– Na pewno nie należymy do najwyższych, ale z pewnością jesteśmy też bardzo skoczni. Wydaje mi się, że jeśli będziemy mieli dobrze zbudowaną grę w elemencie blok-obrona to będziemy mieli mnóstwo kontr. Sam wynik mógł być jeszcze bardziej zdominowany przez nas – powiedział Paweł Halaba, przyjmujący Ślepska Malow Suwałki.
PEWNE RZECZY SIĘ NIE ZMIENIAJĄ
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Nowy sezon, ale stary Ślepsk Suwałki. Nie zmienia się to, że nadal szarpiecie i wyszarpaliście mecz w Częstochowie, zwłaszcza w trzecim secie.
Paweł Halaba: – Mam nadzieję, że będzie to nasza ogromna moc w tym sezonie. W pierwszym secie pierwszego meczu towarzyszyło nam bardzo dużo emocji. Na pewno był stresik. Przez pół roku nie mieliśmy do czynienia z takimi emocjami. Norwid na nas napadł. Posłał trzy zagrywki w zewnętrzną linię. Zaliczyli parę obron i odskoczył z wynikiem. Taka jest siatkówka. Przegrywamy 0:1, ale resetujemy głowy. Wierzyliśmy, że potrafimy grać. Znaliśmy swoje argumenty. Przycisnęliśmy swoim najmocniejszym elementem, czyli zagrywką. Częstochowianie później nie mieli nic do gadania.
BLOK
W pierwszym secie rywale trzymali cię blokiem. Czy czułeś bezradność w niektórych momentach?
– Nie. Starałem się grać jak najmądrzej i ryzykować. Dwa razy nie trafiłem w piłkę i było to spowodowane tym, że gorzej przyjmowaliśmy. Akurat piłki z pola nie należą do najłatwiejszych. Starałem się ryzykować, bo kiedy przeciwnik posiada 5-6 punktów przewagi, to przebicie łatwej piłki nic by nam nie dało. Niestety nie trafiłem i otrzymałem dwa bloki. Za długo gram w tej lidze, żeby się zrażać. Przegrywaliśmy 0:1, zaczęliśmy od nowa i zdominowaliśmy przeciwników.
Jesteście jednym z najniższych zespołów w PlusLidze. Czy to oznacza, że będziecie musieli uciekać się niekiedy do bardziej technicznej gry?
– Na pewno nie należymy do najwyższych, ale z pewnością jesteśmy też bardzo skoczni. Wydaje mi się, że jeśli będziemy mieli dobrze zbudowaną grę w elemencie blok-obrona, to będziemy mieli mnóstwo kontr. Sam wynik mógł być jeszcze bardziej zdominowany przez nas. Mam wrażenie, że mieliśmy dwa razy więcej kontrataków od Norwida. Jednak ich nie wykorzystywaliśmy. To pierwszy mecz i inne emocje. Mam nadzieję, że od teraz dalej będziemy łatwo zbierali punkty.
Można dostrzec, że macie przygotowanych wiele wariantów, jak chociażby szybki przerzut do skrzydła, który gubi obronę i jest w niej duża dziura. Czy macie w zanadrzu więcej tego typu opcji?
– Na pewno. Gramy ze sobą trzy lata, więc rozwiązań jest naprawdę dużo. W każdych trudniejszych sytuacjach staramy się sobie pomagać. Widzimy, jak reaguje przeciwnik, przez co zmieniamy wtedy naszą taktykę. Zagrań jest bardzo dużo. Mam nadzieję, że dojdzie nam większa powtarzalność i dokładność. Wtedy naprawdę będziemy zadziwiali.
Zobacz również:
Norwid na drugi mecz poczeka. Damian Kogut: Dla nas to nie ma znaczenia
źródło: inf. własna