– Każda dała coś od siebie, jak nie mogła w jednym elemencie, to pomagała w innym. O to właśnie chodzi, bo nie zawsze jest tak, że wszystkie elementy dobrze działają. Dałyśmy radę jako drużyna, pomimo trudnej sytuacji potrafiłyśmy się wznieść na nasze wyżyny – powiedziała po ostatnim meczu z MKS-em Kalisz Paulina Maj-Erwardt, libero Grupy Azoty Chemik Police. Zdziesiątkowane kontuzjami policzanki pokonały rywalki 3:1.
Mimo przeciwności losu, osłabione kadrowych miło zakończyłyście rok 2020. Pokonałyście MKS Kalisz, chociaż rywalkom trzeba oddać, że walczyły bardzo dzielnie.
Paulina Maj-Erwardt: – Zgadzam się. MKS Kalisz to taki zespół, po którym nie wiadomo czego się spodziewać. Potrafią zagrać słabiej, jak w meczu z ŁKS-em, a także super, tak jak z Developresem. Cieszę się z tego, że miałyśmy je pod kontrolą, bo to moim zdaniem był klucz do naszego zwycięstwa. Nie robiłyśmy też wielu błędów i mimo wszystko nasze procenty we wszystkich elementach były dosyć wysokie. Każda dała coś od siebie, jak nie mogła w jednym elemencie, to pomagała w innym. O to właśnie chodzi, bo nie zawsze jest tak, że wszystkie elementy dobrze działają. Dałyśmy radę jako drużyna, pomimo trudnej sytuacji potrafiłyśmy się wznieść na nasze wyżyny.
Drużyna – to chyba w tym momencie ważne słowo. Iga Wasilewska zagrała na innej pozycji, ale było widać, że wszystkie wspierałyście ją i siebie wzajemnie.
– Dokładnie tak. Mamy ciężką sytuację i musimy sobie z nią poradzić. To my jesteśmy na parkiecie, to nas oceniają i na nas później ewentualnie wieszają psy. Cieszę się, że Iga i w ogóle każda z nas stanęła na wysokości zadania.
Kończy się rok 2020. Jak można go w kilku słowach podsumować?
– Ten rok ogólnie przyniósł dużo przemyśleń na temat, co jest w życiu ważne, takie zatrzymanie się na chwilę. Z jednej strony to było pozytywne, ale z drugiej obawa przed zachorowaniem, zakażenia, powikłania po koronawirusie itd. sprawiły, że zdarzały się kontuzje, które wykluczają zawodników z gry.
Czego życzyć na ten nadchodzący rok?
– Zdrowia, spokoju…
Teraz dostałyście chwilkę oddechu. To się przyda w waszej sytuacji?
– Przyda się przede wszystkim mentalnie. Dla nas to jest też duże obciążenie psychiczne, kiedy nie możemy na treningu wykonać danych elementów, treningi są bardziej statyczne. Potrzebujemy więcej gry, a nie możemy, bo czasem nie można nawet ustawić szóstki.
Potem czeka was wyjazd do Bielska-Białej …
– BKS radzi sobie w tym sezonie bardzo dobrze, są to ambitne dziewczyny, waleczne. Zawsze to był ciężki przeciwnik. Ja się cieszę, że tam jadę. Mam stamtąd dużo pozytywnych wspomnień.
źródło: inf. własna