Paulina Niedźwiecka to podstawowa przyjmująca Karpat Krosno. Po ciężkiej kontuzji powróciła w tym sezonie do gry. – Powiem szczerze, że myślałam, że najgorzej będzie z powrotem do kondycji, wiadomo z tym też nie było łatwo, ale do tego przygotowywałam się już wcześniej przed sezonem przygotowawczym, więc zdecydowanie gorzej było przełamać się psychicznie, szczególnie do skakania. Trochę mi to zajęło, zanim zaczęłam wykonywać skoki bez żadnych złych myśli i barier w mojej głowie. Wracając do treningów miałam bardzo dużo lęków i wątpliwości, ale z czasem, z każdym kolejnym treningiem i meczem było coraz lepiej i teraz mogę już stwierdzić, że całkowicie przełamałam lęki – powiedziała zawodniczka w wywiadzie dla klubowych mediów.
Tegoroczny sezon to przed jego rozpoczęciem była wielka niewiadoma z powodu pandemii. Jak pani ocenia z własnego punktu widzenia tę pierwszą rundę fazy zasadniczej?
– Pierwsza runda fazy zasadniczej okraszona była lepszymi i gorszymi momentami. Sprawiłyśmy kilka pozytywnych niespodzianek, takich jak wygrana z Energetykiem Poznań, Częstochową czy Jarosławiem, ale też negatywnych jak przegrane ze Szczyrkiem, gdzie większość czasu prowadziłyśmy jednak w decydujących momentach coś zawiodło, czy mecz z Sosnowcem, gdzie byłyśmy bardzo blisko, aby pokonać tak dobry zespół. Ogólnie czujemy niedosyt, aczkolwiek te kilka zwycięstw i kilka dobrych spotkań na tle mocnych drużyn pokazuje, że pomimo młodego wieku jesteśmy w stanie grać z większością drużyn jak równi z równym, jak tylko utrzymamy koncentrację i swoją grę.
Liga gra bez kibiców. Brak dopingu jest na pewno przez zawodniczki odczuwalny, ale czy jednocześnie nie ma mniejszej presji dla was podczas spotkań?
– Gra bez publiczności to nie to samo, zdecydowanie wolę grać przy zapełnionych trybunach. Chociaż plus jest taki, że w końcu nasze mecze mogą śledzić również rodzice czy kibice z innych miast. A jeśli chodzi o presję to może rzeczywiście jest trochę mniejsza, ale emocje i adrenalina na meczu jest wciąż taka sama.
Zespół jest bardzo młody, zbudowany znacznie później niż pozostałe drużyny grające w I lidze. Nie wypominając pani lat, bo przecież jest pani bardzo młodą dziewczyną, czy jako chyba najstarsza w zespole odczuwa pani w jakiś sposób rolę „weteranki” i swoją odpowiedzialność za grę całego zespołu, „trzymając” w nim przyjęcie?
– Zgadza się, tak naprawdę do ostatniego momentu ważyły się losy, czy wystartujemy w lidze, czy tez nie, a co za tym idzie skład skompletowaliśmy bardzo późno. Uważam jednak, że pomimo tych zawirowań Trenerzy oraz zarząd skompletowali bardzo młody, ale za to ambitny zespół I każda z nas może wnieść dużo do gry naszego zespołu. Ja osobiście nie czuję się weteranką, ponieważ jestem tylko rok czy dwa lata starsza od reszty koleżanek i też musiałam odbudować swoja pewność siebie po kontuzji, a tak naprawdę w I lidze gram dopiero 2 sezon, więc ciężko mówić o roli weteranki. Uważam, że taka średnia wieku w drużynie zobowiązuje każdą z nas do brania odpowiedzialności za swoje i nasze wspólne poczynania na boisku.
W tym roku w meczach drużyny widać wielką ambicję i chęć do gry. Pani gra bardzo dobrze, cały zespół coraz lepiej, Widać, że tworzycie fajną, zgraną grupę. Jaki cel na ten sezon stawiacie przed sobą jako zespół i jaki cel stawa sobie pani indywidualnie?
– Rzeczywiście z każdym treningiem i meczem jesteśmy coraz bardziej zgrane. W tym sezonie nie mamy konkretnie określonego celu, wiadomo chciałybyśmy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli, natomiast dla nas zdecydowanie najważniejsze jest pokazanie się z jak najlepszej strony, poprawienie swoich umiejętności i udowodnienie, że tak młodym zespołem możemy walczyć z innymi zespołami w lidze na równym poziomie. Oczywiście wygrane też się liczą i jak każdy zespół chcemy ich mieć jak najwięcej. A jeśli chodzi o mój indywidualny cel to jest nim zdecydowanie stopniowy powrót do formy i pewności siebie z przed kontuzji.
Czy pani zdaniem w przyszłym sezonie zespół, przy utrzymaniu obecnego składu i niewielkim jego uzupełnieniu, stać na walkę o czołowe lokaty w lidze?
– Myślę że jest za wcześnie na takie przemyślenia, aczkolwiek na ten moment można zauważyć, że jeżeli zachowalibyśmy większość składu i uzupełnili o jedną czy dwie zawodniczki bardziej doświadczone, które wniosłyby spokój oraz wzięłyby ciężar gry na siebie w trudnych momentach, to można myśleć o wyższych celach niż tylko utrzymanie.
źródło: karpaty-krosno.pl