, ale przegrana czwarta odsłona po batalii na przewagi dodała wiatru w żagle lubinianom, którzy poszli za ciosem w tie-breaku, rozstrzygając go na swoją korzyść. – Myślę, że na początku może nie byliśmy zaskoczeni ich grą, ale byliśmy gdzieś trochę poza tym meczem, źle weszliśmy w niego pod względem mentalnym. Oni natomiast weszli w to spotkanie bardzo agresywnie. Potem w jakiś sposób przejęliśmy kontrolę, ale na boisku nie było takiego luzu jak zawsze. Bez dwóch zdań był to po prostu nasz najgorszy mecz – przyznał rozgrywający gospodarzy, Fabian Drzyzga.
Kluczowa była końcówka czwartej odsłony, w której lubinianie nie pozwolili liderowi PlusLigi przypieczętować wygranej. – Zespół z Lubina nie pozwalał nam się bardziej rozkręcić, mocniejsze zagrywki przyjmował nad siebie, kończył wysokie piłki. Zaczęło nas to coraz bardziej irytować. Zabrakło nam w tym meczu cierpliwości, czy może trochę więcej skuteczności w kontratakach, w końcówce czwartego seta. Można było wygrać ten mecz 3:1, ale nawet gdybyśmy go wygrali 3:1, to i tak powiedziałbym, że byłby to nasz najgorszy mecz – dodał jeden z filarów Asseco Resovii.
Odmienne nastroje panowały w szeregach miedziowych, którzy nie ukrywali zadowolenia ze zwycięstwa w Rzeszowie. – Fajnie, że w końcu udało się wygrać i to z takim przeciwnikiem. Myślę, że Resovii nic się nie stanie, jak straciła dwa punkty, natomiast nam te dwa punkciki bardzo pomogą. Zagraliśmy trochę w kratkę. Wygraliśmy pierwszego seta dosyć łatwo, w drugim przegraliśmy do 12. Resovia zaczęła dużo lepiej zagrywać. A później co? Ten czwarty set był „na żyletki”. Wymiana zakończyła się wynikiem 32:30 dla nas. Natomiast tie – breaka zaczęliśmy bardzo dobrze zagrywką. Odrzuciliśmy Resovię od siatki, miała problemy na wysokiej piłce, żeby skończyć, natomiast my stawialiśmy szczelnie blok. Jak zaczyna się z przewagą 7:1, to już ciężko przegrać tie – breaka. Dowieźliśmy zwycięstwo do końca, z czego się cieszymy – zaznaczył środkowy Cuprum, Paweł Pietraszko.
Nie ukrywał on, że kluczem do zwycięstwa była gra na luzie, bowiem lubinianie nie byli stawiani w roli faworyta. – Jak byśmy się spięli, z takim przeciwnikiem jak Resovia byłoby szybkie 0:3. Rzeszowianie to przeciwnik z wyższej półki i mogliśmy na „coś” liczyć, „coś” ugrać, tylko grając na luzie, wykorzystując w 100. procentach swoje umiejętności, zwłaszcza, że mamy parę kontuzji w zespole i przyjechaliśmy do Rzeszowa tylko w jedenastu– zakończył Pietraszko.
źródło: inf. własna, nowiny24.pl